Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2012, 14:57   #368
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Widząc wracając samotnie Summersa, Harikawa miał już zapytać co z się stało z Morijabą.
Nie zdążył. W polu widzenia pojawił się czarny mundur. Kapral nakierował na niego lufę karabinu maszynowego i...
Parszywiec już zdążył się zniknąć im z oczu. Nie było więc czasu na rozmowy.
Yametsu rzekł do Luke’a wstając od broni.- Bierz tyle amunicji i granatów ile zdołasz. Resztę amunicji złożymy na kupę i zdetonujemy granatem, co by japsy nie mogły jej użyć przeciw.
Harikawa nie czekając na decyzję Summersa zaczął się dodatkowo dozbrajać.- To był rozkaz żołnierzu. Potem zaś ruszamy dopaść ta nazistowską kanalię.

To był... kiepski plan. Wymyślony na poczekaniu i nie mający wielkich szans na powodzenie.
Nie wiedzieli po co Kishler się tam udawał. I choć widzieli tylko jego, Niemiec mógł mieć obstawę. Ale nie mieli wyboru, bo i czasu nie mieli. Uzbrojony po zęby Yamestu podsunął resztę amunicji pod CKM. Teraz wystarczyło poczekać, aż Summers opuści bunkier, po czym samemu z niego wyjść wrzucając przed zamknięciem ciężkich stalowych drzwi, granat pomiędzy amunicję. Grube ściany oraz równie grube drzwi, powinny ich osłonić przed wybuchem. A samo zniszczenie karabinu maszynowego i składu amunicji, było już drobnym sukcesem w walce z Japsami. A potem... na Kishlera.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline