Widząc wracając samotnie Summersa, Harikawa miał już zapytać co z się stało z Morijabą.
Nie zdążył. W polu widzenia pojawił się czarny mundur. Kapral nakierował na niego lufę karabinu maszynowego i...
Parszywiec już zdążył się zniknąć im z oczu. Nie było więc czasu na rozmowy.
Yametsu rzekł do Luke’a wstając od broni.- Bierz tyle amunicji i granatów ile zdołasz. Resztę amunicji złożymy na kupę i zdetonujemy granatem, co by japsy nie mogły jej użyć przeciw.
Harikawa nie czekając na decyzję Summersa zaczął się dodatkowo dozbrajać.- To był rozkaz żołnierzu. Potem zaś ruszamy dopaść ta nazistowską kanalię.
To był... kiepski plan. Wymyślony na poczekaniu i nie mający wielkich szans na powodzenie.
Nie wiedzieli po co Kishler się tam udawał. I choć widzieli tylko jego, Niemiec mógł mieć obstawę. Ale nie mieli wyboru, bo i czasu nie mieli. Uzbrojony po zęby Yamestu podsunął resztę amunicji pod CKM. Teraz wystarczyło poczekać, aż Summers opuści bunkier, po czym samemu z niego wyjść wrzucając przed zamknięciem ciężkich stalowych drzwi, granat pomiędzy amunicję. Grube ściany oraz równie grube drzwi, powinny ich osłonić przed wybuchem. A samo zniszczenie karabinu maszynowego i składu amunicji, było już drobnym sukcesem w walce z Japsami. A potem... na Kishlera.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |