Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2012, 23:04   #27
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Pieprzeni netrunnerzy. Te świry były cholernie skuteczne, trzeba przyznać. Tylko nigdy nie miało się najmniejszego pojęcia z kim się gadało, albo gorzej: z czym. Większość to już nie byli ludzie, mieli więcej wtyków niż ofiara rozstrzelania przez całą kompanię wojska miała dziur w ciele. Remo miał siebie za jednego z ostatnich normalnych w świecie pojebów. Względnie normalnych przynajmniej, tyle, że opinię innych o sobie miał głęboko w dupie. Było to jak z Corp-Techem, póki będzie skuteczny, będą mu dobrze płacić. Wmawiał sobie, że niezwykłą inteligencją wyrównuje krzemowe wstawki takich jak Missy, pieprzona zdzira. Jedno było dobre, w jej przypadku chociaż wiedział, że była kobietą. Kiedyś.
Co nie przeszkadzało jej ciągnąć ich przez całe pieprzone miasto, gdy wcale nie byli zbyt wymagani. Jedna osoba poradziłaby sobie równie dobrze, bez siedzenia i gapienia się na posterunek, który murzyna interesował jeszcze mniej niż wcześniej różowo-pedalski neon pubu.
Z tego niezadowolenia aż zgodził się na parówkę.
- Tylko niech naleją tyle musztardy, by zatłukła smak tej sztucznej pseudomięsnej konsystencji.

Działał dalej, jednym uchem słuchając komentarzy Felipy i większość z nich ignorując. Sprzęt zamontowany w Mustangu miał ograniczenia i Remo przekonał się o nich, warcząc na siebie i na elektroniczne zabawki, gdy Inner City opierało się jego działaniom. Wpuścił proste sondy, zdobył wszystkie adresy i znalazł furtki, które pozostały zamknięte. Ostatecznie pokręcił głową z rezygnacją, stąd nie miał możliwości podpiąć się do ich systemu.Chwila bezruchu pozwoliła mu dokładnie usłyszeć jedną z ostatnich uwag latynoski.
- Przyjemne z pożytecznym, orgazm podczas srania. I jaka oszczędność czasu. Zrobiliśmy się jak Japońce, wolimy patrzeć i wymyślać kolejne debilizmy, zamiast się porządnie wypieprzyć.
Ze względu na jego porażkę w tym jednym zakresie, musiał im wystarczyć nadajnik, którego umieszczenie na samochodzie Suareza było zaskakująco łatwe. Musiał się przyznać, że właśnie dzięki netrunnerce, znacznie ułatwiającej mu sprawę - chociaż nie aż tak bardzo. Gliny w zwykłych posterunkach mieli znacznie słabsze zabezpieczenia od ludzi z Inner City.
Za to dotarcie bezpośrednio do kobiet było znacznie łatwiejsze, baby zawsze zostawią gdzieś swój numer, jeśli tylko im obiecają, że to może dać potem jakieś profity.
A następnie będą gładko łykać te “profity”.

***

Zanim pojechał do motelu, zahaczył jeszcze o swoje mieszkanie, mając zamiar wrzucić trochę danych do nieprzenośnego, znacznie sprawniejszego sprzętu. Inner City zalazło mu za skórę, a tego cholernie nie lubił. Jakieś bubki nie mogły pluć mu w twarz. No i była jeszcze Weaver, a nie chciał obciążać urządzeń w Mustangu, te mogły przydać się do czegoś innego, bieążących zadań raczej w tej całej sprawie przybywało niż ubywało.
Wjechał w jedną z bocznych przecznic Manhattanu, sunąc wzdłuż jednakowych, szeregowych kilkunastopiętrowych budyneczków, młodość mających dawno za sobą. Trochę dalej było już Chinatown, Remo nie przekraczał nigdy tej dzielnicy. Tyle co go znali z widzenia, wystarczyło to, by nie miał większych problemów, a w dzielnicy zwykle panował spokój.
I tego ostatniego tylko chciał.
Wlazł na klatkę, a potem do drzwi na pierwszym piętrze, mijając kilku zblazowanych nastolatków bez słowa. Chyba nawet go nie zauważyli, wstrzykując sobie jakiś nowy, zajebisty produkt. Nawet bez narkotyków świat stał się kompletnie popieprzony, zamiast grać w komputerowe gierki, wstrzykiwali sobie jakieś gówno, co przenosiło ich w tak zwany fantastyczny świat. Pełen odlot. I lali na to, co działo się z ich prawdziwymi ciałami.

Otworzył drzwi i wszedł do małego korytarzyka bez przejścia. Zamknął za sobą i zapalił światło, uruchamiając wyuczonym ruchem boczny panel i wstukując kod. Jeszcze dodatkowa autoryzacja i dalsze przejście otworzyło się, wpuszczając go do czystego, nowoczesnego mieszkania bez żadnych udziwnień, w stalowo-czarnych kolorach. Kobiecy głos odezwał się natychmiast.
- Dzień dobry Kye. Czy życzysz sobie coś do picia, jedzenia, orzeźwiającą kąpiel?
Remo odrzucił na fotel, a potem zdjął prostą bluzę, którą nosił pod spodem i posłał za pierwszą częścią garderoby. Ze ścian wyjechał robot, dążący do posprzątania po właścicielu.
- Szybki prysznic, nowe ubrania; czarne, pokój zwierzeń.
Zaleta pracy dla C-T była tu oczywista, co wcale nie znaczyło, że murzyn w pełni ją doceniał. Pewnych rzeczy w tym tanim programie zarządzającym nie mógł zmienić, a nigdy nie chciało mu się napisać nowych sterowników. W sypialni otworzyła się konsola, a po kolejnych weryfikacjach rozsunęła się ściana, wpuszczając go do kwadratowego pomieszczenia o stalowych ścinach zupełnie bez ozdób. Jedynym sprzętem był duży komputer na środku i obrotowe, wygodne krzesło. Gdy jednak Remo wszedł, otoczenie holograficznie zmieniło się w New York City, widziany z jakiegoś koptera wysoko nad ziemią, a do uszu mężczyzny dobiegły tłumione odgłosy nocnego życia miasta.

Rozwalił się w fotelu, a dookoła zamigotały ekrany z danymi. Nie zamierzał zabawić tu długo, więc nawet nie sięgał do klawiatury.
- Zbierz informacje: Inner City. Zbierz informacje: Corbin Suarez. Poziom szukania: bezpieczny. Wyszukaj: Newt Weavers. Powiązania, występowanie, pseudonim: “Swashbuckler”, ostatnie zlecenia, inne imiona. Poziom szukania: dopuszczalne próby włamania; przy ryzyku wykrycia wycofanie.
Przeszukiwanie chmury i wykonywanie na niej zaprogramowanych działań przez to ograniczone AI trwało długo i pochłaniało dużo zasobów, ale Remo nie zamierzał wracać do mieszkania w krótkim czasie. Wstał, wychodząc i zamykając drzwi.
- Wyniki na bieżąco przesyłać na mój holofon.
Wziął szybki prysznic i założył nowe ciuchy, wysłużone podobnie co poprzednie. Tyle, że całkiem czyste. Przy wyjsciu jeszcze żegnał go dobrze znany głos.
- Dowidzenia Kye. Życzysz sobie zmianę wyglądu?
- Nie, ten jest dobry. Na co najmniej kilka następnych dni.

Drzwi zamknęły się z sykiem. Dopiero wtedy otworzył te zwyczajne.

***

Motel jak motel, Remo wyglądał jakby miejsce było mu zupełnie obojętne. To znaczy: rozejrzał się dokładnie już na parkingu, sprawdził ewakuacyjne wyjścia i przejścia, a już w pokojach przejechał czujnikiem w poszukiwaniu ukrytych mikrofonów, a także podłączył się do tutejszego, szczątkowego monitoringu. Wszystko to z zupełnie obojętną miną faceta, którego nie ciekawiło czy coś znajdzie.
Felipa zaczęła gadkę, więc murzyn zajął się czymś ciekawszym od jej słuchania. To całe “VirtuaGirl” brzmiało wystarczająco ciekawie, aby się tam podłączyć i kilkoma szybkimi działaniami założyć sobie konto, zupełnie fałszywe ma się rozumieć. Shanon, tak miała na imię ta, co niby przypominała Newt, chociaż na pierwszy rzut oka nie przypominała jej zupełnie. Wybrał jej profil, a następnie wersję demonstracyjną i pozostali mogli przez dobre kilka minut podziwiać dziwne miny, przekrzywianie głowy, mrużenie oczu i bezgłośny śmiech przebywającego zupełnie Remo. Gdy skończył, chrząknął. Zerknął na latynoskę, przypatrując się jej dłużej, potem przesunął wzrok na Ann, znacznie ciekawszą bez tej swojej dziwacznej kurtki.
- Zdecydowanie wolę żywe. Wirtualna rzeczywistość, sprzedają też dodatkowy sprzęt do odczuwania pełnych bodźców. Seks bez wychodzenia z domu na dziwki, nie ma szansy załapanie chorób, a laska to profesjonalistka. Jeśli to Newt to musieli ją zmodyfikować.

Szybko wrócił do rzeczywistości, znów pojawił się wyświetlacz zdający się go nie opuszczać. Dane “Thousand Faces” wypadły błyskawicznie, materializujac się w tym przypadku jako mapa, przedstawiająca zaznaczony kompleks obok park Mafera.
- Mają tu trochę samochodów. Zwykli sprzedawcy używają osobówek, ciężarówek jest kilka typów. Te trucki pewnie tak naszpikowane, że wszyscy byście wleźli bez wykrycia. Ja nie jadę. Mój Mustang mi wystarcza.
Szybko to zastrzegł, sięgając do kieszeni i wyjmując garść przeróżnych urządzeń wielkości szpilek, guzików i kawałków taśmy klejącej. Rzucił Ann dwa małe magnesiki.
- Jeśli to przyczepisz do sprzętu, to będzie jakby tam był. Najlepiej jeden do komputera, drugi do systemu monitoringu, nie zapomnijcie zabrać przed wyjściem. Dziś nie liczę na akcję, dlaczego ten pajac miałby wyjeżdżać z Inner City jak tam wszystko jest? Chyba, że ma umówione spotkanie - nie zajmował się dalej tą kwestią, ale na następne pytanie Felipy pokręcił głową. - Nie mam podsłuchu, to wszystko to nadajniki, zakłócacze, wykradacze danych... - wzruszył ramionami. - Takie podsłuchy to Madsen powinien mieć. No tak. Odwołali go. Ciekawe jaką przyzwoitkę przykleją nam teraz.
Wyłączył sprzęt, jeszcze raz przeglądając dane, a potem wracając do przyjemniejszych widoków w postaci kobiet.
- Te całe fejses to prawie neutralna firma, biorą wszczepy od Corp-Tech, chemię od Umbrelli. Mnóstwo pozwów, ale prawie wszystko udane, bronią się umowami. Ściągnąłem przykładowe i wam przesłałem. Profesjonalna ściema. No, to ja teraz sobie zobaczę co nadają tu media, jakbyście coś potrzebowali to wziąlem ze sobą sprzęcik. To całe śledzenie, przekupywanie czy podpieprzanie ciężarówek to nie dla mnie. Poczęstujcie się dropsami, jeśli uważacie, że się przydadzą.
Wskazał na małą kupkę wysypanej na stolik miniaturowej elektroniki.
 
Widz jest offline