Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2012, 15:20   #140
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Zapał Paladynki okazał się wyjątkowo szybko zniweczony rzeczywistością, która w brzydki sposób postanowiła wypiąć się na wyznawczynię Pana Poranka. Cokolwiek ta by nie wymyśliła, czy i uczyniła, przeszkody padały(obecnie chwilowo pod jej bose) nogi niczym wielkie Cienioczuby. Nic tylko się rozbeczeć...

Ni to leżąc, ni to wisząc na krawędzi dachu stodoły, panna Swordhand bluzgała wewnętrznie niczym jakiś stary wilk morski, lecz na jej mokrej od deszczu twarzy jedynie co pewien czas tylko lekko drgała brewka, a sine wargi zaciskały się wyjątkowo mocno. W zimnie, w nieustającej mżawce, utknęła na tym cholernym dachu, a tam towarzyszka zdana na łaskę losu potrzebowała jej pomocy. Jakoś wyciągnęła sztylet zza pasa i udało jej się go wbić w dach, by choć mieć na takiej prowizorce możliwość zawiśnięcia, i dać nieco odpocząć strudzonym palcom wszystkich kończyn.

- Co ty tam robisz na górze ?- Rozległo się po jakiejś wieczności, a ona aż zamrugała oczami. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się, czy to kolejny omam przeklętego miasta, z drugiej jednak strony, w końcu już raz spotkały Drowa...
- A wiszę sobie - w końcu wychrypiała.
-To widzę... A wisisz tak sobie ponieważ?- spytał ów białowłosy osobnik przyglądając się bacznie paladynce. I nie wykazując ni grama kurtuazyjnej inicjatywy w postaci, podstawienia biedaczce drabiny.
- Ponieważ jest do dupy, to sobie postanowiłam powisieć - Zirytowała się jego postawą - Podstawisz mi tą cholerną drabinę??
-Dlaczego mam ci ją podstawić ?- spytał się całkiem poważnym tonem mroczny elf, spoglądając na trzymającą się ostatkiem sił paladynkę.
- Bo... tak wypada? - Odparła.
-Nie mnie... Jaki miałbym interes w pomocy tobieW zasadzie wygodniej mi by było zabić ciebie. Jesteś teraz łatwym celem, a twój ekwipunek mógłby mi być użyteczny.- mag kierował się typową dla tej klasy logiką nie mającą nic wspólnego ze standardami powierzchni.-Jeśli zaś ci pomogę, ty zyskasz przewagę i łatwiej ci będzie mnie ubić.

Corella kilkukrotnie zamrugała. Tego się nie spodziewała, no ale ponoć Drowy takie właśnie były?
- Nie wiem kim jesteś, nie wiem co tu robisz, i szczerze powiedziawszy, nie interesuje mnie to za bardzo. Jeśli nie stoisz za tym, co spotkało te miasto, to z mojej strony nic ci nie grozi. - Ręce i nogi Paladynki zdecydowanie odmawiały już posłuszeństwa, a i pojawiły się pierwsze, niemiłe skurcze - Pomóż mi więc w ten banalny sposób, podstawiając drabinę, a następnie rozejdziemy się w swoje strony, jeśli nie masz nic przeciw...
-Nadal nie mam w tym interesu by ci pomóc. Co zyskam?- spytał drow i po chwili dodał coś zaskakującego.-Wiesz... co prawda z tyłu trudno ocenić, ale wydajesz się być dość atrakcyjna, a ja dawno nie miałem kobiety. Twoje ciało jest dobrą kartą przetargową na początek.
- Za kogo ty mnie masz?? - Obruszyła się - Nie mam zamiaru!. To już prędzej spadnę i połamię sobie gnaty!. Jeśli... jeśli jednak szukasz w tej całej farsie cholernego interesu, może zaciekawią cię jakieś informacje dotyczące miasta?
-Za kogo? To proste. Za zdesperowaną kobietę zagrożoną upadkiem.- rzekł w odpowiedzi drow podnosząc drabinę.-Poza tym... podobno wy z powierzchni, jesteście łatwe. Zresztą, z kim zamierzasz jeszcze zażyć cielesnej przyjemności w tym miejscu? Z żywymi trupami ?
- Nie wszyscy są tacy, jak się ich maluje... - Corella skryła na moment twarz we własnym ramieniu - ... a spółkować będę z tym, kogo uznam za odpowiedniego do tego czynu!
-To umrzesz bez zaspokojenia.- stwierdził spokojnym tonem głosu drow podstawiając jej drabinę.-Bo tu nie masz wielkiego wyboru.
- Zawsze jest jakiś wybór - Powiedziała, stawiając w końcu stopy na solidnej podporze - I częściej się idzie w miłosny tan z owej miłości właśnie, niż z przymusu - Zatrzymała się na drabinie dobre cztery szczeble od bruku, w dłoni wciąż trzymając sztylet, a będąc już zwróconą do niego przodem - I co dalej? - Spytała z półprzymróżonymi oczami.
-Głupia... Łudź się dalej. Ale odkąd weszłaś do miasta, nie masz już wyboru.- zaśmiał się szyderczo drow. Po czym chłodnym tonem rzekł. -A teraz... mów.
-No ale co konkretnie? - Wzruszyła ramionami.
-Samice... jedyny z nich pożytek w łóżku. Bo do niczego innego się nie nadają.-parsknął z irytacją drow.- A tam na górze, kręcąc zadkiem twierdzilaś, że masz ważne informacje o mieście. I gdzież one są?
Splótł ręce razem.-Ale czegóż się spodziewać, po idiotce która utknęła na dachu. Zmarnowałem na ciebie mój cenny czas.
- Nie ubliżaj mi do cholery! - Prychnęła - Czy ja ciebie obrażam? Ponoć Drowy to inteligentne są, ale jakoś tego nie widzę! Jest wiele, co można by o tym przeklętym miejscu powiedzieć, więc skąd mam wiedzieć co już wiesz, a czego nie? No i chyba nie będziemy tu w deszczu tkwić i gadać?
-To twoja siedziba? Jesteś tu sama? Gdzie reszta twej grupy?- padły pytania ze strony drowa, który naciągnął kaptur na głowę.-Gdybyś ty była inteligenta, wiedziałabyś co jest ważne, a co nie... I nie myśl sobie, że podzielę się z tobą tym co ja... wiem.
- Tak, nie, reszta w środku, lub patroluje miasto... - Zaczęła wyliczać, schodząc w końcu z drabiny.
-A gdybym ci powiedział, że łatwo przejrzeć mi twoje kłamstwa?-spytał w odpowiedzi drow i ruszył w kierunku administracyjnego budynku garnizonu.

- Nie kłamię, bo jestem Paladynką! - Krzyknęła za nim, po czym zamieniła sztylet na miecz i pognała za Drowem - Nie wchodź tam! Zabraniam! - Powiedziała stanowczym tonem głosu.
-Szybko shardziałaś, a przed chwilą jeszcze trząsłaś tyłeczkiem. To był śliczny widok, szkoda że tak szybko ci pomogłem.- rzekł w odpowiedzi drow.Ale zatrzymał się mówiąc.-I skłamałaś. Nikt nie patroluje tego miasta. Wiemy to... a ty też powinnaś.
- Ja sama patrolowałam, były i inne grupy!. Trzy tuziny zbrojnych! - Odgarnęła mokre kosmyki z twarzy - Za to ja Drowów nie widziałam, ty kłamiesz! Był tylko jeden, ale zginął!
-Oczywiście, że nie widziałaś. My nie pokazujemy się im. Wystarczy, że musimy znosić wpływ miasta.-rzekł pogardliwym tonem drow, spoglądając na paladynkę i oceniając krytycznie.-Na nałożnicę, przynajmniej masz warunki. Bo na zwiadowcę to nie bardzo...
Po czym spojrzał na miecz.-To takie jest słowo paladynki? Tyle warte? Na mnie... z mieczem?
- Nie ufam ci - Zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści oręża - Jednak, jak widać, jeszcze nie wyprowadziłam cięcia. Jak więc było wcześniej uzgodnione, odejdź proszę w swoją stronę, opuść garnizon... nim będzie za późno - Dodała, dziwnie gapiąc się na jego szyję - Ja... ja nie mogę...musisz odejść. Naprawdę...
-Ależ już jest za późno. Przyszedłem tu w konkretnym celu. I nie było nim podanie co drabiny samico.-burknął w odpowiedzi drow.-A ty... nadal nie dałaś mi żadnej użytecznej informacji. I łamiesz postanowienia naszej małej umowy.

Słowa Drowa docierały do niej z coraz większym trudem, zdawały się jakby dochodzić z bardzo daleka, a on sam wydawał się coraz bardziej spowity jakąś cienistą mgłą. Jedynie jego kark stawał się coraz wyraźniejszy, kuszący, wprost wołający o wbicie w niego zębisk i posmakowanie cieplutkiej posoki...
- To... czego szukasz... jest w ratuszu lub... - Zachwiało nią - ...u miejscowej gildii... wystrzegaj się świątyni... - Z jej ust pociekła strużka śliny, a może to była krew? - Choroba... choroba drąży wszystko i wszystkich... - Spojrzała na niego dziwacznym wzrokiem.


Który on zupełnie zignorował, zamiast tego z typową dla siebie arogancją rzekł.-To wiem! I o świątynii. I o gildii. I ratuszu. Ja to wszystko wiem, a ty nie wiesz nic ciekawego. Tylko tyle odkryłaś ?
W jego głosie było słychać irytację.-A wiesz co jest ukryte? A wiesz dlaczego jest ukryte? A wiesz... skąd się bierze to wszystko? Nie wiesz... Tak samo jak nie wiesz, czemu zwą Wormbane “zakazanym miastem”.
Uśmiechnął się złośliwie.-Ty nic nie wiesz, prawda ?
- Wiem...że moja towarzyszka potrzebuje pomocy... - Spuściła głowę, wpatrując się w bruk - A tam jest lekarstwo... - Machnęła niedbale w kierunku stajni.
-Nie. Nie wiesz. Łudzisz się, że jest... a to duża różnica.-odparł drow z irytacją.-Myślisz że jej choroba jest normalna, albo twoja, albo moja? Myślisz, że to... samice są takie głupie.
Machnął ręką wskazując leżące i gnijące truchło olbrzymiego żuka.- W tym mieście nic... nie jest normalne. Od wielu dni nie jest.
- Ale jej trzeba pomóc! - Niemal krzyknęła - Normalne czy nie, nie można tego tak zostawić.
-Pomijając nieracjonalność twej argumentacji, świadczącą o tym jak nisko upadły powierzchniowe samice.- odparł mag irocznym tonem głosu i pocierając podbródek rzekł.-Rzecz nie w tym czy trzeba, tylko czy potrafisz jej pomóc. Myślisz, że na starym wozie w starej jest jakieś cudowne remedium na klątwę ?
Uśmiechnął się złośliwie powoli wymawiając otatnie słowa.- Są tylko dwa miejsca w tym zawszonym mieście, w którym możesz znaleźć jakieś magiczne lekarstwa. Jednym jest świątynia, drugim... gildia magiczna.
- Tam są mikstury, maści, zwoje...coś musi pomóc...ty możesz pomóc, znasz się na magii! Ściągniesz z niej tą klątwę! - Zacisnęła usta w poziomą kreskę.
-Głupia ty... nikt nie trzyma magicznych zwojów na wozie w stajni, ani eliksirów. Co najwyżej zwykłe medykamenty.- prychnął czarownik wzruszając ramionami.-A nawet gdybym potrafił jej pomóc, co bym z tego miał ? Na razie nie zdołałaś spłacić długu za pomoc z drabiną, a liczysz, że następny u mnie zaciągniesz ?
- Dasz już spokój z tą drabiną? Bo porównujesz to niemal do wielce epickiego wydarzenia, a to było tylko durne podstawienie drabiny. A z informacjami... no cóż, skąd miałam wiedzieć, że wiesz o wszystkim co mówię? - Wzruszyła ramionami.
-Przypuszczam, że wiesz więcej, ale nie chcesz zdradzić swych sekretów.- odparł z uśmiechem czarownik podchodząc bliżej do paladynki.-Więc zbywasz mnie oczywistymi faktami.
Ujął palcami jej podbródek i spojrzał jej w oczy mówiąc.-Zamiast powiedzieć, to czego wiedzieć nie mogę. Na przykład skąd się tu wzięłaś, gdzie wędrowałaś po mieście... i ilu was jest. I w jakim celu przybyliście tu. Tak, tych informacji nie mógłbym znać, prawda ?
Gdy Drow znalazł się blisko niej, ujmując jej podbródek i mówiąc do Corelli z bliska w pewnym momencie znalazł się między ich ciałami włożony powoli tam powoli miecz, mający za zadanie nieco odgrodzić ich od siebie...
- A potem tu przyjdziecie i nas wszystkich zabijecie, albo samice zniewolicie do wykorzystania... - Szepnęła.
-Wy... ludzie, uważacie się za najważniejsze istoty na świecie. Myślisz, że nie mamy nic lepszego do roboty, że przybyliśmy do tej... przeklętej dziury, by zabić kilku z was i zgwałcić... kilka kobiet? Doprawdy, cóż za przejaw pychy.- rzekł sarkastycznym tonem drow.-Po cóż niby miałbym was mordować? Szaleństwo miasta zrobi to za mnie. Nie.. mój pajączku. Nie mamy czasu, by się bawić w polowanie na twoich towarzyszy.
Mieczem się niespecjalnie przejął nie odsuwając się i mówiąc.- Mamy misję do wykonania.
- Ja też mam do wykonania misję. I jestem odpowiedzialna za życie innych. A rasizmu i pychy mi nie wytykaj, bo ja nie z takich. Wcześniej już mówiłam, że nie wszyscy są tacy, jakich się ogólnie maluje - Cofnęła twarz spod jego palców - Czego szukasz tu, w garnizonie?
-Powodów... ruchawki. Ostatnio nieumarli nabrali dziwnej maniery napadania na garnizon po zmroku. Szukamy też innych... rzeczy. Między innymi artefaktu. Figurki stwora przypominającego stonogę. Ona jest tu, albo w ratuszu.- drow wycofał się nieco.-Ale ostatnim razem nie znaleźliśmy jej. Ale skoro oni tu znów szukają to... może po prostu mieliśmy pecha i ona tu jest.
- O figurce słyszałam...ale nie wiem co ona czyni. Może i przyciąga truposze, ale może i one same za nami ganiały tu do garnizonu...no i tu żuk wszystko rozwalił a nie nieumarli... - Wzruszyła ramionami i nieco opuściła miecz w dół. Trochę zaczęła drżeć na całym ciele, spędzając już chyba drugi kwadrans na deszczu...
-Bezużyteczna.- mruknął mag i ruszył w kierunku budynku administracyjnego garnizonu.
- Pieprz się - Odwarknęła mu Corella, a sama ruszyła do Evelyn.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline