Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2012, 18:13   #15
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eckhardt był bardzo zadowolony z tego, że Morryta nieświadomy niczego służył mu jak przestraszone dziecko. Uśmiech na twarzy Khornity nie schodził gdy kapłan zadzyszany wpadł do karczmy tłumacząc co i jak.
Schwartzhaut jedynie kiwnął głową na znak, że zrozumiał.
- Teraz idź do świątyni i błagaj aby bogowie mojej misji przychylni byli, jednocześnie za twój grzech bluźnierstwa przepraszaj. Jeśli moje zadanie wykonam wiedz, że masz w nim udział. Usłyszysz z pewnością o mnie gdy tylko cel spełnię. – powiedział. Miał nadzieję, że gdy tylko Morryta za jakiś czas zrozumie co zrobił popełni samobójstwo lub coś w ten deseń. Wyobrażenie podcinającego sobie żyły kapłana wywołało u Eckharda uśmiech. Przewodnik duchowy, który nie wtrzymuje presji. Co za ironia losu.

Khornita udał się na targ. Tam zdobył mapę prowincji i poprosił o zaznaczenie mu Grunwald. Nie chciał zahaczać od Talabecheim. Na ten moment było to zbyt ryzykowne. Miasto przecież liczyło ponad 70 000 mieszkańców. Na pewno było tam mnóstwo jakiś oszukańczych czarodziei i kapłanów. Magiczne sztuczki zawsze dawały nieuczciwą przewagę.

Wrócił do lasu. Na miejsce potyczki. Tam doglądnął czy jego mały oddział zwierzoludzi jest gotów i czy odpowiednio zajęli się niemowlęciami. Ruszali na wschód, do dwóch osad, które Eckhardt uznał za łatwy cel. Uderzenie planował na godzinę przed świtem. Gdy chłopi spali i dopiero za jakiś czas mieli wychodzić na pola, do pracy.
 
Aeshadiv jest offline