Alvari podniusł się z ziemi. Stojąc roztarł lewę przedramię i zaczą się rozglądać za kolczugą. Gdy ją dostrzegł natychmiast zarzucił ją na ciało. -Wracajmy...
Wyszedł z stajni. Gdy dostrzegł, że i jego towarzysz wychodzi, zatrzymał się a po chwili wachania odwrócił się. -Chciałem tylko byś wiedział, że jestem ci wdzięczny, i chyba dłużny nieco więcej niż piwo...
Ale był też zmęczony. Pierwszą rzeczą jaką planował zrobić po dotarciu do swojego pokoju w karczmie było zarzucenie pościeli na okno i...
...no tak, trzeba jeszcze pozbyć się trupa...
Jeszcze raz roztarł lewę przedramię.
Niby jak mam go wynieść z karczmy bez wzbudzania podejrzeń?
Westchną-to jest naprawdę długa noc...
__________________ Arriving somewhere but not here |