Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2012, 11:31   #108
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Podziękował Ishy skinieniem głowy.
- Mam coraz większe wrażenie, że to jakiś rodzaj heroicznej głupoty. Ale to mała cena za przebywanie teraz w towarzystwie trzech pięknych kobiet.
Wyszczerzył się radośnie. W sumie na chwilę obecną nie miał jakichś niesamowicie poważnych zmartwień, nie zależało mu na powrocie do domu, a niedawne wydarzenia pokazały, że te duchy można zabić. Owszem, śmierć ludzi, których właśnie spalił Kal, nie była niczym przyjemnym. Mruk w życiu naoglądał się jednakże tyle śmierci, że kolejnych martwych niewinnych i obcych pragnął tylko pomścić, nie żalić się nad nimi. Dusze i tak były w tak zwanym lepszym świecie.
Popatrzył za odchodzącym kapłanem, który do kapłaństwa nigdy się nie przyznał i chrząknął.
- Cholernie dziwny człowiek. Może wyznaje bóstwo losowych zachowań?
Skrzywił się, a potem ruszyli w drogę, on i Lena niezbyt sprawnie.

Droga dłużyła się najbardziej ze względu na bolącą nogę. Cieszył się przynajmniej, że widoki były piękne i nie myślał tu o przyrodzie dookoła, chociaż i ona była całkiem znośna. Zwłaszcza jak porównać to do dżungli. Co jakiś czas odzywał się, aby rozproszyć ciszę.
- Isha, czy u ciebie zawsze kobiety wybierają mężczyzn kierując się ich odwagą?
Tropicielka pokręciła głową.
- Nie tylko. Liczą się udane polowania, zdobyte blizny, siła. I wygląd też, nie bierz mnie za jakąś dzikuskę - spojrzała na niego twardo i przenikliwie. - Słyszałam o kraju, w którym się znajdujemy. Sama urodziłam się na północy stąd, dość dalekiej. W moich okolicach liczy się to, czy mężczyzna będzie potrafił zapewnić kobiecie byt.
Mruk tego właśnie mógł się spodziewać, ktoś przecież musiał tam rodzić dzieci, a matki z dziećmi zawsze wymagały opieki i dostarczania pożywienia. On nigdy nie interesował się takimi przyziemnymi sprawami. Wyszkolono go do czego innego.
- Jaki jest ten kraj, Veldorn? - spytał Leny.
- Spokojny - rzuciła pierwszą myśl, która przyszła jej do głowy. - Przynajmniej w ostatnich latach. Żyją tu głównie rolnicy i pasterze, nie ma żadnych wielkich miast, co najwyżej małe, targowe, często wybudowane na rozstajach, aby obsługiwać podróżnych. Nie ma tu wielkiej jedności czy jednolitego wojska czy nawet jednolitej władzy. Lord, do którego jedziemy, pobiera podatki i zapewnia jakieś tam bezpieczeństwo okolicznym ziemiom, ale chyba nawet nie spowiada się już przed nikim.

Zanim dodał ktoś coś więcej, pojawili się obcy, a chwilę później koboldy, wyskakujące zza każdego krzaka przy drodze. Mruk warknął, a w jego dłoni materializował się powoli miecz.
- Cholera. Ja mam niby na nich szarżować z tą nogą?
Nawet jakby chciał to zrobić tego nie mógł, stanął więc przez Leną, nieco z boku, aby nie zasłaniać jej pola strzału. Jako mało mobilna ochrona mógł służyć, a te głupie pieski odrzuciły łuki, albo nie chcieli razić swoich, więc nie było to aż tak niebezpieczne w tej chwili. Odtrącił włócznie pierwszego ze stworków, a potem ciął przez jego mordę, posyłając na ziemię w kałuży krwi. Nie był to trudny przeciwnik, problem jednak leżał w ich ilości.
- Nie dajcie się otoczyć.
Łatwo było mówić w chwili, gdy mógł na dobrą sprawę tylko stać. Ale za to zwrócili już uwagę tych knypków. Stanął pewniej na zdrowej nodze i czekał na następnych.
 
Sekal jest offline