Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2012, 13:51   #22
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Wieża przypominała teraz coś, przez co przeszedł chwilę temu huragan. Parter tonął w śmieciach wyrzuconych ze skrzyń przy okazji ich przeszukiwania, wszystkie pojemniki zostały wywleczone praktycznie na drugą stronę w poszukiwaniach jakiegokolwiek przydatnego ekwipunku. Góra ograniczyła się już właściwie do pustych stojaków poprzewracanych na podłodze i pojedynczych zbroi, których nie udało się już wcisnąć do kufrów. Generalnie z planowanej jednej skrzyni nagle zrobiły się dwie. Dwie ciężkie, zbrojone skrzynie pełne pałek, skórzni i toporów były nie lada wyzwaniem do przetargania. Spadło ono rzecz jasna na płeć brzydką, wychodząc z wieży najemnicy rzucili po raz ostatni okiem na dzieło zniszczenia, którego byli autorami. Porozwalany sprzęt wydawał się niczym w obliczu bezgłowego orka leżącego samotnie na piętrze w kałuży własnej krwi. Ostatnia osoba wychodząca na zewnątrz zamknęła drzwi sprawiając wrażenie, że nic się nie stało, bitwa przy bramie do zamku powoli cichła, trzeba było się spieszyć bo pewnie lada moment ktoś zorientuje się, że kolacja mu zwiała. Z niemałym wysiłkiem całą piątka chłopa wtargała ciężkie skrzynie po schodach na mury obronne. Na dół było ponad siedem metrów, lądowało się zaś na zabłoconej pochylni podsypanej z ziemi i piasku, zapewne utrudniającej ustawienie drabin i innych urządzeń mających pomóc w wejściu na górę. Na pierwszy ogień poszły oba kufry, po kolei, przywiązane linami zostały spuszczone na dół w miarę bezpiecznie. Przez moment wydawać się mogło, że huk turlającej się skrzyni pełnej żelastwa zgoni tutaj przynajmniej watahę orków, ale całe szczęście tak się nie stało.

Zaraz za skrzyniami ruszyła pozostała szóstka, po przywiązaniu liny do blanki muru, zaczęła się próba człowieka ze swoim własnym ciężarem. Pierwsza dwójka, czyli Nero i Garrick nie mieli z zejściem żadnych problemów, mimo że powierzchnia ściany była śliska od deszczu, konstruktorka z kocią gracją ześlignęła się w dół i zajęła zabezpieczaniem skrzyń. Podobnym z resztą popisem wykazał się gnom, zeskakując pod sam koniec w celu uniknięcia upadku i lądując po kolana w błocie. Następny w kolejce Clair mimo lekkiej kolczugi na plecach także nie miał większego problemu z pokonaniem muru. Sytuacja skomplikowała się dopiero w przypadku Bragoniusa i Taara. Paladyn przełknął ślinę w gardle widząc wyzwanie, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. Ciężka zbroja wcale nie pomagała we wspinaczce, mokre od deszczu kamienie zaś jeszcze bardziej komplikowały temat. Rycerz złapał z całych sił linę, przeskoczył na drugą stronę, zaparł się z całych sił... I runął w dół jak długi, lądując na błotnistej pochylni, turlając się po niej na sam dół i uderzając w jedną ze skrzyń. Mimo pokaźnej siły w ramionach paladyn nie przewidział obciążenia gwarantowanego przez swój pancerz, mimo że trójka stojąca już na dole nie znała się na medycynie, stwierdzenie braku przytomności nie było dla nich większym wyzwaniem. Widząc to wszystko na pomoc rzucił się Taar. Kto wie, czy to pośpiech go zgubił, czy podobnie jak poprzednika, noszona na sobie zbroja? Po odbiciu się w dół poszedł dosłownie w ślady poprzednika, praktycznie lądując obok niego również poobijanym, bez przytomności. Na jego czole błyskawicznie wyrósł wielki, siny guz. Ostatni w kolejce czarnoksiężnik można powiedzieć, że moczył spodnie na górze widząc co stało się z dwójką zbrojnych. Składając modły do wszystkich znanych sobie sił przeszedł na drugą stronę ściany i zjechał, tym razem w miarę bezpiecznie bo równowagę stracił dopiero na jakieś trzy metry od ziemi. Syknął jedynie z bólu czując, jak jego staw skokowy protestuje przeciw takim akcjom na przyszłość.


Cała szóstka znalazła się w mało ciekawej sytuacji, dwóch nieprzytomnych, dodatkowo jak na nieszczęście gdzieś z odległości kilkudziesięciu metrów dało się słyszeć ryk trolla. Nie zwlekając, pozostała czwórka zaciągnęła rannych do ruin jednego z domostw, gdzie miała jakiekolwiek szanse na ukrycie się. Znajdująca się nie tak daleko wyrwa w murze dawała nadzieję na szybkie wydostanie się z przeklętego zamku, została kwestia Bragoniusa, Taara i dwóch kufrów stojących na zewnątrz zniszczonej przez czas chatki, oprócz tego nie wiadomo było ile dokładnie zielonoskórych kręci się po okolicy, chociaż sądząc po opowieściach, nawet jeden byłby zbyt wielkim wyzwaniem dla niedoświadczonych najemników.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline