Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2012, 00:47   #21
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Walka nie była ani honorowa, ani napawająca dumą. Nie dość, że musiał walczyć łukiem, za którym swoją drogą nie przepadał, to jeszcze przeciwnik nie był ani przygotowany, ani uzbrojony. Ot skopanie dziecka w p[piaskownicy. Tylko, że tym razem krew nieszczęśnika polała się szerokim strumieniem. Clair westchnął tylko nad losem biednego starca i swym leniwym wzrokiem ogarnął pomieszczenie.

Odnalezienie swego ekwipunku było całkiem miłym początkiem nowej krucjaty przeciwko korupcji i przesiąkniętemu do szpiku kości złu. Jego lekka zbroja szybko znalazła się na jego torsie zaś stara broń warowała już przy boku. Co więcej, niewielka buława doskonałej jakości - aż dziw, że znaleźli ją w szponach zielonoskórych - wzbogaciła jego majątek.
- Pomogę ci przyjacielu - rzekł do palladyna wskazując na jego zbroję. Co jak co ale ciężkie pancerze o wiele łatwiej zapina się z czyjąś pomocą.

Idąc za śladem towarzyszy niedoli, powiększył swój majątek o tuzin złociszy. Co prawda nie pamiętał ileż to miał nim ułożył oczęta do snu spokojnego, to jednak taka suma z całą pewnością nie była przejawem chciwości.

- Lepiej się pospieszmy z tą liną - rzekł melancholijnym głosem - Nie wiadomo jak długo brama strzymie.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 25-09-2012, 13:51   #22
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Wieża przypominała teraz coś, przez co przeszedł chwilę temu huragan. Parter tonął w śmieciach wyrzuconych ze skrzyń przy okazji ich przeszukiwania, wszystkie pojemniki zostały wywleczone praktycznie na drugą stronę w poszukiwaniach jakiegokolwiek przydatnego ekwipunku. Góra ograniczyła się już właściwie do pustych stojaków poprzewracanych na podłodze i pojedynczych zbroi, których nie udało się już wcisnąć do kufrów. Generalnie z planowanej jednej skrzyni nagle zrobiły się dwie. Dwie ciężkie, zbrojone skrzynie pełne pałek, skórzni i toporów były nie lada wyzwaniem do przetargania. Spadło ono rzecz jasna na płeć brzydką, wychodząc z wieży najemnicy rzucili po raz ostatni okiem na dzieło zniszczenia, którego byli autorami. Porozwalany sprzęt wydawał się niczym w obliczu bezgłowego orka leżącego samotnie na piętrze w kałuży własnej krwi. Ostatnia osoba wychodząca na zewnątrz zamknęła drzwi sprawiając wrażenie, że nic się nie stało, bitwa przy bramie do zamku powoli cichła, trzeba było się spieszyć bo pewnie lada moment ktoś zorientuje się, że kolacja mu zwiała. Z niemałym wysiłkiem całą piątka chłopa wtargała ciężkie skrzynie po schodach na mury obronne. Na dół było ponad siedem metrów, lądowało się zaś na zabłoconej pochylni podsypanej z ziemi i piasku, zapewne utrudniającej ustawienie drabin i innych urządzeń mających pomóc w wejściu na górę. Na pierwszy ogień poszły oba kufry, po kolei, przywiązane linami zostały spuszczone na dół w miarę bezpiecznie. Przez moment wydawać się mogło, że huk turlającej się skrzyni pełnej żelastwa zgoni tutaj przynajmniej watahę orków, ale całe szczęście tak się nie stało.

Zaraz za skrzyniami ruszyła pozostała szóstka, po przywiązaniu liny do blanki muru, zaczęła się próba człowieka ze swoim własnym ciężarem. Pierwsza dwójka, czyli Nero i Garrick nie mieli z zejściem żadnych problemów, mimo że powierzchnia ściany była śliska od deszczu, konstruktorka z kocią gracją ześlignęła się w dół i zajęła zabezpieczaniem skrzyń. Podobnym z resztą popisem wykazał się gnom, zeskakując pod sam koniec w celu uniknięcia upadku i lądując po kolana w błocie. Następny w kolejce Clair mimo lekkiej kolczugi na plecach także nie miał większego problemu z pokonaniem muru. Sytuacja skomplikowała się dopiero w przypadku Bragoniusa i Taara. Paladyn przełknął ślinę w gardle widząc wyzwanie, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. Ciężka zbroja wcale nie pomagała we wspinaczce, mokre od deszczu kamienie zaś jeszcze bardziej komplikowały temat. Rycerz złapał z całych sił linę, przeskoczył na drugą stronę, zaparł się z całych sił... I runął w dół jak długi, lądując na błotnistej pochylni, turlając się po niej na sam dół i uderzając w jedną ze skrzyń. Mimo pokaźnej siły w ramionach paladyn nie przewidział obciążenia gwarantowanego przez swój pancerz, mimo że trójka stojąca już na dole nie znała się na medycynie, stwierdzenie braku przytomności nie było dla nich większym wyzwaniem. Widząc to wszystko na pomoc rzucił się Taar. Kto wie, czy to pośpiech go zgubił, czy podobnie jak poprzednika, noszona na sobie zbroja? Po odbiciu się w dół poszedł dosłownie w ślady poprzednika, praktycznie lądując obok niego również poobijanym, bez przytomności. Na jego czole błyskawicznie wyrósł wielki, siny guz. Ostatni w kolejce czarnoksiężnik można powiedzieć, że moczył spodnie na górze widząc co stało się z dwójką zbrojnych. Składając modły do wszystkich znanych sobie sił przeszedł na drugą stronę ściany i zjechał, tym razem w miarę bezpiecznie bo równowagę stracił dopiero na jakieś trzy metry od ziemi. Syknął jedynie z bólu czując, jak jego staw skokowy protestuje przeciw takim akcjom na przyszłość.


Cała szóstka znalazła się w mało ciekawej sytuacji, dwóch nieprzytomnych, dodatkowo jak na nieszczęście gdzieś z odległości kilkudziesięciu metrów dało się słyszeć ryk trolla. Nie zwlekając, pozostała czwórka zaciągnęła rannych do ruin jednego z domostw, gdzie miała jakiekolwiek szanse na ukrycie się. Znajdująca się nie tak daleko wyrwa w murze dawała nadzieję na szybkie wydostanie się z przeklętego zamku, została kwestia Bragoniusa, Taara i dwóch kufrów stojących na zewnątrz zniszczonej przez czas chatki, oprócz tego nie wiadomo było ile dokładnie zielonoskórych kręci się po okolicy, chociaż sądząc po opowieściach, nawet jeden byłby zbyt wielkim wyzwaniem dla niedoświadczonych najemników.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 25-09-2012, 23:24   #23
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Dwa kufry pełne wyposażenia dla mieszkańców Emberdawn napawały Garo zarówno otuchą, jak i niepokojem - w obu przypadkach dlatego, że było tego tak dużo.
Zejście z muru nie poszło im już tak gładko, jak by tego chcieli. Kiedy Bragonius i Taar polecieli jak dłudzy na dół, czarnoksiężnikowi zrobiło się miękko w nogach.
~Drużynowe świętoszki poleciały, zauważył po chwili. Po nich jeszcze on musiał zejść z muru. Pocieszał się faktem, że był naturalnie zwinny i nie nosił tak ciężkiego sprzętu jak tamta dwójka.
Jednak bez lekkich obrażeń się nie obyło.

Ledwo Garo wylądował, rozległ się ryk jakiegoś zabłąkanego trolla.
- Jeśli ktoś zna się na leczeniu, to jest dobry moment żeby się do tego przyznać. - powiedziało diablę, zaciągając Bragoniusa do ruin jednego z pobliskich domków. - I to szybko, bo ten troll w okolicy brzmi jakby był głodny.
Sam Garo - z braku lepszego pomysłu - zaczął szukać wody w okolicy, żeby ocucić Taara. Logika podpowiadała, że jeśli doprowadzi kapłana do porządku, to ten znajdzie sposób żeby doprowadzić siebie i Bragoniusa do stanu używalności.
 
Gettor jest offline  
Stary 28-09-2012, 21:38   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Plany to jedno, realizacja - całkiem coś innego.

Taar otworzył oczy. W głowie mu się kręciło i nie do końca pamiętał, co się stało i w jaki sposób znalazł się tu, gdzie się znalazł. I gdzie się znalazł.
Pamięć powracała powolutku. Porwanie, ork, zejście po linie... Chyba zbyt szybko znalazł się na ziemi... Na pewno zbyt szybko.
Ostrożnie próbował usiąść, co przypłacił kolejnym zawrotem głowy, na której - jak się przekonał po sekundzie - wyrósł solidny guz. Lepszy guz, niż rozwalona czaszka. Teraz tylko trochę posiedzieć i wszystko minie. Trochę czasu i będzie sprawny...

Jakoś bogowie nie chcieli dać mu tego czasu. Ryk trolla oznaczał, że co najmniej jedno ze szturmujących bramę stworzeń postanowiło poszukać szczęścia gdzie indziej. Złośliwe bydlę.
Tar miał tylko nadzieję, że zdoła się podnieść, zanim troll bliżej się nimi zainteresuje.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-09-2012, 23:51   #25
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Zanim diablę zdążyło znaleźć wodę - albo poddać się i użyć błota do cucenia Taara - Nero użyła swoich magicznych zwoi do pomocy zarówno kapłanowi, jak i paladynowi.
I coś marudziła pod nosem, że "a nie mówiłam". Jednak nikt zdawał się tego nie słyszeć, bo kto chciałby przyznawać rację kobiecie?
Niemniej po kilku chwilach zarówno Taar, jak i Bragonius odzyskali przytomność, a zaledwie po minucie byli już w pełni zdrowi.

- Ten troll chyba idzie w kierunku wieży z naszym niedoszłym dobrodziejem. - powiedział Garo stojąc na zewnątrz i nasłuchując. - I stoi nam na drodze do wioski. Proponuję iść tam okrężną drogą, pierw na północny wschód, potem skręcimy na zachód. Na pewno nie możemy tu zostać.
 
Gettor jest offline  
Stary 01-10-2012, 23:57   #26
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Bragonius i Taar nie sprawiali wrażenia mogących ocknąć się szybko, odzyskanie przytomności w ciągu kilku następnych minut nie wchodziło nawet w grę. Paladyn upadając gruchnął na tyle mocno, że wstrząs wyłączył go z dalszego działania, czoło Taara zaś zdobił fioletowy siniec z cieknącą po nim strużką krwi. Pozostali nie czekając na cuda zaciągnęli ich jak najszybciej do po części zawalonej chatki, w której mogli znaleźć schronienie przed deszczem i wałęsającym się po okolicy trollem. Wilgoć zadziałała chwilowo na korzyść uciekinierów, gdyż każdy krok olbrzyma powodował charakterystyczne ciamkanie błota pod jego stopami. Kroczył dookoła, jakby czegoś szukając w pobliżu prowizorycznej kryjówki, zmęczony czekaniem Boddynock w końcu wychylił się zza winkla sprawdzając pozycję nieosiągalnego dla szóstki najemników zagrożenia. Niemal obsydianowa karnacja sprawiała, że dla niewprawnego oka był praktycznie niemożliwy do zauważenia w mroku. Bestia stanęła i rozejrzała się dookoła, zrobiła jeszcze kilka kroków w stronę domku (przy okazji czego żołądki podjechały jej tymczasowym lokatorom do gardła), po czym odwróciła się w drugim kierunku i skierowała się ku zawalonej wieży, w której jeszcze niedawno pogawędkę miał burmistrz Emberdawn i ork. Niespodziewanie to Nero przyszła na ratunek, nie pierwszy raz z resztą dzisiejszej nocy. Z dopiero co odratowanego plecaka wyjęła całkiem duży zwój, po czym kucając nad ciałem Taara zaczęła odczytywać powoli, z niebywałą ostrożnością, magiczne formułki. Zajęło jej to dłuższą chwilę, jednak uwolniona moc w postaci delikatnego, błękitnego blasku skoncentrowała się na ranach kapłana. To samo konstruktorka zrobiła względem rycerza, tym razem nieco szybciej niż wcześniej aktywując moc zwoju. Akcelerowane boską mocą Gonda procesy ciał przyspieszyły gojenie się ran, po kilku sekundach sprawiając że dwójka dotychczas nieprzytomnych najemników otworzyła oczy, po kolejnej chwili oboje nie sprawiali nawet wrażenia niedawno rannych.

Nie było czasu do stracenia, nikt nawet nie kwapił się specjalnie do zadawania pytań obdarzonej tysiącem talentów kobiecie. Wszyscy zgodnie ruszyli w stronę wyłomu w murze, gdzie czekała ich wreszcie wolność od wydarzeń ostatnich kilku godzin. Dalej udało się nie napotkać żadnego zagrożenia, kryjąc się za murkami i domami cała szóstka w ciągu kilkunastu minut znalazła się na zewnątrz. Można powiedzieć, że otwarta przestrzeń jeszcze nigdy nie wyglądała tak pięknie, nawet mimo panującej ciemności oświetlanej tylko blaskiem księżyca. Nie zwlekając, nie do końca zgrana jeszcze drużyna ruszyła jak najszybciej przed siebie, na zachód, chcąc jak najszybciej oddalić się od ewentualnego pościgu. Po godzinie marszu przeplatanego chowaniem się za wyłomami skalnymi i drzewami, oczom uciekinierów ukazał się wreszcie las. Co prawda żaden z nich geografem nie był, jednak ciężko było nie dostrzec graniczących z Emberdawn drzew. Inna sprawa, że była to wręcz idealna osłona przed ewentualnymi, poszukującymi oczami.

Nikt ze zgromadzonych sześciu najemników nie znał się na nawigacji, jednak podstawowe informacje odnośnie stron świata każdy znał. Odnosząc się do pozycji księżyca i zwyczajnie na logikę ocaleni podążali lasem przed siebie. Może wypadało ułożyć plan pod tytułem: co dalej? Może jednak nie teraz. Na oko mogła być godzina druga w nocy, aczkolwiek precyzja tego pomiaru była mocno wątpliwa. Daleko na horyzoncie, majaczyła przesłonięta wzgórzami wioska Emberdawn, teoretyczny cel podróży najemników. Co mogło ich tam czekać? Tylko czas mógł dać odpowiedź na to pytanie. Póki co uwagę nocnych podróżników przykuło coś innego. Paladyn i gnom usłyszeli odgłosy niedaleko nich, na oko koło kilkunastu metrów. Najpierw śmiechy, potem rozmowy i pokrzykiwania, jeszcze później kroki i dzwonienie przytłoczonej do pasa stali. Jako, że wzrok Boddynocka był do ciemności najlepiej przystosowany, a i najmniejsza była szansa na wykrycie go, ponownie poszedł na zwiad. Po kilku pełnych wyczekiwania sekundach wyszło na jaw, kto był powodem szybszego bicia serca. Była to wracająca z przeciwnej strony (w kierunku zamku Dragonspear) grupka zawierająca w sobie dwóch orków i dwóch goblinów. Sądząc po targanych na plecach workach musieli udać się po zapasy lub zwyczajnie wracać z rabunku. Póki co znajdowali się na tyle daleko, by cała szóstka w miarę niepostrzeżenie dała radę, a przynajmniej spróbowała dać radę, oddalić się w bezpieczne miejsce.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 02-10-2012, 11:22   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po krótkich podziękowaniach tudzież obietnicy ewentualnego rewanżu złożonej przez Taara ruszyli w drogę.

Wędrówka po lesie, bez światła, nigdy nie należała do ulubionych rozrywek kapłana. Nie miał oczu sowy czy uszu nietoperza, czemu więc miałby mu sprawiać przyjemność spacer, gdzie co chwila groziło mu skręcenie nogi, upadek lub wykłucie oka. Okoliczności jednak nie pozwalały na czekanie do rana, ani też na odnalezienie drogi, która bez wątpienia łączyła zamek z wioską.

Jak to często bywa, któryś ze złośliwych bogów postawił na ich drodze kolejną przeszkodę.
Oczywiście pomysł wyeliminowania czterech przeciwników był kuszący, ale Taar nie zamierzał tej pokusie ulec.

- W nocy, po ciemku, któryś może nam uciec - powiedział cicho - i ściągnąć na nas kłopoty. Schodzimy im z drogi i udajemy, że nas nie ma. Jak sobie pójdą, to idziemy dalej, do wioski.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-10-2012, 10:24   #28
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Boddynock poczuł wyraźną ulgę, gdy udało się im wydostać za mury zamku. Mimo, że wolał otoczenie kamieni niż drzew to pod materiałem skrywającym jego twarz pojawił się cień uśmiechu.

Wędrówka nocą była jedną z lepszych rzeczy, która spotkała gnoma na powierzchni. Lekka wilgoć panująca w powietrzu po ulewie, a dobrze utrzymana przez las przypominała mu rodzinny Podmrok, pochmurna i bezksiężycowa noc pogłębiła odczucia Boddynocka, który przez chwilę prawie poczuł się jak w domu. Ciemność była jego naturalnym sprzymierzeńcem, jego wzrok idealnie dostosowany do mroku pozwalał mu iść szybciej niż pozostali, bez obawy o potknięcie, a jego skóra zlewała się z otoczeniem.

Gdy do uszu grupy doszły odgłosy rozmów i śmiechu, gnom przyspieszył i pokazał gestem reszcie drużyny aby zaczekali. Cicho przedarł się przez krzaki, które jego zdaniem, robiły zbyt dużo hałasu, nie to co ciche kamienie i skały. Gdy dostrzegł grupkę zielonoskórych naziemców powoli wycofał się do swoich i zdał im relację z tego co zobaczył. Gdy Taar skończył swoją wypowiedź gnom rozejrzał się po pozostałych, mimo, że oni nie widzieli jego oczu w ciemności to on spojrzał każdemu z nich prosto w nie, chcąc wyczytać ich emocje i zamiary. Sam bił się z myślami. Między nienawiścią do potworowatych naziemców, którzy okazali się bliscy drowom w obejściu z "gośćmi", a niechęcią do walki związaną ze zmęczeniem.

- Pamiętaj naziemcze, że noc i ciemność to sprzymierzeńcy niektórych z pośród nas. Może to działać na naszą korzyść. Moglibyśmy ich zaskoczyć, albo poczekać, aż któreś oddzieli się od reszty i eliminować ich po kolei, ale widzę, że nie palicie się do walki w mroku. Dobrze więc, zgadzam się z Toba, kapłanie. Dajmy im przejść, a my ruszymy dalej w swoją stronę -
 
Lomir jest offline  
Stary 04-10-2012, 14:06   #29
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Na myśl o powrocie do wioski, Garo odczuł pewną ulgę, która szybko minęła, kiedy targany przez niego (na współ z kimś innym) ciężki kufer ze sprzętem przypomniał mu po co tam idą.
Czarnoksiężnik musiał zapamiętać także, żeby później dokładnie wypytać tajemniczą Nero o jej profesję, bo nie spotkał się wcześniej z kimkolwiek z jej rodzaju.

Na dźwięk rozmów i śmiechów (orków i goblinów, jak się okazało) Garo zatrzymał się wpół kroku. Po prostu zamarł w bezruchu - był to odruch, który w nim pozostał po doświadczeniach sprzed przybycia do Emberdawn, kiedy zajmował się... czymś innym.

Boddynock również go intrygował, zwłaszcza ze swoim przeświadczeniem... wyższości nad innymi. Gnom patrzył każdemu z towarzyszy w oczy i Garo mógłby przysiąc, że dostrzegł w oczach Garricka zaskoczenie, kiedy diablę odwzajemniło to spojrzenie.
- Pamiętaj, gnomie, że nie tylko ty się bratasz z nocą i ciemnością. - powiedział sucho. - A orkom akurat jest bliżej do nocnych istot, niż dziennych. Widzą teraz równie dobrze, jeśli nie lepiej, niż za dnia. Więc daruj sobie takie wypowiedzi.
Na koniec potrząsnął głową. Tak po prostu.
 
Gettor jest offline  
Stary 04-10-2012, 23:09   #30
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Przygody z liną i ścianą nie dla wszystkich były ciekawym doświadczeniem. Jedni z gracją zsuwali się na ziemię, inni niczym worek ziemniaków postanowili bratać się z glebą. Możliwe, iż nowomodne trendy kąpieli w błocie przeważyły nad zdrowym rozsądkiem powodując nie lada tragedię.

Dwóch z ich nielichej siły bojowej oddało się w ramiona Morfeusza. Było to akurat na tyle niefortunne, iż w okolicy czaił się troll. Te potworne istoty słynące z nienaturalnej regeneracji ciała były śmiertelnym zagrożeniem dla mało doświadczonych wojowników, nie ważne czy ich było czworo czy sześcioro. Tak więc, mając nie małe szczęście, śmiałkom udało się ukryć przed zgłodniałym zielonoskórym.

Gdy tylko zagrożenie minęło, widocznie coś smakowitszego wyniuchał gigant, gabarytem swych umiejętności popisała się jedyna kobieta w ich kompani stawiając na nogi nieprzytomnych kamratów. Biorąc pod uwagę jej ostatnie przygody, z tym "stawianiem" miała już spore doświadczenie. W momencie kiedy każdy był gotów do drogi towarzystwo postanowiło czym prędzej udać się do bardziej przyjaznej cywilizacji.

Noc była ciemna, a las gęsty. Nie ułatwiało to podróży i gdyby nie Garo, z którym Clair niósł skrzynię, prowadzący wojownika owym pojemnikiem. Zastanawiało tylko chłopaka, jak ten bezbłędnie odnajduje drogę w takiej ciemnicy. Nie to, żeby mu to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Sam chciałby się czegoś takiego nauczyć.
Spotkanie niewielkiej grupy goblinoidów wręcz ucieszyło Claira. Chciał za pomocą stali zapłacić za nielichą gościnę i poczęstunek. W końcu przyzwoitość nakazywała przynajmniej podziękować gospodarzom. Rękę na rękojeści pohamowały słowa kapłana. De la Vie z widoczną, jak dla kogo, niechęcią powstrzymał swe chęci.
- Marność, marność nad marnościami - szepnął do siebie. Odetchnął głęboko uspokajając swą "chuć" i dodał - Niech no tylko szybko przejdą...
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172