Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2012, 19:11   #109
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Kornik nie próżnowała w wymordowanej wiosce, jeszcze raz przejrzała chaty w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, tym razem skupiając się na materiałach mogących służyć za bandaże i innych tego typu sprawach.

W opatrywanie ran się jednak nie wtrącała. Isha wyglądała na taką co wie co robi, a gdzie cyrulików sześć tam czyha śmierć jak mawiało stare przysłowie.
Stała tylko za plecami tropicielki podpatrując i zapamiętując jej ruchy. Przewracając tylko oczami na rozmowę między nią, a Mrukiem i wyraźnie krzywiąc się na śmiech tego drugiego. Ciągle przebywali wśród trupów, których mdły zapach raził nozdrza. Nie to stanowczo nie było dobre miejsce do śmiechu, niezależnie od ulgi jaką poczuła widząc ogień. Przynajmniej żaden miejscowy nie wstanie z grobu i nie poderżnie jej gardła w swej widmowej postaci i nie zmieni jej na swoje podobieństwo.
To tak oczywiście czysto hipotetycznie, bo przecież i tak nie zamierzała tu zostawać!

Bez żalu pożegnała się z Kalem ciągle mając w pamięci, jego obojętność, kiedy oni zmagali się z szkieletami. Wolała stanowczo ruszyć za obcą, ale sympatyczną Leną. Poza tym ludzi na zamku należało ostrzec, a poza tym hej! Ona nigdy nie była na zamku!

Nim dotarli jednak do zamku, jego mieszkańcy dotarli do nich. I to w towarzystwie.
Rudowłosa jęknęła. Cała jej przewaga w walce polegała na tym, że była mała i zwinna, a to tałatajstwo było jeszcze mniejsze i zwinniejsze.
W pierwszej chwili chciała skoczyć do przodu, pomóc obstawie karocy, ale wojacy sobie raźno razili, a ona miała dwóch rannych na głowie.
- Momo! Pilnuj te ranne niemoty! – wskazała palcem na Lenę i Mruka, tak by pies nie miał wątpliwości, a potem raźno pognała do przodu.
Biegła nadzwyczaj szybko, tylko na sekundę zwalniając, by ciąć szeroko, przez plecy kobolda, który stał do niej tyłem. Nie było to honorowe za grosz, ale i ona rycerzem nie była. Zamierzała dopaść powozu i tam pomóc w obronie.
 
Nadiana jest offline