Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2012, 20:39   #48
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Obudził się i od razu usiadł. Tak zaczynające się dni nigdy nie mogły być dobre. Pierwsza noc w łóżku, w osobnym pokoju... i zakłócona przez zbyt wyraźny sen, którego szczegóły szybko utrwalił sobie w pamięci. Dłużej spać i tak już nie mógł, zwlókł się więc z wyra, obmywając w zimnej wodzie twarz i ciało. Potem się niespiesznie ubrał, celebrując te wszystkie momenty po to, aby zastanowić się co dalej. Owszem, byli w Westcrown, ale David tak naprawdę nie miał pojęcia, czego dokładnie mieli się tu dowiedzieć. Miał nadzieję, że dziewczyny miały więcej informacji, bo tułać się po porcie i zbierać plotki mógł, tylko jaki to miałoby sens.
No i to miasto półmroku. Aż się dziwił, ze nikomu z ich grupy nie powiedziało to nawet w połowie tyle, co jemu samemu. Cienie. Cienie i ich tancerze. Czy sam był kiedyś jednym z nich? Czy znów będzie w stanie osiągnąć taki poziom umiejętności?
Wyszedł z pokoju, kierując się do czegoś, co mogłoby być kuchnią i jednocześnie miejscem spotkań ich wszystkich. Kamienica pozwalała przynajmniej na wygodę. Miał kilka pytań, więc poczekał, aż zebrali się wszyscy.
- Zanim zdecydujemy się co teraz, słyszał ktoś z was o żaglowcu z brązowymi żaglami i symbolem skrzyżowanych szabel? Albo o czymś takim jak Konsylium? - gdy na niego popatrzyli, wzruszył ramionami. - Tak tylko pytam, śniło mi się.
Częściowe prawdy są najlepsze, a on całej nie zamierzał zdradzać całej grupie. Wciąż być może tylko Drusilla znała prawdę. Odszukał jej oczy, zastanawiając się co myśli, o nim i o tym wszystkim.
- Dzisiejszy dzień powinniśmy chyba poświęcić na zbadanie miasta? Ja go nie znam zupełnie, a coś czuję, że rozkład ulic, najważniejsze miejsca i tego typu rzeczy mogą okazać się przydatne. Ktoś pójdzie ze mną? Ty nie. - szybko dodał patrząc na nizioła. Nie żeby go jakoś bardzo nie lubił, ale nie potrzebował knypka z niezamykającą się mordą.

Członkowie drużyny popadli w zadumę jeden po drugim wzruszając ramionami. Najwyraźniej ani nie byli bywalcami obecnego miasta, ani kojarzyli wymienionych pojęć. Z wyjątkiem uśmiechającego się chytrze spod czupryny niziołka.
- Byłyśmy tu tylko kilka dni przejazdem - wytłumaczyła Drusilla. - Nie zwiedziłyśmy nawet czwartej części miasta.
- A ja tu chyba gdzieś chlałem po portach w zeszłą zimę przy zamusztrowaniu, ale po prawdzie to niezbyt wiele pamiętam. Psia jucha, cóż to były za wspaniałe czasy! - podrapał się po całkiem gęstym już brodzisku. wspominając - A te brązowe żagle brzmią po mojemu na jakąś jednostkę najemników.
- Cóż za ignorancja, cóż za brak kulturowej edukacji i obycia! - wyskoczył oburzony niziołek, wskakując efektownie na stół. - Dwie szable na brązowym polu to sławna Brunatna Szata! Wspaniały okręt sir Romualda Kenningsa, podróżnika, odkrywcy, awanturnika i dżentelmena! Jednego z najsławniejszych kapitanów Loży Pathfinderów!
Niziołek z przejęciem spojrzał po ich twarzach, doszukując się choć cienia zrozumienia. Widać jednak było, iż niewiele to wszystkim mówiło.
- Loża Pathfinderów? Ano kojarzę z letka. Oni przypadkiem nie z mojej ojczyzny pochodzą? Ponoć różne nudne zakurzone tomiska po świecie zbierają - wysilił pamięć Yalon.
- Zakurzone tomiska?! - zapiszczał z jeszcze większym oburzeniem niziołek. - sir Kennings był tym, który odkrył zatopione biblioteki Azlantu, to jego ekspedycja wytyczyła szlak przez Pustynię Ognia i spisała drogę na zagubiony Płaskowyż! To żywa legenda! Podróże u jego boku są marzeniem każdego barda!
- A nie przegoniono przypadkiem parę lat temu wszystkich tych Pathfinderów z Cheliax? - przypomniała sobie Betty.
- Tak, pozamykano ich domy cechowe, oskarżając ich o szpiegostwo. - potwierdziła Drusilla. - Jeśli jakiś tu nadal przebywa musi być naprawdę śmiały, albo mieć dobrą przykrywkę.
Dla Davida to wszystko było zupełną nowością, ale nie dawał nic po sobie poznać. Amnezja nie była przyjemną przypadłością, a on zdaje się miał dużo wspólnego z całą tą Lozą.
- A jest jakiś rysopis tego człowieka? Sen jak zwykle był niezbyt dokładny prócz samego statku. Nie sądzę, bym miał kogoś takiego spotkać, ale tak czy inaczej chciałbym wiedzieć kto nawiedza mnie w snach.
Uśmiechnął się spokojnie, jakby temat wcale nie był ważny, jednocześnie popatrując co i raz na Drusillę, niby tylko w podziwie jej urody i coraz bardziej widocznym afekcie.
Dziewczynie nie uszły wymowne spojrzenia. Pochwyciła jego wzrok doszukując się w pozornie swobodnych słowach ukrytej głębi. Lekko przytaknęła, by potwierdzić, że rozumie z czym mogą być związane jego sny, po czym delikatnie chwyciła jego dłoń. Tymczasem niziołek szarpnął struny, intonując balladę:

Sławny on podróżnik, o potężnej chwale,
Choć po jego ciele nie rozpoznasz wcale!
Członki jego krótkie, głowa prawie łysa,
za to umysł bystry, niemal jak i u lisa!
Brzuch wagi szlachetnej, zwoje mięśni kryje,
z tych, co go napadli, mało który żyje.

W podróż się ubiera, zgodnie z obcą modą
w srebrem szyty jedwab, twarz zakrywa brodą.
Zaś u jego pasa, niczym wierny druh,
wisi zwinna szabla, słynny Srebrny Duch!

- Czyli grubasek - podsumował to David. - Człowiek poza tym jak sądzę, nie zaś przedstawiciel twojej rasy?
Pytanie skierował do niziołka, ale następne słowa już do pozostałych.
- Macie jakiś konkretny plan, gdzie zacząć? Ja chciałem sprawdzić kilka rzeczy i poznać strukturę miasta. Posłuchać plotek. Drusilla, przejdziemy się? *

Niziołek wyraźnie się obruszył, jak usłyszal, w jaki sposób nazwano jego idola, wycedził jednak tylko gniewnie:
- Tak... Człowiek! Ale to jedyna jego wada!
- Myślę, że przechadzka to idealny pomysł - skwitowała pytanie Davida Betty, zahaczając się pod ramię Yalona. - Jak już jesteśmy w największym mieście Cheliax, to przynajmniej miejmy z tego jakąś przyjemność! Słyszałam, że można tu kupić wspaniałą biżuterię importowanż z Katapeshu. Mógłbyś sprzedać ten okropny łuk i tak strzelasz jak ślepa kura - spojrzała wymownie na żołnierza, który wcale nie wydawał się tym pomysłem zachwycony.
- W sumie to żem myślał, że skosztujemy wpierw trochę zacnego miejscowego piwa... - zaryzykował nieśmiało. - Wczoraj w porcie słyszałem też, że po południu przy placu niewolników mają ciąć jakiegoś seryjnego morderce! Chyba nie chcesz tego przegapić?
Mimo wszystko wyglądała jakby chciała, żołnierz posmutniał odczuwając rosnące jarzmo pantofla.
- Ja tymczasem udam się do teatrum! - orzekł niziołek. Po tym tygodniu przebywania w tak niedelikatnym towarzystwie muszę ponownie zaznać trochę kultury!
 
__________________
If I can't be my own
I'd feel better dead
Sekal jest offline