Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2012, 20:58   #15
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Gogle tropiciel już dawno temu włożył do kieszeni a kaptur zsunął, jedynie maska chroniła mu nos i usta. Wzrok dostosowywał mu się gładko a to do całkowitej ciemności panującej w rozpadlinach i w martwym lesie, a to do lekkiej poświaty gwiazd na bardziej widocznych, odkrytych przestrzeniach, gdy przemierzał je w pościgu za zabójcami Grzeszników. Sam się zastanawiał co w niego wstąpiło, by tak bardzo nadwerężać zasób sił, przecież już z trudem ciągnął za sobą nogi, mimo całej krzepy suchego jak rzemień ciała. Może łowiecka gorączka … a może chęć zmierzenia się z bardziej umiejętnymi od siebie. Albo ciekawość, albo fascynacja, albo …

Wszelkie takie myśli wywietrzały mu z głowy gdy nurkował w pyle pokrywającym kotlinę w poszukiwaniu schronienia. Ciężki plecak wcisnął pod krzak, sam zaś zaległ z przygotowaną bronią, przyglądając się pokracznym sylwetkom. Zmrużył oczy i znieruchomiał, nawet myśli uspokoił i odwrócił od dostrzeżonych istot, by nie wyczuły zagrożenia szóstym zmysłem właściwym dzikusom, wyczulonym na niebezpieczeństwo. Oddychał równo i niespiesznie, a prymitywny filtr maski dodatkowo tłumił dźwięk. Jeśliby określać przynależność we wszechświecie tego kawałka przestrzeni który przypadkiem jego osoba wypełniała, to starał się pretendować do roli ułamka metra sześciennego piasku, kamienia i powietrza.

Niestety, gnolle mogły mieć inne zdanie na ten temat...

Kręciły się po kotlinie, węsząc i rozglądając się, jakby w poszukiwaniu żeru. A to oznaczało że mogą go odkryć w każdej chwili, z pomocą wiatru czy nie. Petru obrócił głowę gdy żaden z nich akurat nie spoglądał w jego stronę, ostrożnie dotknął dostrzeżonej rośliny ale cofnął palce - była zbyt wiotka by mu się przydała, a jej wyrwanie narobiłoby zbytniego hałasu. Zamiast tego przesunął dłonią po pyle i natrafił na coś co poruszyło się pod dotykiem. Kawałek krzemienia zagrzebany w prochu był nieregularny i wielkości raptem połowy pięści mężczyzny, ale na jego potrzeby powinien wystarczyć. Zacisnął na nim palce i znowu spojrzał na gnolle, wyczekując na odpowiedni moment. Gdy na jedno czy dwa uderzenia serca ich łby zwróciły się w inną stronę a wiatr świstał mocniej pomiędzy krzemiennymi ostrzami wyrastającymi ze skał, posłał kamień łukiem, ponad przeciwległą krawędzią kotliny. I modlił się do Ojca Słońce by żadne ze stworzeń nie dosłyszało skrzypnięcia jego zbroi podczas rzutu. Obydwa może by i pokonał, ale nie bez ran, być może fatalnych … a nie wiedział czy towarzysze hienom podobnych istot nie znajdują się gdzieś w bezpośredniej bliskości. Nie, lepiej było opuścić to miejsce korzystając z dywersji. Niezwłocznie, będąc żywym, zdrowym i nie tracąc dobytku.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline