Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2006, 12:58   #11
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Tym, co pod słońcem…

Hadrogh Prohl spojrzał na zgromadzonych w magazynie słuchając ich pytań. Na chwile wrócił myślami do wczorajszego poranka. Miał nadzieje, że nie popełnił błędu zaufawszy swoim kontaktom w Gildii SkullPort - potrzebował kogoś dotąd, niezauważonego, kto swą robotę wykonywał cicho i czysto nie pozostawiając śladu. Radsvin wydawał się odpowiedni, choć jawił się nadto popędliwy. Szczególnie, gdy chciał znikać w mroku nocy, by udać się na miejsce zejścia do Podmroku. Kupiec uśmiechnął się wtedy pobłażliwie i przemówił do krasnoluda – Dzieli nas 5 do 7 dni drogi powierzchnią nim zejdziemy znów pod nią, ale nie trwóż się – dbam o swoich pracowników. Chodźcie za mną – skinął na krasnoluda i Khaela następnie poprowadził ich schodami na piętro karczmy i dalej do jego pokoju.
Izba byłą skromna lecz wygodna – z łóżkiem, szafą i stolikiem, na którym stała miska wody. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi Kupiec Mroku wyciągnął ze swoich pakunków niewielką szkatułkę. Delikatnie rozchyliwszy wieko wyciągnął z niej dwa niewielkie zawiniątka, następnie odłożywszy pudełko podszedł do krasnoluda i maga tłumacząc
Nie chce Was narażać na przykrości związane z przeklętym Słońcem, musimy jednak podróżować na powierzchni, dlatego ofiarowuje Wam te oto przedmioty-
Podał towarzyszom pakunki objaśniając - dla Ciebie krasnoludzie mam soczewki, a dla Ciebie Magu medalion, w których zaklęta jest moc Lolth nazywana „Płaszczem Mrocznej Mocy”. Moc ta Otoczy Was delikatną ciemną mgiełką, która w efekcie ochroni Was przed zgubnym wpływem promieni słonecznych.-
Radsvin mógłby przysiąc, że na twarzy Prohla pojawił się na sekundę delikatny uśmieszek - niestety musze, co 6 godzin doładowywać ich magiczna wartość, więc będziemy robić krótki popas by coś przełknąć i naładować Wasze przedmioty mocą-.

Prohl wrócił myślami do rzeczywistości i spojrzał na muły - miał nadzieje, że nie przecenił zdolności nowych towarzyszy. Grzebiąc w torbie wiszącej na kołku w magazynie powiedział do Orka - tak mój waleczny Crotharze płacę za ochronę siebie i mojej karawany szczególności dóbr, które transportuje, ale także osób jej towarzyszących. Przyjmujesz polecenia tylko ode mnie, lecz walka nie jest mą domeną, jeśli któryś z towarzyszy broni da Ci roztropny rozkaz mający na celu naszą obronę nie wahaj się go wypełnić. Co będziemy zabijać mój drogi hm…?- odwrócił się z niewielkim pakunkiem w ręce i dokończył - cokolwiek stanie na naszej drodze- ruszył w stronę Velamshina zwracając się do niego spokojnym nauczycielskim tonem
- to soczewki, które emanują niewielką magiczną mgiełkę chroniącą przed zgubnym wpływem słońca, dzięki nim będziesz mógł spokojnie poruszać się po powierzchni – wystarczy, że je nałożysz a same się aktywują- podał okulary Drowowi – ich moc jest jednak ograniczona więc musze je ładować co każde sześć godzin ich użytkowania pamiętaj o tym – .
Odwrócił się i zlustrował swą karawanę, po czym mruknął
- no to chyba jesteśmy gotowi, Radsvinie ruszaj przodem używając swych zdolności i broń nas przed nieznanym, Crotharze Ty najpierw pójdziesz z tyłu natomiast Velamshin i Khael wraz ze swym myszowatym pupilem ze mną na przedzie.-

W akompaniamencie muczenia i pomruków mułów zmuszonych przez poganiaczy do ruchu karawana, powoli ruszyła z magazynu na świat zalany słońcem. Trasa, którą obrali zaprowadziła ich w głąb Torilu…

Aszerg

Mapa drżała pod palcami barda delikatnie iskrząc. Po chwili rozgrzała się ukazując oczom Drowa swój obraz za pomocą linii ciepła. Opuścił, czym prędzej zatęchły SkullPort ruszając za wskazaniami magicznego pergaminu.

Tunele Podmroku ciągnęły się kilometrami raz zwężając się do rozmiarów gnoma to znów rozszerzając w olbrzymie, ciągnące się kilometrami jaskinie pokryte pagórkami niczym nieustępującymi tym ze świata na powierzchni. Z rzadka jednak można było jednak zaznać tu orzeźwiających podmuchów wiatru. Powietrze od tysiącleci stało w miejscu tworząc przytłaczającą aurę cichej śmierci. Jedyne dźwięki, jakie czasem się tu pojawiały były odgłosem kapiącej wody lub echem – pomrukiem raczej nadchodzącego niebezpieczeństwa.
Asze wiedział jak ważne jest by zachować tą cisze, tak jak i zachować panującą ciemność. Zarówno dźwięki jak światło przyciągały drapieżniki i demony tego świata. Ubolewał nad tym, że będzie musiał spędzić kilka Śnień nie dotykając ani jednej struny swej lutni.

Czas płynął leniwie w takt jego myśli odbijających się echem w jego czaszce. Niski strop tunelu prawie nieznacznie zaczął unosić się w górę. Mapa sugerowała, iż Drow zbliżał się do sporej jaskini, w połowie zajętej przez podziemne jezioro. Niestety do nozdrzy Asze dotarł nieprzyjemny, intensywny rybi zapach. Jego spiczaste uszy natomiast zarejestrowały stłumione, bulgoczące rozmowy. Elf przycupnął i kucając ruszył w stronę widocznego już wylotu tunelu. Spokojnie ściągnął wielki miecz z pleców, sprawdzając jak ostrze wysuwa się z naoliwionej pochwy. Po chwili był już na krawędzi.

Wylot tunelu znajdował się w pewnej wysokości od poziomu jaskini, gdzie tuż przy jeziorze czterech Kuo-Toa siedziało w kucki opierając się o włócznie i słuchając piątego siedzącego na ziemi sędziwego rybio-człeka. Wojownicy zdawali się przeżuwać jakiś pokarm, wyjmowany przez nich z sporych rozmiarów garnka stojącego przed starcem – tylko on coś pomrukiwał w niezrozumiałym dla Drowa dialekcie.
Aszerg rozejrzał się taksując okolice, choć Kuo-Toa słynęli z tego, iż jako jedyną równorzędna rasę Podmroku uznawali właśnie Ilythiiri- bard nie był pewien, w jakim nastroju jest akurat ta piątka. Na szczęście od wylotu tunelu, ponad poziomem jaskini rozciągał się szeroki, naturalnie utworzony kamienny taras o w miarę płaskiej i poziomej powierzchni. Drow mógł spróbować niezauważony przejść po nim na drugi koniec jaskini, gdzie po krótkiej wspinaczce w dół – za sporej szerokości stalagnatem kryło się wejście do kolejnego tunelu…
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline