Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2012, 19:12   #14
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Cały czas gdy żołnierz przeszukiwał jego torbę Poeta patrzył się na transport, który właśnie był pakowany jak bydło do ciężarówki. Nie podobało mu się to, nie dał jednak po sobie niczego znać. Musiał, a raczej musieli znieść takie traktowanie i brnąć ku wolności, która za jakiś czas na pewno nadejdzie.

W końcu stało się to czego Sebastian się obawiał. Ujrzał jak Łowicki wychodzi popychany przez jednego ze Szwabów. Wymienili krótkie spojrzenie.
~ Wytrzymasz, pamiętaj przyjacielu, ślubowałeś wierność ojczyźnie. – pomyślał. Chciałby mu to przekazać, ale nie mógł. Pozostało jedno. Modlić się.

Chwilę później Poeta odetchnął z ulgą. Został przepuszczony dalej. Przyjemna beztroska nie trwała długo. Warkot silnika cieżarówki przypomniał co właśnie się wydarzyło. Należało jak gdyby nigdy nic zakończyć robotę i ruszyć do kościoła świętego Jana. Nie było to daleko. Ledwie pół godziny i Sebastian był wolny od roznoszenia listów. Udał się w miejsce jego konspiracyjnych kontaktów.

Cisza świątyni działała kojąco. Poeta przyklęknął przed ołtarzem i uniósł wzrok. Przypomniały mu się czasy szkoły. Mickiewicz i teoria martyrologii. Historia znów się powtarza. Polska cierpi jak Jezus na krzyżu, aby później w chwale zmartwychwstać.

Krótka chwila modlitwy od razu podniosła listonosza na duchu. Ofiarował prośbę o łagodny los Łowickiego. Następnie przysiadł na jednej z ławek w bocznej nawie czekając na księdza Janusza. Duchowny w tym momencie akurat nie spowiadał. Jednak za chwile miało odbyć się nabożeństwo. Powinien zaraz tu być.
 
Aeshadiv jest offline