Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2012, 20:20   #36
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Spojrzenie pośród krat

Pobudki bywają różne. Obecna zaś nie należała do najprzyjemniejszych jakie Fateus przeżył w swoim życiu. A przeżył ich już sporo. Sytuacja była ciężka, ale nie pierwszy raz Fateus znajdował się w tarapatach. Pomacał się po głowie. Była cała, ale guz był spory.
Fateus był dość rosłym mężczyzną o bujnej czarnej czuprynie i króciutkiej brodzie okalającej bladą twarz. Oczy...


...zielone z pionową źrenicą, były nieludzkie. Ale nie było ich widać. Bowiem opadające na twarz włosy skrywały przed światem spojrzenie Fateusa.
Mężczyzna ubrany był w ekstrawagancki czarny strój przylegający i czerwony płaszcz.
Fateus przypominał bardziej cyrkowca niż... poszukiwacza przygód.
I był obolały i brudny i zmęczony... Zapachy, dźwięki... osaczały go ze wszystkich stron, nie dając dojść w pełni do siebie. Za dużo było tych wrażeń dookoła.
Przez pewien czas sztukmistrz obserwował otoczenie przyglądając mu się ze skupieniem. Niełatwo będzie się stąd wydostać... i nie wykpi się wyciągnięciem królika z kapelusza.
A akurat kapelusza mu brakowało najbardziej.
-Woody...- wychrypiał Fateus głośno próbując zwrócić czyjąś uwagę.
- Nie fatyguj się nikt nie przyjdzie. -odparł jeden z obszarpanych współwięźniów. - Jeżeli chcesz wody to tutaj masz. - stwierdził i zrezygnowanie machnął ręką w stronę lewego boku klatki. Obok niej stało zaś koryto wypełnione wodą, a na nim dwa drewniane kubki na tyle małe by przecisnąć się między kratami.
Sztukmistrz ze zrezygnowaniem podszedł do koryta i napełniwszy go wodą wypił nieco. Po czym skrzywił się z odrazą. Woda była już stęchła. Spojrzał w niebo oceniając pozycję słońca na nieboskłonie. Powoli dochodziło południe. Czyli dość długo leżał nieprzytomny.
Rozejrzał się dookoła... Dużo ludzi. Za dużo, nawet jeśli kilka z nich było wyjątkowo wdzięcznymi obiektami do obserwowania.

Fateus ziewnął lekko i skuliwszy się z boku przyglądał sytuacji mając lekko przymknięte oczy. Wyrywać się teraz z klatki było szaleństwem. Za dużo się osób kręciło po obozie, nawet pomijając osiłka.
No i klatka była ustawiona wszak w jego centrum. Należało więc zbierać siły i informacje. I czekać na noc.
Sztukmistrz więc rozglądał się po strażnikach oceniając ich uzbrojenie, zerkał na zamek klatki i odpoczywał. Zamek był zaś bardzo prosty, typowa ciężka kłódka, zero finezji. Klatka zaś była przeznaczona na duże zwierzęta. Stalowe pręty, drewniana podłoga i sufit, ale drewno wzmocniono. Nie dobrze, zdecydowanie nie dobrze. Zaś sami rozbójnicy uzbrojeni byli w wszelaką broń, od zwykłych siekier po zwykłe miecze, ktoś miał nawet halabardę - zapewne zrabowaną.
Fateusowi pozostało więc czekać na noc, lub na nadarzającą się okazję do ucieczki, w zależności co będzie pierwsze. No i... sprawdzić, czy przypadkiem mu się nie poszczęściło i miał przy sobie jakiś kawałek papieru.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 29-09-2012 o 15:14.
abishai jest offline