Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2012, 23:08   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pobudki po popijawie.. bywa zaskakująca.
-Ten tego... Co się właściwie stało ?- mruknął cicho gnom spoglądając na czarnowłosą elfkę o alabastrowej skórze, przeczesującej palcami włosy.


Przy czym sam Jean miał zdecydowanie mniej na sobie. Powoli otrząsając się ze snu próbował sobie przypomnieć końcówkę wczorajszego dnia. Bez skutku... Pamiętał jedynie karczmę, pamiętał miłą gnomkę, pamiętał zachwyty nad koteczkiem, pamiętał półelfa i jego elfią przyjaciółkę. O czarnych włosach. Jak jej było na imię?
-Elsaa...- wychrypiał. A elfka zareagowała na te słowa, uśmiechnęła się i nachyliła całując go w usta.-Już wstajesz?... Nie mów mi że odzyskałeś tak szybko wigor po nocy...
Po nocy. No tak. Musiał z nią spędzić noc. Jakim cudem? Nie żeby był jakimś łóżkowym rasistą, bądź figle takie były całkiem niemożliwe. Na pewno trudne i pozbawione możliwości wykorzystania niektórych pozycji... ale nie niewykonalne.
Nie w tym rzecz, że elfka mu się nie podobała.
-Elsaaaa...rith?- Jean wypowiedział z trudem.
-Elsareth.- pogłaskała go po czuprynie. Po czym zabrała się za ubieranie.- Wybacz kotku, ale to tylko była jednorazowa noc. Było miło, ale rozumiesz... nie lubię się wiązać na dłużej z kimś, kogo całowanie wymaga kucnięcia. Ale kto wie... tę noc, może kiedyś powtórzymy, Kocie?
Uśmiechnęła się. Miała ładny uśmiech. Ale w nie tym problem. Lecz w tym, że o ile Jean dobrze pamiętał, to flirtował na początku z gnomką. Więc jakim cudem wylądował w łóżku z elfką ?!
Nie zapytał jej, nie zdążył.
Gdy czarodziejka Elsareth wychodziła Jean Battiste był pewien jednego... wczoraj zdecydowanie za dużo wypił. Nic dziwnego, że Sargas gromił go spojrzeniem swych kocich oczu. Jakby sam był świętoszkiem, wredny kocur.

No cóż...robota czekała. Należało odwiedzić królewską bibliotekę. Wielki budynek wypełniony, książkami, zwojami, listami, dokumentami i innymi papierzyskami. Jako że A’loues rywalizowało z Conlimote, to i Królewska Biblioteka musiała przewyższać Wysoki Uniwersytet wielkością i zasobnością zbiorów, oraz przepychem.
Na pewno rywalizowała krzykliwością.


Zbudowana z rozmachem, i nie liczeniem się z kosztami, w oczach Jeana Battiste była przykładem bezguścia.Te wszystkie ażurowe balkoniki i magiczne światła. Jak w elfim zamtuzie. Tylko zamiast roznegliżowanych panienek, ubrani skrybowie i czytelnicy.
Na szczęście kocur i Kot w butach nie musieli długo czekać na Obadiaha. Jean zdążył się też na jego pojawienie przygotować.
Jedno w co łatwo się zaopatrzyć w takich miejscach jak biblioteka, to w pergaminy i pióra z kałamarzami. Wszak skrybów tu pełno. I tak właśnie uzbrojony Jean Battiste le Courbeu spotkał się z bibliotekarzem. Zamierzał bowiem spisać informacje.
-Jean Battiste Le Courbeu, miło mi poznać.- rzekł gnom, po czym wskazał pobliski stolik do czytania.- Chciałbym spisać pańskie zeznania.
Po czym usiadł i zamoczywszy pióro w atramencie, rzekł.- Zacznijmy od tego, jakiego rodzaju księgi giną, albo jakiej tematyki...
Pióro zaczęło stawiać kolejne znaki na papierze.
-Cóż, formalnie to zamierzałem oprowadzić pana po naszej bibliotece i pokazać nawet miejsca, gdzie znajdowały się wspomniane książki. Ale jeśli woli pan zacząć od przesłuchania i spisywania tego co powiem, to zapraszam do mojego gabinetu. Tam też mam spis zaginionych ksiąg, jeden dla pana, drugi do nas, do archiwum...- Obadiah spokojnie poprawił okulary na nosie, siadając naprzeciwko gnoma i patrząc na niego wyczekująco.
-To zacznijmy od tego spisu.- rzekł z wyraźnym uznaniem Jean Battiste. Bibliotekarz rzeczywiście się przygotował.
De Periguex wstał i ruszył pomiędzy wysokimi regałami, kierując się do schodów prowadzących na drugie piętro. Wbrew stereotypom, wszystko lśniło w bibliotece na błysk a na książkach nie widać było nawet odrobinki kurzu.
-Bardzo dbam o mój dział. Zaginięcia zdarzają się czasem, to prawda, ale zwykle nie na taką skalę. Osobiście zrobiłem spis wszystkich zaginionych woluminów.- idąc po schodach, dłonią wskazał miłą dla oka galerię, ciągnącą się wzdłuż okien. Wzdłuż niej stały stoliki oraz fotele.- To czytelnia. Sporo książek zginęło właśnie z regałów znajdujących się najbliżej niej.
-Jakiejś konkretnej tematyki książki, czy też co popadnie?-
spytał gnom rozglądając się bacznie i przyglądając oknom... zwłaszcza oknom. Bo jak wiadomo złodzieje oknami wchodzą. Drzwiami też co prawda... I czasem ścianami, lub robią podkopy.
Ale na razie uwagę gnoma przykuwały okna.
-Cóż, cały dział poświęcony jest konkretnemu tematowi, czyli magii, teorii magicznej... cóż, niektóre księgi to nawet legendy o bogach i bohaterach, parających się magią, więc trudno określić czego dokładnie szukał złodziej. Zniknęły księgi z działów o alchemikach, o pochodzeniu świata, a nawet wspomniane bajki.- Obadiah podchwycił wzrok Jeana i skręcił gwałtownie, kierując się do czytelni.-Też brałem to pod uwagę, panie Le Courbeu.
Podszedł do najbliższego okna i otworzył je na zewnątrz. Kiedy Jean wyjrzał na zewnątrz, zakręciło mu się w głowie. Mimo że wiedział, że są na pierwszym piętrze, droga na dół wydawała mu się nieproporcjonalnie długa. Do tego liczne, zdobione kolce i ostre jak brzytwa płaskorzeźby winorośli. Nie dało się tędy wejść tylko za pomocą liny i wrodzonej zwinności.-Prosta sztuczka optyczna, połączona z polem antymagicznym. Nikt tu nie mógł wlecieć ani wylecieć, a wspinaczka... Sam niech pan oceni.
-Hmm... ilu bibliotekarzy opiekuje się tym działem ?-
spytał gnom oddalając się czym prędzej od okna. Taki widoki mogły bowiem go łatwo wpędzić w lęk wysokość. Reakcja Sargasa była ostentacyjnie obojętna. Kotu najwyraźniej się nudziło i starał się by inni zauważyli ten fakt.
-Niższych bibliotekarzy? Stary Osborn Havett. To krasnolud, ma prawie pięćset lat i był jednym z projektantów tego skrzydła. Pracuje tu już honorowo, głównie drzemiąc w konserwatorium lub też chodząc pomiędzy półkami. Ma niesamowitą pamięć i zna to miejsce jak własną kieszeń. W moim przekonaniu jest po za wszelkim podejrzeniem. Jest też młoda Alice Duccan. Pracuje tu niecałe dwa tygodnie. Dobra dziewczyna, ale nieco strachliwa. Sprzątacze i konserwatorzy natomiast są tu przysyłani z Głównego Budynku.
- Będę chciał pogadać z tą Alice i z Havettem też. Wiadomo kiedy ginęły te księgi ?
- spytał gnom pocierając w zamyśleniu brodę.
-Pierwszą notkę otrzymałem tydzień temu. Zginęły dwie księgi z działu alchemicznego. Potem przybyłem sam, żeby to zbadać i odkryłem duże braki w bocznych nawach. Nawet nie miałem sumienia ich za to winić. Ja sam zaglądałem tam tylko przy inwentaryzacji.- spokojnie znów ruszył we właściwym kierunku, finalnie otwierając drzwi do niewielkiego biura. I jeśli plotki były prawdziwe, i miejsce pracy odzwierciedlało charakter człowieka, to Obadiah był straszliwym czyściochem i pedantem.

Kiedy Jean podziwiał równe szeregi ksiąg i lśniące czystością półki, bibliotekarz podszedł do biurka i podniósł z niego nawinięty na szpulę pergamin. -Proszę, to spis książek. Dokładnie 49.
-Jak duży ruch panuje zazwyczaj w trzecim dziale biblioteki?-
spytał w odpowiedzi Jean wędrując palcem po spisie książek. Szukając w nim jakiegoś wzoru, lub cech wspólnych... Albo, woluminów wyraźnie odróżniających się od reszty. Wszak część kradzieży mogła jedynie służyć zamaskowaniu prawdziwych celów złodziejaszków.
"Wielcy bohaterowie i ich broń", "Kamień filozoficzny i inne alchemiczne mity", "Dzieje stali - krasnoludzka historia tworzenia broni", "Życiorysy Wielkich Magów", "Magia i Stal - zapis wojen z Middenlandem", "Dzika Magia - Spis wielkich zakłóceń Splotu". Kilka pierwszych tytułów sugerowało że księgi nie musiały być wcale nudne, mimo że nie traktowały one bezpośrednio o sztukach magicznych.

Bibliotekarz zaś wzruszył ramionami.-Kilka osób na tydzień. Kilkanaście, jeśli ma miejsce jakieś święto i ludzie nasłuchają się bajań bardów. Mamy też kilku stałych entuzjastów, ale są to ludzie młodzi, zwyczajnie szukający rozrywki w lekturze.
-A w nocy... kto pilnuje zbiorów w tej części biblioteki?- spytał Jean zwijając ów spis i chowając do kieszeni swego fraka.
-W nocy bibliotek jest zamknięta, a dodatkowym zabezpieczeniem jest Havett. Ma pokój przy drzwiach i absurdalnie wyostrzony słuch w czasie snu. Co prawda zwykle budzą go nietoperze które mają gdzieś tu gniazdo, ale nawet jeśli ktoś by się tu włamał, na pewno by go obudził. Z resztą, pewnie pan wie, że każda księga zaklęta jest glifem który alarmuje mnie i wszystkich znajdujących się w bibliotece, o tym że została ona bezprawnie wyniesiona. Nasz główny mag, sprawujący na nimi piecze, jest w stanie namierzyć taką książkę w kilka minut.
- A jednak sporo ksiąg zginęło, mimo wyczulonego słuchu Havetta i mimo ochronnych glifów.-
stwierdził Jean drapiąc się po brodzie.- Więc w całym tym systemie musi być luka, nieprawdaż?
Przymknął oczy zastanawiając się.- Albo nie... Nie widzę potrzeby przesłuchiwania pańskich pracowników. Od jutra się tu zatrudnię jako kolejny bibliotekarz.
Obadiah zamrugał szybko oczami, drapiąc się palcem po policzku. Po chwili wzruszył jednak ramionami.
-Jeśli bardzo panu na tym zależy, proszę bardzo. Jeśli pan chcę, mam jeszcze streszczenia większości zrabowanych tytułów. Mogą się panu przydać, o ile zechce je pan przejrzeć. Są dość krótkie, a wiele nie zajmuje nawet pół strony...
-Z chęcią przejrzę.- rzekł w odpowiedzi gnom z niemalże przyszytym do ust uśmiechem.
Bo przecież on "uwielbiał" czytać.

Po czym pożegnał się z Głównym Bibliotekarzem Trzeciego Wydziału... bla bla...Gnom nie zadał sobie trudu zapamiętania tak przydługiego tytułu. Obadiaha.
Pożegnał się i wraz Sargasem opuścili budynek zabierając kupę streszczeń ze sobą, by przez jakiś czas szwendać się po Periguex i słuchać plotek. By potem wylądować w w „Kuflu Świetlistozłotym” i sączyć trójniaka zrobionego miodu lipowego.
Miody pitne to mimo wszystko było to co Jean lubił najbardziej, choć i porządnym piwem nie pogardził. A dobre wino lubił wypić. Jedynie orczą wódką i innymi odmianami gorzałki pogardzał.

A obecnie potrzebował się napić, po nos zagrzebany w książkach rozłożonych na karczemnym stoliku.
Przeglądał streszczenia od Obadiaha, a jego kocur spał tuż obok. Przeglądał manuskrypt za manuskryptem i zastanawiał się nad tym co widział w bibliotece. Naczelny Bibliotekarz miał rację... Nie można się było tam włamać. Nie można było wykraść ksiąg. Można je było wynieść. A regularność i wybiórczość kradzieży wykluczały przypadkowych czytelników i ekipy sprzątające. No... może sprzątaczy niekoniecznie.
Odpadał jednakże krasnolud. Gnom wątpił, by oddany bibliotece Osborn pozwolił na kradzież chociażby strony... nie mówiąc o tylu księgach. Pozostawała Alice... Co prawda Jean na razie tylko spekulował, ale dziewczynę można byłoby pewnie groźbą lub szantażem zmusić do współpracy.
No cóż...To czy ma rację, być może okaże się jutro, gdy będąc pracownikiem biblioteki pozna ją bliżej.
A na razie...

Jean czytał kolejne nudne streszczenia. Część z nich dotyczyła magii bojowej i wykorzystania jej na polu bitwy we właściwy sposób. Oczywiście różni autorzy, diametralnie podchodzili do tej sprawy. Część widziała w czarodziejach, magiczną artylerię, część w postaci przyzywaczy posiłków i demonów, paru potrafiło wyjść poza te schematy. Kolejna grupa książek dotyczyła magicznych przedmiotów, głównie mistycznej broni i wynalazkach bazujących na magii, oraz pewnych nie potwierdzonych dotąd empirycznie teorii na temat tworzenia magicznych przedmiotów.
Ostatnia grupa dotyczyła metalurgii i obróbki rzadkich materiałów takich jak adamant, mithril czy stalodrzew.
Jean... zauważył wzór. Księgi te służyły przede wszystkich poszerzaniu wiedzy w kierunku tworzenia magicznych przedmiotów, głównie broni...
A złodziej najwyraźniej chciał stworzyć coś nowego. Dlaczego więc kradł księgi z biblioteki?
To gnoma niepokoiło. Świadczyło bowiem o niecnych zamiarach. I chęci utrzymania eksperymentów w tajemnicy.
No cóż... pozostała teraz sprawa niziołka do załatwienia. Propozycja Jaccopo de Barill była intrygująca na wiele sposobów. I gnom zamierzał ją przyjąć, ba zaproponować nawet im współpracę przy tej misji. Dobre układy z Gildią Złodziei, mogły być wszak bardzo użyteczne dla Jeana także i w kolejnych zadaniach.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-09-2012 o 11:44. Powód: poprawki
abishai jest offline