Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2012, 15:24   #35
Charm
 
Charm's Avatar
 
Reputacja: 1 Charm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputację
To, co się wydarzyło chwilę po wejściu Washingtona do tajemniczego domu... Było dziwne. Tym jednym słowem można doskonale opisać ową sytuację.
Mężczyzna wchodzi do domu i nagle ktoś krzyczy. I nie jest to krzyk tego dorosłego mężczyzny, tylko Sama. Limbert postanowił, że ucieknie z tego miejsca co sił w nogach, chcąc przerazić napastnika swym krzykiem. Napastnika. Właśnie. Jakiego napastnika? Terlnis nikogo nie widział - i to było dziwne. Bo i drugi chłopak - ten, z którym dzielił pokój - zniknął.
Chwila oszołomienia, stania z oczami wlepionymi w uciekającego grubaska, ustami lekko otwartymi, w bezruchu. W głowie jedna myśl - co jest, u licha? Do tego ten rytm, dziwny, hipnotyzjący rytm, który potęgował efekt osłupienia.
Chciał krzyknąć za kolegą, ale głos ugrzązł mu w gardle. Przypomniał sobie to, co przed chwilą mówił o obżeraniu się i bieganiu Sama, ale nie miał nawet jak się z tego zaśmiać. Został sam w lesie, zupełnie sam, daleko od obozu, przed jakimś cholernym domem rodem z horroru, z którego wydobywały się dziwne dźwięki. Nie mógł w to uwierzyć, ale też nie zastanawiał się nad prawdziwością tego, co widzi. Zastanawiał się, co robić. Pójść w ślad za Limbertem, za Washingtonem, czy szukać zagubionego? Może ktoś go porwał? Ech, paranoja. To przez te głupie opowieści. Przecież mógł uciec wcześniej, tylko nieco... ciszej, niż hiphopowy obżartuch.
Zrobił krok lekko w bok, tak by być nadal bardzo blisko drzewa, ale jednocześnie przewerterować większą cześć otoczenia wokół siebie. Nie puszczał się dłońmi pnia, nie włączał latarki, zapomniał o niej nawet. Starał się w zupełnej ciszy dojrzeć, czego mogli się wystraszyć jego dwaj towarzysze - bo obrał wersję, w której oboje uciekli. Wysilał wzrok w ciemność, z wszystkich stron. Oddech niemal wstrzymał, żeby nie wydobyć z siebie jakiegoś niechcianego dźwięku. Ostrożny, niesamowicie cichy w tym, co robił.
Bał się. Bał się, choć bardziej obawiał się do tego przyznać przed samym sobą. Był pewien, że gdy to zrobi - będzie to jego koniec. Wszystko puści, zacznie zachowywać się jak psychol, który wszędzie widzi jakieś zjawy. Czym pokonać strach? Oczywiście - gnaniem w samo jego centrum.
Tak też zrobił. Wziął głęboki, choć nadal cichy, wdech i zrobił pierwszy krok. Niezwykle ostrożnie, uważając na każdą gałązkę, która mogłaby zdradzić jego obecność. Mogło to być bezsensowne, skoro nikogo nie widział, ale czy w takiej ktokolwiek zastanawiałby się co nie ma sensu?
Ruszył w kierunku tajemniczego, zielonego domu. Powoli i możliwie jak najbardziej okrężnie. Nie chciał rzucać się w oczy temu, kto jakimś sposobem znajdowałby się w środku. Cały czas rzucał spojrzeniami na lewo, prawo i w tył. Jego uszy szukały jakichś dziwnych dźwięków i znajdowały ich całe masy. Umysł płatał mu figle - tak sobie wmawiał. Taką miał nadzieję.
Chciał dotrzeć jak najbliżej budynku i zajrzeć przez okna. Nie miał ochoty robić tego jawnie, toteż szedł na ugiętych kolanach i z pochylonymi plecami. Może wyglądał idiotycznie, ale nie zastanawiał się nad tym. Tamci uciekli, nie znając drogi. On też jej nie znał. Ten las był zupełnie obcy. Jedyna osoba, która mogła ich stamtąd wyprowadzić zniknęła w jakiejś dziwnej chacie. Musiał sprawdzić, co tam się dzieje.
 

Ostatnio edytowane przez Charm : 27-09-2012 o 15:46.
Charm jest offline