Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2012, 18:57   #110
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
we współpracy z Kermem i Sierakiem

Oascal obudził smród. „Gnojówka” pomyślała i otworzyła oczy.
Ale było o wiele gorzej. Ivor – w niezłym stanie, podobnie jak ona - pochylał się nad leżącą Rae. Pascal, zapadając się w błocie, podeszła do druida. Klęknęła nad jego nieruchomym ciałem i sprawdziła czynności życiowe.

- Co z Sandro? – zapytał Ivor.
- Nie czuję ani oddechu, ani pulsu, ale jest jeszcze ciepły... warto spróbować - chodź pomożesz mi - powiedziała. - Sama nie dam rady, za miękko jest w tym błocie.

Nachyliła się nad druidem, odchyliła mu głowę lekko do tyłu i zaczęła tłoczyć powietrze do płuc. Klatka piersiowa Sandro unosiła się i opadła w rytm jej wdechów.
Po chwili przerwała i wskazała Ivorovi miejsce na mostku leżącego.
- Tu. Walnij. Energicznie, krótko, nie za mocno, może serce zaskoczy.
Pewne zasady udzielania pomocy w takich przypadkach znał. Przyłożył dłonie i nacisnął z całej siły. No, prawie z całej siły. Poczuł, jak klatka piersiowa druida się ugina. Potem drugi raz i trzeci. I kolejny.
- Ta na nic - Pascal potrząsnęła głową. - Tu jest za miękko, wciskasz tylko jego ciało w błoto. Krótko i energicznie. Uderz.
- Jak sobie życzysz
- odparł Ivor, przystępując do zalecanych przez Pascal czynności.
- No to teraz wdechy - powiedział po chwili, zakończywszy serię uderzeń.
Pascal kontynuowała sztuczne oddychanie.

- Nie przestawaj - jęknął druid zdając sobie sprawę, czyje usta robią mu sztuczne oddychanie. Bolało go absolutnie wszystko, a dół w jakim się znajdował nie napawał optymizmem. No przynajmniej nie wylądował sam, spróbował się podnieść na łokciach.
- Ugh, jest problem, bo chyba sam nie jestem w stanie nawet się podnieść - powiedział, zdając sobie sprawę że nie ma na sobie ani ekwipunku, ani...
- Iglak, widzieliście co stało się z Iglakiem?

- Zbyt szybko dostałem po głowie - powiedział Ivor. - Nie widziałem go.
Dotknął medalionu z symbolem Gonda.
- Traktado de minora lezoj - powiedział cicho, w myślach dołączając prośbę do Gonda.
- Niewiele mogę ci pomóc, Sandro - wyjaśnił przepraszającym tonem.

Pascal usiadła pod ścianą, starając się skrócić oddech. Kręciło się jej w głowie od hiperwentylacji.
- Nie musisz dziękować. Poza tym - z tą raną w tym dole długo nie pożyjesz... Kwestia godzin. Już pewnie jest zakażona... Niepotrzebnie się wysilałam, trzeba było oszczędzać siły na przyszłość. Psa nie widziałam.
Spojrzała na Ivora.
- Ten mężczyzna, miał coś w oczach, widziałeś? To magia, silna, zrobiłam błąd, ze nie sprawdziłam. Ktoś go opętał? Ten sam, co wyrżnął wieś?

- No już nie udawaj, że ci nie zależy, gdyby tak było nie reanimowałabyś mnie ha-, o matko - Sandro chciał się zaśmiać, jednak w tym momencie rozerwane mięśnie brzucha krzyknęły z bólu, zrezygnował więc z pomysłu bycia zabawnym.
- Ja sobie poradzę, póki co muszę znaleźć Iglaka...

- Powodzenia - Pascal wzruszyła ramionami - to tylko 4 metry w górę. Ach tak, zapomniałam, nie możesz wstać. Niefart. Musimy poczekać do nocy.
- Za bardzo na niego nie patrzyłem
- odparł Ivor na wcześniejsze pytanie Pascal - ale też miałem takie wrażenie. Pewnie to dzieło jednego z tamtych duchów.

Pascal podniosł sie na nogi i natychmiast stopy zaczęły się jej zapadać w błocie. Zlustrowała ściany.
- Nie damy rady stad wyjść bez pomocy. Nie wiem, z Alexem i resztą, ale dopóki ktoś nas stąd nie wyciągnie, to nie bardzo widzę, co byśmy mogli zrobić. Poza obudzeniem Rae.
Podeszła do dziewczyny i uderzyła ją, nie za mocno, otwartą dłonią w policzek.
- No, wstawaj, dość odpoczynku.
- Pokaż -
uklękła na powrót obok driuda i ściągnęła szmatę okrywającą ranę - paskudnie to wygląda.. masz jakieś zioła, alkohol, cokolwiek?

- Niestety, wygląda na to że wszystko mi zabrali. W kołczanie mogła być resztka wina, w sakiewce z komponentami ewentualnie jakieś zioła, aczkolwiek nie lecznicze. Te mógłbym znaleźć sam w lesie... Gdybym mógł chodzić. Być może rano mógłbym się uzdrowić, ale do tego potrzeba mi odpoczynku, gałązki ostrokrzewu i jemioły - odpowiedział Sandro czując, jak z każdym wypowiedzianym słowem zawartość jego żołądka usilnie próbuje wydostać się na zewnątrz.

- Nic nie mów - powiedziała Pascal - Oszczędzaj siły. “Zawiśniesz żywy” - pomyślała. Żałowała, że kierując się nielogicznym odruchem serca ratowała mężczyznę. Nie miał szans przeżyć, nie pomoże im, nacierpi się tylko niepotrzebnie...

Rae obudziła sie nagle, dotykając policzka z bólem w oczach. I złością, chociaż nic nie powiedziała. Rozejrzała się tylko po otoczeniu, dochodząc powoli do siebie.

Pascal – korzystając z najczystszych kawałków odzieży druida – opatrzyła mu, prowizorycznie ranę.
Nic więcej nie mogli zrobić na ten moment. Musieli poczekać, aż ich wyciągną.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline