Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2012, 15:23   #22
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Pogoda względnie sprzyjała, nie zawiewało ani nie sypało – Buttal truchtał szybkim tempem w stronę miasta. Drzewa były przysypane białym puchem, w oddali majaczyły śnieżne szczyty. Był lekko znużony. Droga mijała mu szybko lecz nic się nie działo. Ale był krasnoludem, mógł tak godzinami – tylko niespecjalnie mu się to uśmiechało. Był też wnerwiony – no bo co to ma być że zapłacił za powóz i to 4 złote szylingi a tu kurna trzeba biec. A nawet o zwrot wystąpić nie mógł bo sam poszedł dalej czyli wysiadł przed celem. Gdyby został i dojechał z opóźnieniem to by ich i pozwać mógł albo woźnicę sflekowac i zostawić z mordą w krowim łajnie. A tak sobie biegł a śnieg szeleścił pod jego okutymi stalą buciorami.



Mniej więcej w połowie upierdliwej myślowo przebieżki Buttal coś usłyszał. Zwolnił lekko, rozglądając się jeszcze pilniej niż dotychczas. Biegł akurat traktem położnym z jednej strony na zboczu urwiska, z drugiej otulonym lasem. Szelest przerodził się w świst gdy kamień zerwa mu kaptur z głowy, a z krzaków wyskoczyło dwóch wendolów. Byli jakieś trzydzieści metrów od niego i chcieli go zaskoczyć – nie wyszło im, dzięki wyczulonym zmysłom krasnoluda. Dzikusów dopadła mała konsternacja: planowali zarżnąć go z zaskoczenia a ich pułapka i „plan” nie wypaliły. Pierwszy z otępienia wyrwał się ten brzydszy i z pałą – rzucił się do przodu z wrzaskiem. Lecz co to dla Buttala z rodu Resników.



Krasnolud wolnym ruchem prawej ręki sięgnął po pistolet. Sprawdził proch na skałce, odciągnął. Wówczas kamień odbił się od jego napierśnika. Prychnął i przyspieszając swe ruchy szybkim i sprawnym gestem wycelował i wypalił w szarżującego naiwniaka. Celny strzał trafił w klatę napastnika miażdżąc ją i powalając go martwego na ziemię. Twarz Buttala wraz z brodą wykrzywiła się w paskudnym uśmieszku. Czy to na widok swego porażonego ogniem demonów towarzysza czy może po prostu uznając że jego kolej – drugi z napastliwych patafianów ruszył do szarży. W pobliżu poleciał kolejny kamień. Co jest, lawina wsteczna czy jakiś niecelny fąfel chowa się w krzakach – zachichotał kurier. Po czym wciskając pistolet za pas chwycił swój topór zawieszony na plecach i wnosząc okrzyk bitewny rzucił się do morderczej szarży jaka dotykała wrogów krasnoludów od eonów. A był to dotyk który bolał całe życie.



- Dimzad! Dimzad! Rzeeeeeezaaaaać! - zawył i skończył przeciągle rzucając się z morderczym pędem na przeciwnika. Biegnąc na wprost rzucił się pod lewym ramieniem dzikusa i z całych sił wbił mu topór w klatkę piersiową – przebijając skórzaną kurtę robiącą za zbroję, żebra oraz kręgosłup. Po tym poderwał się błyskawicznie i zaparł się noga by wyciągnąć topór z truchła. Naraziło go to na trafienie kolejnym hamulcem który tym razem trafił i obił mu solidnie żebra jak i ciało od lewej strony – na szczęście pancerz ochronił go przed poważniejszymi obrażeniami. Podniósłszy głowę duma klanu Resników dostrzegła kolejnego siostrodupca. Buttal był butalnie* rzecz ujmując coraz bardziej wkurzony. Każda minuta opóźniała go na drodze po honor, sławę i napiwki. Wyszarpnąwszy topór akurat zdążył doskoczyć do szarżującego napastnika by wyhamować go swą masą taranując go. Niestety uniemożliwiło to trafienie toporem. Wendel ,wytrącony z biegu, na odwal się walnął w hełm Buttala - na co ten odpowiedział morderczym cięciem krzyżem w łęk czy tez jakby powiedzieli mniej zaznajomieni – wbił z całej siły topór pod kątem od dołu w jajca i podbrzusze. Walka była skończona.

Zmachany kurier wyprostował się i rozciągnął spięte mięśnie. Po tym chwycił najmniej zakrwawiony fragment ubrania truposza i wytarł starannie broń i swoją zbroję. Następnie wyjął powoli pistolet, wyczyścił starannie i nabił – po czym zajął się przeszukiwaniem trupów. Z broni zabrał jedynie przyzwoity półtorak. Dał spokój pociętym zbroją skórzanym ,toporkowi będącym według standardów jego rasy odrzutem trzeciej kategorii roboty upośledzonego ruchowo trolla i garść kamiennych pierdółek będących walutą u kozojebów. Znalazł za to przyzwoity miedziany kubek ślicznie zdobiony nefrytem. No, dobra nasza – pomyślał – Dostanę za to ze trzy setki złotych szylingów albo i ze trzy górale* z jakimś hakiem co by góral nie odpadł od ściany – przy czym zachichotał ze swego dowcipu. Dobra nasza, a dziadek mówił że kurierka to nędznie popłatna robota. Trza się rozglądać uważnie, może mam farta i kolejne pacany mnie napadną? Jeszcze jedna taka grupka i zarobię tyle co kuzyn Kwicthak przez pół roku pracy w urzędzie celnym. Zwłoki dzikusów zrzucił ze skarpy a krew przysypał śniegiem by nie straszyć ewentualnych podróżnych. Po czym uśmiechnął się znowu i ruszył biegiem w stronę miasta by nadrobić opóźnienie. Jeszcze siedem kilometrów – nikt mnie nie zatrzyma.




*bo to Buttal
*pozwalam sobie uznać że góral to popularne określenie na trzy setki sztuk złota lub wielką jak talerz monetę-kołpak o nominale 10 platynowych szylingów.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 28-09-2012 o 21:52.
vanadu jest offline