Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2012, 21:48   #7
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
1 września, godzina 22.00
Restauracja „чайка” w południowej Rosji



Orkiestra grała jakieś romantyczne bzdety na które Tanya nie miała zupełnie ochoty. Nie wiedząc czemu jednak zgodziła się przyjść, spotkać tu z jakimś obcym facetem który zaoferował kolację w tak drogim miejscu. Tak, można było powiedzieć że poleciała na kasę, albo raczej na odrobinę luksusu jakiej zawsze było jej brak. Jeszcze wczoraj naszedł ją w jej salonie tatuażu. Dobrze ubrany, pewny siebie i bardzo tajemniczy czegoś od niej chciał, ale zamiast przejść do rzeczy wolał gierki i czary.
Nie bała się go. Uważała się na dość zaradną kobietę by poradzić sobie z o wiele silniejszym osiłkiem, jeśli mogła przy okazji stłamsić męskie ego byłoby przy tym więcej satysfakcji. Mężczyzna mimo wszystko wzbudził w niej nieco zaufania, a co najważniejsze zaciekawił. Plan był taki by zjeść dobrą kolację na jego koszt i olać, a jednak, sama nie wiedziała po co aż tak się wystroiła. Myśl że gdzieś wewnątrz jej samotność daje się we znaki i zaburza szyk planów które sobie obmyśli strasznie ją irytowała.


W końcu przyszedł gdy już skończyła jeść, jakby specjalnie spóźniony i ani trochę tym nieprzejęty. Tanya na jego widok upiła nieco wina i zmierzyła uważnie wzrokiem który od serdecznego pozostawiał wiele do życzenia. Gerrit, bo tak się przedstawił nieznajomy odpowiedział na to tylko uśmiechem i zamówił kieliszek dla siebie. Beżowy rozpięty garnitur, kapelusz jak ze starych gangsterskich filmów i frywolnie wiszący jasnoniebieski krawat sprawiały że mężczyzna wyglądał dość zabawnie.

- Привет Таня – Rzekł Garret błądząc wzrokiem po ramiączku jej sukienki co ani trochę kobiety nie zdziwiło.

- Witaj Garret, o ile to twoje prawdziwe imię. Nie kłopocz się, znam angielski… przejdź do rzeczy. – Rosjanka zatopiła swój dość skupiony wzrok w jego oczach i upiła nieco z kieliszka.

- Wyglądasz oszałamiająco pięknie, szczególnie te oczy.. Wiesz doceniam bardzo uroki tego zimnego kraju, bo choć pogoda mroźna to kobiety gorące.

Tanya tylko uniosła brew, błądząc palcem po kieliszku wyraźnie odrzucając gierkę w jaką grać chciał z nią ten facet. Zorientował się i cmoknął kilka razy ustami.

- Cofnijmy się w czasie o kilka lat…

- A co kręcą Cię nastolatki? To będzie raczej trudne.- Wcięła się nieco kpiąco Rosjanka.

- Nie, to co wyczytałem o Tobie było dostatecznie intrygujące… szkoda tylko że tak to się wszystko skończyło.. oj szkoda..

- Oh, skoro zadałeś sobie aż tyle trudu by się do tego dostać to rozumiem cały ten myk z restauracją.

- Uznałem że to miejsce będzie dobrą podstawą do interesów.

- Interesów? A czemu miałabym być zainteresowana? Kim jesteś i po co Ci moje akta?

- Jestem powiedzmy… łowcą talentów.


***


Tanya wyszła wyjątkowo wkurzona, wzięła taksówkę i czym prędzej wróciła do domu. Do głowy jej nie przyszło że ktoś może składać takie propozycje. Ona? Najemniczką? To była jakaś kpina. Gdy wróciła z początku zdawało się jej że całe emocje przeszły. Że wszystko będzie jak dawniej, a ona zaliczyła chociaż dobrą kolację. Szybko jednak przekonała się że tak nie było.
Niedawno zaczęła życie od nowa, założyła swoje studio tatuażu, zaczęła się wysypiać i wychodzić na prostą. Jej mieszkanie nie świeciło przepychem, ale nie była też biedna jak mysz kościelna. Garret w swojej bezczelnej ofercie poruszył jednak ranę o której udało się jej jakoś zapomnieć.
Tanya otworzyła zamrażalnik w lodówce i wyciągnęła pół litra czystej która zapomniana zdążyła zmrozić się aż za dobrze. Jakiś czas już nie piła, na pewno nie tyle ile na początku. Teraz jednak nie umiała sobie odmówić i nie była wybredna. Nalała sobie drinka z colą, wrzuciła dwie kostki lodu i upijając nieco otworzyła szufladę. Zaraz jednak zmieniła zdanie i wyjęła ją całą, kładąc na łóżku. Usiadła obok i wyciągnęła z środka zdjęcie w antyramie.


Fotografia sprzed kilku lat przypomniała jej czasy gdy jako nastolatka wstąpiła do rosyjskiego wojska zawodowego. Przypominała jak wyniosło ją ono z trudów wcześniejszego życia i zahartowało. Tam też ukończyła szkołę, tam poczuła że ma rodzinę i zaczęła trudną dla kobiety karierę żołnierza.
Z drobnym uśmiechem wspomniała jak za pyskowanie przełożonemu musiała czołgać się po betonie, ale nie miała zamiaru przeprosić. W końcu gdy już zdarła sobie łokcie do krwi dowódca zlitował się nad nią odpuścił. Albo jak na strzelnicy zacięła się jej broń, uniosła dłoń i krzyczała ale nikt nie reagował, w końcu zirytowana odwróciła się razem z kałasznikowem a cały batalion, oficerowie i dowódcy w jednej chwili rzucili się na ziemię. Upiła znów drinka i zmarszczyła nieco brwi, bo przypomniała sobie że za to od razu rzucili ją na ziemię, obezwładnili i trafiła do karceru.

Kolejne zdjęcia przedstawiały ją z kumplami ze Specnazu – rosyjskiej jednostki specjalnej w której była jedyną kobietą w grupie. Nie dokończyła myśli gdy ujrzała drobne zdjęcie skryte za stertą pamiątek. Wyciągnęła je z wyjątkową czułością, a serce uderzyło boleśnie w piersi. Nie wstydziła się łez, a te natychmiast spłynęły miękko po policzku pozostawiając słony posmak na ustach. Położyła się i przytuliła mocno poduszkę, przymykając powieki i czując jak mała dziewczynka choć wcale taką już nie była. Cicho śpiewając smutną rosyjską piosenkę zgubiła gdzieś czas i usnęła z utęsknieniem wspominając swoją utraconą miłość.






***


Sen nie przyniósł rano ulgi, wręcz odwrotnie. Dawne demony znów się zbudziły dręcząc ją koszmarami. Wiedziała co będzie jutro, pojutrze i kolejne tygodnie ale nie miała zamiaru ciągle uciekać. Potrzebowała zmian. Gdy już posprzątała bałagan który wczoraj zrobiła odnalazła wizytówkę od tego całego Garreta. Stanęła w oknie, rozpalając papierosa i wybierając numer z komórki.

- Wchodzę w to. – Rzekła beznamiętnie, rozłączyła się i rzuciła telefon na łóżko wpatrując się w lecące na niebie rybitwy.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline