Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2012, 00:29   #36
Sileana
 
Sileana's Avatar
 
Reputacja: 1 Sileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5BmEGm-mraE[/MEDIA]

I see the bad moon arising.
I see trouble on the way.
I see earthquakes and lightnin.
I see bad times today.


Maddie Colt na pewno nie tak wyobrażała sobie szkolny obóz. Miało być nudno, trochę śmiesznie, może męcząco. Na pewno nie strasznie.



Rozgrywające się na jej oczach wydarzenia raczej nie były wpisane w program rozrywek. Chociaż z całą pewnością obrzydliwy grubas z siekierą wyglądał na uradowanego i dobrze się bawiącego.

To wszystko przeleciało przez jej głowę w ułamku sekundy, pozostawiając wiele miejsca na przerażoną pustkę i niemoc. Dlatego stała jak widły w gnoju przez naprawdę długą chwilę, z otwartymi szeroko oczami i jeszcze szerzej otwartymi ustami, z których jednak nie wydobywał się żaden dźwięk. Zanim coś kliknęło w jej mózgu, dając sygnał do ucieczki, była popychana i kopana przez uciekających w panice uczniów.

Owym sygnałem było przypomnienie, że w Kalifornii czeka na nią college. Marzenie jeszcze nie ściętej głowy. College, czyli wolność i swoboda. Za kilka tygodni miała odjechać do tej krainy mlekiem i miodem płynącej, na pożegnanie, nie odwracając się, pokazać swojej mieścinie wulgarny gest, a potem zacząć żyć. Ale żeby żyć in Callie musiała najpierw przeżyć tutaj i teraz. O, nie, żaden pieprzony knur jej tego nie zepsuje!

Już, już miała sięgnąć do okna i wydostać się z tej puszki, kiedy coś dotknęło jej nogi. Podskoczyła i wrzasnęła najgłośniej jak potrafiła. A płucka miała nieliche jako cheerleaderka. Kopała na oślep w panice, zanim nie dotarło do niej, że zna głos, a dodatek była to prośba o pomoc. Stare truchło Morgan. Wcale nie zamierzała jej pomagać, jeszcze czego. Jak uciekać z takim bagażem?

Ale potem przypomniała sobie o college'u. Byłaby bohaterką. Może nawet dostałaby nagrodę, jakieś stypendium poza cheerleaderskim i nie musiałaby się o nic martwić. I pisano by o niej w gazetach, może nawet na pierwszej stronie, z wielkim zdjęciem... Ale najpierw trzeba się przekonać, czy stara ropucha może się na coś przydać.

Dźwignęła raszplę i zapytała o telefon. Jakiś musiał być, niemożliwe, żeby byli odcięci. Nikt nie jest tak głupi, żeby w miejscu, gdzie ulokował kilkudziesięciu nastolatków, nie założyć telefonu. Radionadajnik, jedyny w obozie, znajdował się u Washingtona.
- Idziemy. - Prawie wypchnęła nauczycielkę przez okno i sama wyskoczyła z gracją wypracowaną na morderczych treningach. Zaczęła iść tak szybko jak potrafiła, słuchając ciężkich kroków Morgan i jej głośnego sapania. Nie odwracała się jednak i nie zwalniała, bo bohaterstwo bohaterstwem, ale nie chciała zostać ofiarą własnej litości, gdyby dogonił je hipopotam z siekierą.

Hope you got your things together.
Hope you are quite prepared to die.
Looks like were in for nasty weather.
One eye is taken for an eye.
 
Sileana jest offline