Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2012, 00:50   #33
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
A miało być tak pięknie. Poleżeć na kanapie i pogapić się na debilne media, może wreszcie tylko przysnąć, jeśli Suarez będzie grzeczny. Wszystko mu spieprzyli, czy to dziwne, że był delikatnie podkurwiony? Wparował do motelu zastępca Madsena, ale co z tego, że wyglądał niemal normalnie, jeśli pierwszymi słowami rozwiał wszelkie nadzieje i wątpliwości? Remo przez chwilę go ignorował, potem nie wytrzymał. Nawet zdobył się na to, aby odwrócić się i przyjrzeć gościowi, który wyraźnie znał latynoskę.
Z tego nic dobrego wyniknąć nie mogło. Haker zwlókł się z fotela i wyjrzał przez okno. Przyglądał się przez dłuższą, a potem odezwał do tych, co jeszcze zostali w pokoju.
- Jutro musimy zmienić kwaterę, rano jeszcze powinna przejść, ale jak ktoś się nami zainteresuje to po sprawie. Ten pajac każe pod siebie podjeżdżać wozom z płytami Corp Techu i wozić jak cipa.
Dla niego to było wystarczające podsumowanie jego kompetencji. To i że wylazł sobie po tym, jak zebrał informacje. Nieprzydatny wrzód na dupie, miły dodatek do roboty korporacyjnej. Jak to słodko, że nie ufają jemu czy Ferrick.
Wrzucił do wyszukiwania jego imię i nazwisko i przez kolejne chwile oglądał wyniki.

Corbin był grzeczny tylko przez chwilę, do czasu powrotu do domu. Samochód niedługo potem znów ruszył i Kye rozesłał tą informację, wraz z jego aktualnym położeniem, wszystkim zainteresowanym. Śledzenie go nie było już jego sprawą, za niego robił to automatyczny nadajnik pobierający dane i utrwalający je w pamięci w celu późniejszego ewentualnego przejrzenia. Niestety tym się nie wywinął, bo Walters wymyślił plan rąbnięcia furgonu, który opierał się w głównej mierze na robocie dla Remo, który delikatnie mówiąc nie był tym ucieszony. Doskonale zdawał sobie sprawę, że taka akcja to cholerne ryzyko, mimo, że wykonana zgodnie z tym planem ma największe szanse pozostać niezauważona przez jakiś czas.
Kye mógł wymyślić coś innego, tylko nie bardzo wiedział co.
Albo to było coś innego, murzyn za bardzo lubił takie zabawy i ostatecznie nie mógł odmówić, nawet jak robić mu się nie chciało.
- Ewentualne niepowodzenie w całości zawczasu zwalam na pomysłodawcę.
Nie powiedział tego w pełni poważnie, ale nawet z jakąś energią. Lubił działać. Tylko, żeby nie był przy okazji cholernie zmęczony, to byłoby znacznie przyjemniej. I jeszcze deszcz na zewnątrz. Zanim tam wyszedł zaczął opracowywać plan, bo to co zaproponował Ed to był szkic sieciowego amatora. Do zrobienia takiej akcji będzie potrzeba znacznie poważniejszych środków.

***

W motelu zrobił tylko jedną rzecz. Z jednego z rozpoznawalnych w sieci nicków rozesłał krótkie zapytanie na forum, na które pozytywna odpowiedź przekierowywała na standardową stronę osób, które siedzą w tym świecie.
”Będzie potrzebna pomoc, tej nocy. Cel: firma robiąca dla korporacji.”
Te dodatkowe słówka zawsze zachęcały maniaków i anarchistów. Remo uważał ich za idiotów, ale przecież nie musiał wyrażać tego głośno, a każda pomoc mogła się przydać. Atak planował w najprostszy sposób, takie zawsze są najlepsze. Najpierw jednak poczekał aż się ściemni i wyszedł z motelu, wsiadając do swojego wozu.
Młodzi często zapominali o tradycyjnym wywiadzie, wszystko tylko próbowali zdalnie. Kye lubił część starych metod, często działały lepiej, głównie ze względu na fakt, że większość zabezpieczała się właśnie przed typowym atakiem z chmury i tak miało najmocniejsze firewalle.
Podpięcie się do wewnętrznej sieci nigdy nie szkodziło, nawet jak groziło wykryciem.

W czasach sieci bezprzewodowej bliskość wciąż była niezbędna dla sieci ograniczonych, ale nie wymagana była bezpośrednia. Mały nadajnik przechwytujący i szukający połączeń, otwartych portów, wszystkiego, do czego można było się podłączyć. Wcześniej tego dnia użył metody brutal force, tutaj niestety pozwolić sobie na nią nie mógł. Podjechał samochodem dość blisko zakładów, zatrzymując się na ulicy przy parku, za “plecami” największego z budynków. Znał już kilka słabych punktów tutejszej sieci, teraz wystarczyło w nie uderzyć, wpuszczając rój botów o przeróżnych funkcjach. Część była jego własna, inne wziął z chmury. Okazało się to dość proste, ludziom z Thousand Faces daleko było do paranoi w Inner City. Przy czym paranoja mogła go zatrzymać, to tutaj nie do końca. Powoli spływały dane. Mniejszy ruch miał taką zaletę, że nie było komu zauważyć dziurawych punktów, ale miał i wadę - same dane zbierane były powoli, budując strukturę baz, sieci i przekazując Remo informacje. Wyłuskał z nich odpowiedni furgon, nie zamierzał jednak sięgać głębiej. Wszystko co do tej pory robił było całkowicie pasywne i tak miało zostać. Inaczej alarm podnieśliby zdecydowanie za szybko.

Zbieranie pełnych danych trwało kilka dobrych godzin i było nudne. W międzyczasie odebrał holo od Jack, która chciała jakiejś prywaty i... informacji o dwóch ciekawych sprawach. To go zainteresowało, ale i tak zbył lekko kobietę, mając inne rzeczy do roboty. I musząc przemyśleć kilka spraw zanim odeśle jakąkolwiek odpowiedź. Odłożył to na później, biorąc się za przygotowanie fałszywych danych. Znalazł odpowiednią osobę na jakimś portalu społecznościowym, wciąż aktualnej kopalni wiedzy, do której ciągle pchali się nowi idioci. Wyciągnął wszystko, podłożył fałszywe odciski palców i siatkówkę oka, akurat na czas. Boty zbudowały już kompletną strukturę bazy Thousand Faces, więc Remo mógł spokojnie przygotować odpowiednią paczkę danych, którą podzielił na kilka fragmentów, a potem “wstrzyknął” poprzez tę samą dziurę. Było to zdecydowanie mniej bezpieczne niż tylko pobieranie małych fragmentów danych, ale nie zawierało wirusów, skryptów czy programów, więc nie uruchamiało dodatkowych alarmów, a tylko dokładało klocki.
Nowy pracownik od tej chwili właśnie zaczął pracę w prężnej firmie.
Kye zostawił sobie tę furtkę do wewnętrznej sieci, ale tu już robić co nie miał. Ochrona była zbyt mocna, aby nawet próbował przejmować kontrolę nad monitoringiem czy systemami kontaktu z pracownikami. To należało zrobić od dupy strony, więc spokojnie mógł wrócić do motelu.

***

Rozwalony na kanapie podłączył się do swojego domowego sprzętu, wstrzymując jego dotychczasowe działania. Miał już kilka wyników, ale wciąż za mało, aby zupełnie przerwać te czynności. Najbardziej obiecująca była informacja na temat zajęcia Newt tuż przed zniknięciem. W jednym miejscu pozostała informacja z jej pytaniem na temat niejakiej Lindy Lee, mieszkającej na 30th street. Być może było to ostatnie jej zlecenie i to właśnie załatwiło dziewczynie nagłe zniknięcie. Przesłał to info do pozostałych członków grupy poszukiwawczej, wyłączając z tego Becketta. Ann mu nic nie powiedziała o Weavers, więc on tym bardziej nie zamierzał. Zanim zdążył coś zrobić, jak choćby orzeźwić się jakoś, do pokoju wpadła Felipa z naglącą potrzebą.
Miał wrażenie, że bez niego nie mogli poradzić sobie zupełnie z niczym. W przeciwieństwie do Jack, ta tutaj faktycznie miała coś związanego z ich zadaniem, więc zrobił co mógł. Pozostawił sobie w systemie zabezpieczeń wystarczająco furtek, by zrobić to w miarę szybko. Gdy wysłuchał ostatnich słów kobiety, uśmiechnął się nawet.
- Wyglądam aż tak źle, że myślisz, że to upublicznię? Przecież obiecałem, nie zrobię tego. Dotrzymuję słowa. - tu spojrzał w jej oczy poważnie. - A co do chłoptasia, to zapomnij. Nie teraz, nie przed akcją w Inner. Jestem tylko jednym starym i czarnym facetem. W bazie Corp-Techu i tak nic nie ma, prócz tych podstawowych, nieistotnych informacji. A śledzenie go to nie igraszka jak z Corbinem, choć i ten cholernie dobrze zabezpieczony. Ann ma zabawki, dostaniemy się do sprzętu Suareza. Po nitce do kłębka, ale nie zaczynajmy od jadowitych ząbków tylko miękkiej pupki. Lepiej zmykaj zarąbać furę. Chcę się trochę przespać jeszcze tej nocy. Pamiętaj, kamery przestaną działać, ale nie mogę zrobić dla ciebie wiele więcej. Na holo masz numer i rejestrację tego wozu.
Nie powiedział już nic, gdy wychodziła. Nie żegna się z ludźmi w takich chwilach, a życzyć powodzenia nikomu nie zamierzał. W końcu powodzenie to można mieć u lasek, a nie w akcji. W akcji liczyły się umiejętności. Kto liczył na szczęście był już trupem. Podłączył się do głównego komputera, którego moc była teraz konieczna. Na stworzonym przed chwilą chacie czekało już mnóstwo ludzi.
- Dobra dzieciaki, Wujek ogłasza początek zabawy. Macie otwarte kilka furtek, macie ich wyłączyć. Jak się wygaszą to nawet lepiej. Miłej zabawy.
Ataki DDoS w erze bezprzewodowych, wszędobylskich sieci nabrały zupełnie nowych rumieńców. Koniec z nudnym wyłączaniem stronek. Nie trzeba było podłączać się kabelkami. Tylko siła rażenia była potrzebna znacznie większa.
A sława Remo była wystarczająca, chwilę przed tym, jak Felipa podeszła pod wejście do Thousand Faces, systemy zewnętrzne i niektóre wewnętrzne zostały zarzucone taką ilością danych, że przesył natychmiast się zatkał. Niektórych poniosła fantazja i prócz zwykłego natłoku informacji bezpośrednio zaatakowali biedaków. Informatycy tej firmy będą mieli ciężką noc.
Brutal force w cudownej formie.
Niestety uniemożliwiający usunięcie furgonu i pracownika z bazy, tamci w końcu zmuszeni zostali do odłączenia się. Trudno. Poczekał na koniec całej sprawy, a potem poszedł spać, licząc na te kilka godzin odpoczynku przed porannym spotkaniem. Przynajmniej nie musiał dojeżdżać na miejsce.
 
Widz jest offline