Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2012, 19:18   #133
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Zimno dawało się we znaki. Pomimo, że miał na sobie długie spodnie i płaszcz stopy chroniły jedynie sandały. Ishir poważnie żałował, że nie był w trakcie omawiania celu podróży. Być może nie byłoby mu tak zimno. Wiele znajomych miejsc i wiele wspomnień. Chłopak nie miał zamiaru jednak odwiedzać miasteczka. Wspomnienia te były w tej chwili zbyt odległe, zbyt bolesne... zbyt błahe w tej chwili.

≈≈≈≈≈

- Mam nadzieję, że nie urwie mi głowy. - powiedział białowłosy zakładając hełm.
Chłopak założył hełm i tak samo jak Kerei poczuł ciężar dopiero po chwili, jak gdyby narastał z każda sekundą. Dal tego też szybko musiał pozbyć się nakrycia głowy.
- Dobre. - Ishir uśmiechnął się lekko zdejmując hełm. - Nosisz to przy sobie, napad, wróg zakłada na łeb, bach i leży zastanawiając się, o co biega.
Z naburmuszoną miną Kerei zdjął z zbroi rękawice i założył je na siebie, po czym usiadł po turecku pod ścianą. Kichnął, wytarł ręką gile nie dbając o eksponat przeszłości, A następnie...Przestał robić cokolwiek.
Niech go diabli wezmą, jeżeli pozwoli jakiejś zaklętej zbroi wyzywać jego zdolności i zdradzać jego króla. Będzie czekał, albo ją zdobędzie, albo wygonią go z biblioteki, bo nie ma czasu na zabawy.
I tak nie planował nic czytać a tego typu ćwiczenie przynajmniej wpłynie nieco na niego.
Fakt, plan bycia upartym do bólu nie miał prawa poskutkować, ale z drugiej strony chłopak nie miał żadnych innych pomysłów.
Kerei szybko zaczął czuć narastający ciężar, mimo swego uporu po chwili jego ręką gruchnęła o ziemię, czuł jak by przydepnął ją ciężko zbrojny wojownik. Szybko musiał pozbyć się rękawicy zaś ponowne jej założenie skończyło się tym samym.
- Interesujące - stwierdził Edgardo, zamykając księgę. - Aczkolwiek mało przydatne.
Chłopak nieco zawiedziony odłożył książkę na miejsce, następnie zaś udał się z powrotem do korytarza na trzecim piętrze, gdzie spotkał Malkolma prezentującego jego towarzyszom interesujące ich starożytne artefakty. Przyszła, więc kolej by i Edgardo czegoś spróbował.
- Przepraszam, Malkolm, zgadza się? - zapytał stanąwszy za bibliotekarzem. - Czy mógłbyś mi przybliżyć historię owego demonicznego klucza?
To powiedziawszy wskazał interesujący go okaz i wyjął z kieszeni pęk swoich własnych szkarłatnych oraz srebrnych kluczy.
- Tak się składa że jestem Magiem Piekielnych Duchów. Zastanawiało mnie, więc czy możliwe, iż ten klucz w zamierzchłych czasach nie należał przypadkiem do rodu Mortis?
Bibliotekarz odwrócił się powoli w stronę Mortisa po czym powiódł wzrokiem za jego palcem.
- Ach klucz... tak, tak jestem niemal pewny, że kiedyś należał do tej rodziny. -powiedział gładząc skrytkę, w której umieszczono klucz. - Co ciekawe to zabezpieczenie stworzył sam duch, którego dotyczy kontrakt. Nie badaliśmy go jeszcze dokładnie, ale możliwe, że ma on jakieś powiązanie z samą rodziną Mortis lub innymi duchami, które służyły tej rodzinie. - wyjaśnił przydzielony im opiekun.
- Rozumiem, więc że nie masz nic przeciwko żebym spróbował otworzyć ten pojemnik? - zapytał Edgardo dla upewnienia, przyglądając się jednocześnie z bliska miejscu w którym zamknięty był klucz..
- Jak powiedziałem każdy ma prawo do spróbowania swych sił temu, któremu się to uda przypadnie władza nad kluczem. - odparł spokojnie bibliotekarz.
Co do samej skrytki, było to naprawdę ciekawe urządzenie. Z daleka wyglądało na zwykły szklany pojemnik z okrągłym otworem idealnym by wsunąć doń rękę. To wejście jednak zamknięte było przez metalowe płytki nachodzące na siebie w symetryczny sposób. Jednak po bliższej obserwacji okazało się, że szklanych pojemników jest kilka, każdy mniejszy od poprzedniego, niczym matrioszka, w każdym zaś znajdowało się takie samo wejście, zakryte metalem. Ponadto z boku szklanej skrytki znajdowały się małe pokrętła, które pozwalały na obracanie metalowymi okręgami. To zaś wprawiało w ruch płytki, które ze zgrzytem przeskakiwały między sobą, zmieniały kolory, a czasem nawet i kształty, z prostokątów tworzyły się trójkąty, czasem płytki scalały się w jeden wielki okrąg, którym można było obracać by zmieniać jego barwy. Jeżeli jakiś szyfr bronił klucza to musiał być naprawdę skomplikowany.
- Czemu oni... - Ishir z oburzeniem w głosie wskazał ręką na kosiarza i szlachcica - mogą dotykać swoich eksponatów a ja nie mogę?
- Chodzi o stabilność. -zaśmiał się białowłosy. - Niczym z dziećmi, nikt nie będzie bał się dać maluchowi drewnianego konika, czy gumowej piłki, prawda? Co byłoby jednak gdyby konik wykonany był z porcelany, a piłka ze szkła? -zapytał retorycznie bibliotekarz, po czym dłońmi pokazał pantomimę rozsypującej się na kawałki piłeczki.- Elektryczność jest bardzo niestabilna, to stosunkowo nowy nabytek naszej biblioteki, wiele czasu poświęciliśmy by ją złapać póki, co nikt nie ma prawa otwierać tego pojemnika, i tak jest on bardzo niestabilny i szczerze może rozpaść się w każdym momencie.- zakończył z poważną miną mężczyzna w białym garniturze.
- Nie to nie. - odpowiedział elektryczny mag, po czym wstał. Skoro i tak mu nie chcieli dać elektryczności nie było sensu marnować czasu. Zamiast tego należało rozwiązać problem obrażonego Gniewu.
Rozciągnął się lekko. Żółta energia zaczęła pokrywać jego ciało.
- Borrowed Electric Make: Electric Body
Obok Ishira w przeciwieństwie do wcześniejszych przywołań zmaterializował się Gniew, wyglądający dokładnie jak chłopak. Z wyjątkiem czarnych włosów.
- Czego kurde chcesz? Przecież nie walczymy.
- Odpowiedź na trzecie pytanie. - odparł białowłosy uśmiechając się lekko - Pamiętaj, że tutaj nie możesz mi się sprzeciwić.
W przywołaniu klona był jeszcze drugi, ukryty cel. Pokazanie Malkolmowi, że Ishir nie musi stracić kontroli nad fioletową elektrycznością.

- Fascynujące - mruknął sam do siebie Edgardo, bawiąc się przez jakiś czas mechanizmami. - Z pewnością nie może to być zwykły szyfr, który mógłby rozwiązać byle kto.
W pewnym momencie szlachcic przeniósł wzrok na Chochlika.
- Wracaj do Otchłani - nakazał mu.
- Ale dlaczego? - zaprostestował Imp. - Też chcę zobaczyć co to za klucz!
- Po prostu to zrób.
- Dobra dobra, już lecę.... - zakończył chowaniec znikając w chmurze siarkowego dymu.
Chwilę później Edgardo wziął do ręki srebrny klucz i ponownie otworzył bramę Mniejszego Demona, tym razem jednak przywołując projekcję myślową swojego ducha.
- Spróbuj dostać się do środka pojemnika, a wtedy dokończę twoje przywoływanie i będziesz mógł zabrać klucz - polecił chowańcowi Edgardo.
Pół materialny chochlik ruszył na przeszkodę... po czym odbił się od niej. - Kurde coś tu jest jak by ściana! -stwierdził rozpłaszczając pysk na niewidzialnej barierze. - A te płytki coś mi przypominają, ale nie pamiętam, co... -westchnął jeszcze.
- W takim razie zapytajmy o pomoc kogoś innego - westchnął Mortis, otwierając do końca bramę Chochlika, po czym wyciągnął następny klucz dzięki któremu przywołał do biblioteki Gorgonę.
- Witaj Euryale - pozdrowił chłopak Wężową Panią, nisko się przy tym kłaniając. - Czy mogłabyś pomóc nam rozwikłać pewną zagadkę? Jesteś najstarszym z należących do mnie duchów, więc być może będziesz wiedziała, do czego służy ten mechanizm - zakończył wskazując na pojemnik z kluczem.
Gorgona spojrzała na skrytkę, po czym uśmiechnęła się szeroko. - Oczywiście że tak! To stara gra demonów! -zaśmiała się głośno wężowa dama. - Aczkolwiek otwarcie nie będzie łatwe każda bowiem ma swoje własne zasady. Jakie tutaj są pokrętła? - zapytała swego mistrza.
- Wydaje mi się że służą tylko do obracania poszczególnymi metalowymi okręgami, które to natomiast poruszają płytkami. Mogą też zmieniać ich kształty i kolory... Wybacz, pierwszy raz w życiu widzę taką łamigłówkę i jeszcze nie udało mi się rozszyfrować, na jakiej zasadzie działają poszczególne mechanizmy - zakończył przepraszającym tonem szlachcic.
- Czyli to typowa kostka Rubika ze świata takich istot jak my.- stwierdziła gorgona poważnym tonem. - Problemem jest to, że każda ma swoje prywatne zasady, niektóre trzeba ułożyć tak by każda ściana miała inny kolor, inne kształtami, kombinacji jest wiele... trzeba by znaleźć wskazówek, co do tej konkretnej. -stwierdziła dama wężów.
- Malkolm mówił że klucz nie został jeszcze dokładnie zbadany - zastanawiał się głośno Mortis z ręką na brodzie. - A nie znając klucza do układanki nigdy jej nie rozwiążemy. Więc duch ten musiał zostawić dla nas jakieś wskazówki, bo gdyby nie chciał żeby więcej go przywoływać mógł po prostu zniszczyć swój klucz.
Edgardo jeszcze raz dokładnie obejrzał ze wszystkich stron pojemnik w którym znajdował się eksponat, zaglądając również za, jak i pod niego. Policzył też wszystkie pojemniki i spróbował znaleźć jakieś cechy szczególne odróżniające je od siebie nawzajem, bądź też inne wskazówki jak należy ustawić poszczególne pokrętła.
- Jeżeli zostawił wskazówkę to na pewno nie na pojemniku. Skoro zbudował skrytkę, to znaczy, że chciał być przyzywany tylko przez konkretne osoby, możemy wnioskować, że przez ród Mortis. To chyba z nim związany będzie klucz to tej zabawki. -zamyśliła się wężowa dama.
Edgardo bawił się pokrętłami jeszcze przez chwilę, jednak w końcu wzruszył ramionami i dał sobie spokój.
- Być może aby uzyskać jakąś wskazówkę muszę zebrać pozostałe klucze. Póki co wszakże nie mam pojęcia jak rozwikłać tą łamigłówkę.

≈≈≈≈≈

Klon wskazał, czego szukać w bibliotece. Tęczowa elektryczność i Elebow. Pierwsze było nazwą magii, jaką chłopak się posługiwał, drugie nazwiskiem rodowym jego ojca. Do tego dochodziła reszta z listy pytań. Magia kopiowania, odczarowanie z kamienia, Ryo i smocza lakryma. Ostatnia pozycja pojawiła się w czasie pobytu w bibliotece. Był to zapewnie sposób wzmocnienia się. I mógł pozwolić wygrać ze Steinem.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline