Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2012, 21:44   #2
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Roran Hergson jest sporym, imponującym choć nie niezbyt starym krasnoludem. Ma zadbaną brązową brodę jak i włosy oraz równie zadbane ubranie i wyposażenie. Ma miłą, przyjazną choć bynajmniej nie naiwną twarz.

Po wyjściu z tej dość oryginalnej rozmowy powitalnej przystanął i rozejrzał się uważnie po swoich towarzyszach i rzekł uprzejmym tonem:
- Proponuje tak jako że każdy z nas ma zapewne jakieś sprawy do załatwienia przed wyruszeniem a pracodawca upiera się przy słowie natychmiast to co wy na to by każdy z nas ruszył załatwić co potrzebuje, byle względnie po drodze i za około dwie godziny spotkamy się przy tym nieszczęsnym wejściu. Pasuje? Dobrze, kolejna sprawa: jak stoimy z ekwipunkiem –macie potrzebny sprzęt? Zapasy? Jeśli możecie to przybliżcie co kto ma byśmy wiedzieli czego nam brakuje i co trzeba jeszcze zdobyć. Ja mam narzędzia, trzydzieści metrów liny, żywności dla siebie na tydzień i małą niespodziankę. Jeśli zaś chodzi o mnie jestem wojownikiem i to już od ładnych paru lat. Ale tego się już chyba sami domyśleliście. Cieszę się z okazji poznania was. Wierzcie lub nie ale tak jest. Pobyt w tym miejscu jest dla mnie ważny jako dla krasnoluda ale i jest wyzwaniem. Nie mówiąc już o okazji do zarobku. Pracowałem w różnych miejscach – lepszych i gorszych , u baronów, miast i kupców. Jeśli coś odkryłem, to to że razem nasze szanse rosną i im bardziej zgrani będziemy tym z lepszym efektem pójdzie wyprawa. No, tyle ode mnie.

Po czym wysłuchawszy innych dodał:
-Dobra, ruszajmy, do zobaczenia. Mam po za tym nadzieje że nasza współpraca będzie owocna dla nas wszystkich i wrócimy cało i bezpiecznie. Gdyby ktoś miał jakąś sprawę do mnie będę chwile wcześniej, po za tym możemy porozmawiać po drodze jeśli ktoś idzie w tą samą stronę. JA osobiście idę do dzielnicy świątynnej. Jako że wyznaczono mnie na waszego dowódcę, za co mam nadzieje nie czujecie urazy, pójdę złożyć ofiarę za siebie i was aby Valaya, pani miast podziemnych, wsparła nas w tej sprawie. Po czym skłonił głowę swym towarzyszom.

Po czym sięgnął do sakiewki otrzymanej od elfa i rozdzielił każdemu sumę myto miejskie i ruszył w stronę bramy Fortecy Skalfa, przyglądając się jej w zamyśleniu i planując wyprawę. Drużyna sprawiała dobre wrażenie. Liczył że się nawzajem nie zwiodą i wszyscy będą zadowoleni. Minąwszy bramę i zapłaciwszy myto skierował swe kroki najpierw do Świątyni Golarza Złotego o której mu wspominano. Była ona ogromna choć kazania tam wygłaszane nie wprawiły Rorana w zachwyt. Złożył ofiarę ze srebrnej monety i skierował się do Wielkiej Świątyni. Tam zabawił dłużej oddając się gorącym prośbom. Całą resztę posiadanej gotówki złożył tam w ofierze, prosząc kapłanów o modlitwę za niego i jego kompanów. Następnie udał się pod studnie i czekał na swych towarzyszy, zastanawiając się co ich czeka.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 29-09-2012 o 22:26. Powód: akapit się nie wkleił, a teraz mi się powtórzyło zdanie
vanadu jest offline