Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2012, 20:27   #42
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
~Opowieść o dwóch braciach~

Nemezis, część pierwsza

Tik... tak...
Najdłuższa wskazówka zegara odmierzała kolejne sekundy śledzona beznamiętnym spojrzeniem znudzonego Johna. Powieki ciążyły mu coraz bardziej a prowadzone wokół niego szeptem rozmowy zlewały się w jednolity dźwięk
Tik... tak...
Miarowy dźwięk działał niczym kołysanka i chociaż ze wszystkich sił starał się powstrzymać wyczuwał nieubłagalnie nadciągający sen. Zdawał sobie sprawę że już niedługo będzie potrzebował wszystkich swoich zdolności nie mogąc sobie pozwolić na błędy jednak wrażenie senności było silniejsze od niego
Tik... tak...
Był tak bardzo zmęczony... Już od tak dawna nie miał nawet chwili wolnego, ciągle zajęty pracą w firmie swojego teścia i obowiązkami w domu musiał ograniczyć sen do minimum. Bez przerwy w pośpiechu, nieustannie gdzieś spóźniony miał wrażenie jakby jego jestestwo rozciągało się w czasie do niewiarygodnych rozmiarów jednocześnie stając się coraz cieńsze w każdej chwili grożąc przerwaniem.
Tik... tak...
Wyobrażał sobie że jest daleko stąd, w swoim domu gdzie czeka na niego gorąca kąpiel, kolacja przygotowana przez żonę i długi sen w ciepłej pościeli. A rano być może zdecydują się nie opuszczać łóżka zbyt szybko? W końcu należało mu się wreszcie choć jedno przedpołudnie w którym nie będzie musiał się zrywać przed świtem by zdążyć do pracy tylko po to by spędzić w niej cały dzień aż do późnego wieczora. Jedyną formą oderwania się od pracy były takie właśnie ,,delegacje”...
Tik... tak...
Zastanawiał się jednak co woli... Monotonię pracy w biurze czy właśnie takie zadania dzięki którym jego teść bezwzględnie zdobywał przewagę na wszystkich rynkach na których tylko zdecydował się mieć swój udział. Zdobywanie najtajniejszych nawet danych od konkurencji zanim ci wdrożyli je w życie pozwalało mu zawsze być o krok przed swoimi rywalami. A to, że John musiał narażać się wkradając się do siedzib innych korporacji tak jak teraz nie miało dla niego większego znaczenia
Tik... tak...
Jego żona pewnie znowu się martwi dlaczego jego służbowy wyjazd po raz kolejny się przeciąga. Nie powiedziała mu tego wprost ale podejrzewa że spotyka się z kochanką za jej plecami, koledzy w pracy podejrzewają że korzystając z pozycji pupilka szefa obija się lekceważąc sobie pracę. Jedynie Max i Jacob znali prawdę o tym jak wyglądała ta druga, znacznie trudniejsza praca Johna i chcąc by ją kontynuował musieli zachować to w tajemnicy
Tik... tak...
Choć ze wszystkich sił starał się walczyć z ogarniającą go słabością to jednak musiał jej ulec. Zasnął snem sprawiedliwego nie zdając sobie sprawy, że właśnie w tej chwili do budynku korporacji wkroczył jedyny w pobliżu człowiek zdolny przeciwstawić się jego mocy

***



Nikt nie wiedział jaka jest prawdziwa tożsamość agenta działającego pod pseudonimem Sleuth chociaż wszyscy zdawali sobie sprawę że jest prawdziwym asem zarówno w dziedzinie wywiadu jak i kontrwywiadu. Jego usługi nie były tanie, bowiem do tej pory nigdy nie zawiódł swojego pracodawcy nawet raz, nieodmiennie wykonując swoje zadania sprawnie i dyskretnie niezależnie od tego czy przyszło mu kogoś szpiegować czy też szpiegowaniu przeciwdziałać. Tym razem jednak zadanie wydawało się wyjątkowo trudne, z tego co wiedział jego przeciwnikiem miał być niesamowicie przebiegły i władający potężną magią wywiadowca o którym jedyną informacją było że w swojej branży posługiwał się pseudonimem N.N. Do tej pory N.N. zawsze uderzał niespodziewanie nie pozostawiając po sobie żadnych śladów przez co równie dobrze mógł nie istnieć a jedynie stanowić plotkę kierującą podejrzenia na fałszywe tory. Z tego powodu wiadomość że wreszcie udało się ustalić nie tylko jego następny cel ale również datę ataku brzmiała co najmniej dziwnie, ważne jednak że zapłata i obiecana premia były kuszące a na dodatek być może przyjdzie mu wreszcie zmierzyć się z godnym przeciwnikiem

Od razu po wejściu do budynku korporacji skierował się do działu księgowości, jeśli miał słuszność było to pierwsze miejsce w którym powinien pojawić się intruz. Znał dokładny rozkład dnia w tej firmie i zdawał sobie sprawę że N.N. także musiał go znać i kierować się nim w swoim planie. Szef miał pojawić się równo za piętnaście minut i od razu skierować się do swojego gabinetu, a skoro tylko on wiedział gdzie znajduje się sejf w którym ukryta jest dokumentacja szpieg nie mógł rozpocząć swojego ataku wcześniej. Gdyby to Sleuth miał za zadanie zdobyć informacje zacząłby działać dokładnie w tym momencie, a skoro był w tym fachu najlepszy to zapewne N.N również postąpi w ten sam sposób. W księgowości pracowali pilnie, widać było że zależy im na tej pracy która mimo że wyglądała na ciężką pozwalała im utrzymywać rodziny. Sleuth uśmiechnął się pod nosem, żaden z nich nie zdawał sobie bowiem sprawy że ich spokojna egzystencja jest właśnie zagrożona a on sam jest jedynym człowiekiem który stoi pomiędzy nimi i niewypowiedzianym niebezpieczeństwem. Z pewnym rozrzewnieniem zobaczył nawet że jeden z pracowników najwyraźniej zmęczony zasnął przy biurku... Dzięki temu że właśnie dziś powstrzyma tego odrażającego szpiega tacy właśnie ludzie będą mogli spać spokojnie. Otworzył więc swój umysł by wychwycić myśli wszystkich w pobliżu wiedząc że jeśli znajduje się tu ktoś obcy zaraz sam się zdradzi. Wyczuł echo siedmiu umysłów czyli dokładnie tyle ile osób było w pobliżu, zatem nikt niewidzialny nie przebywał w okolicy. Nawet gdyby doskonale potrafił maskować swój umysł Sleuth jako potężny mag umysłu zauważyłby przynajmniej echo jednej nadprogramowej obecności. Zwiększył zatem czułość swojego czaru, myśli wszystkich urzędników płynęły jednak spokojnie w tematach ich pracy, nawet ten śpiący osobnik dręczony był przez koszmary związane z robotą papierkową. Przez chwilę zastanawiał się czy go nie obudzić jednak przewijajace się w sennych myślach zmęczenie i obietnica wieczornego wyjścia z żoną powstrzymały go - niech sobie biedaczek trochę odeśpi.

Wyglądało na to, że jeśli faktycznie N.N zamierzał uderzyć to zdał sobie sprawę z obecności Sleutha i wycofał się zanim ten zaczął skanowanie. Walka zatem zapowiadała się na dużo trudniejszą niż z początku zakładał...

***

John obudził się gdy poczuł ucisk na swoim ramieniu. Otwarł oczy i ujrzał stojącego nad sobą potężnie zbudowanego mężczyznę na którego skroni pulsowała w tej chwili ciemnofioletowa żyła. Ceglasty rumieniec na policzkach i nieco wytrzeszczone oczy świadczyły o palącej go wściekłości, którą potwierdził wrzask którym przywitał Johna. Odwracając nieco twarz przed lecącymi na nią kropelkami śliny musiał wysłuchać parominutowej tyrady na temat spania w pracy, lekceważenia sobie obowiązków, bycia darmozjadem oraz cięć w budżecie przez które pojawia się konieczność zwolnienia części pracowników. Opieprz został zakończony poleceniem stawienia się za dziesięć minut w gabinecie gdzie odbędą poważną rozmowę o poprawnym podejściu do pracy którą ma tylko dzięki jego łasce. W pierwszej chwili John był zbyt zaspany by zrozumieć że właśnie nadarzyła się idealna wręcz okazja by nie budząc podejrzeń dostać się do gabinetu. Przecierając oczy i ziewając zataczał się próbując jakimś cudem zapanować nad drżeniem nóg dopóki ktoś litościwy nie podał mu parującego kubka z kawą, rozpoznając w Johnie jednego z pracowników biurowych. Dopiero porządna dawka kofeiny zdołała wyrwać go z odrętwienia i pozwoliła ponownie skoncentrować się na zadaniu, zdecydowanym krokiem ruszył więc do gabinetu dyrektora. Asystentka widząc go zawahała się w pierwszej chwili, jednak zdecydowany krok i pewny siebie uśmiech rozwiały resztki wątpliwości jakie pojawiły się w jej poddanym wpływowi mocy anonima umyśle. Z nieodłącznym, czysto zawodowym uśmiechem na twarzy wpuściła Johna do środka i poinformowała że dyrektor za moment powinien się zjawić. Gdy tylko drzwi gabinetu zamknęły się John ruszył na poszukiwania sejfu w którym powinna znajdować się dokumentacja doskonale zdając sobie sprawę jak niewiele ma na to czasu. Na całe szczęście nie musiał się zbytnio tym szukaniem trudzić, najwyraźniej dyrektor tej korporacji był całkowicie pozbawiony wyobraźni i umieścił swoją skrytkę w najbardziej oczywistym miejscu - za obrazem wiszącym idealnie na wprost biurka. Tak łatwe odnalezienie sejfu wprawiło Johna w dobry nastrój, nie przewidział jednak że sejf wyposażony będzie nie tylko w zamek szyfrowy możliwy do złamania ale także w sprytnie umieszczone zaklęcie które rozpoznawało kto próbuje go otworzyć. W normalnych warunkach byłby ostrożniejszy jednak łatwość dostania się do gabinetu i umiejscowienie sejfu sprawiły że stał się zbyt pewny siebie, ledwie zaczął majstrować przy zamku gdy w całym kompleksie rozległ się dźwięk alarmu. Wyglądało na to, że tym razem jego misja będzie nieporównywalnie trudniejsza niż dotychczasowe...

Drzwi gabinetu otwarły się z hukiem wpuszczając Sleutha i dyrektora do środka. Alarm wciąż wył, jednak nic z wyposażenia nie wyglądało na naruszone w jakikolwiek sposób, nawet obraz za którym ukryty był sejf wisiał na swoim miejscu. Po jego zdjęciu okazało się że skrytka wciąż jest zamknięta, jednak gdy tylko dyrektor otwarł ją zawył ze zgrozy - cała dokumentacja dotycząca nadchodzącego sezonu zniknęła. Ktoś włamał się do sejfu nie niwelując nawet chroniących go zaklęć i tak po prostu zabrał całą jego zawartość a w tej właśnie chwili najprawdopodobniej znajdował się już poza budynkiem korporacji gdzie szanse jego wytropienia wynosiły niemalże zero. Dyrektor spojrzał na zatrudnionego przez siebie kontrwywiadowcę chcąc wygarnąć mu co myśli o skuteczności jego działań, zamarł jednak widząc że Sleuth uśmiechnął się triumfalnie

***

To był dowód! Teraz mógł mieć pewność że faktycznie N.N. znajdował się w tym właśnie budynku, tylko on bowiem mógł ominąć tak skomplikowane zabezpieczenia w rekordowo krótkim czasie. Nie na darmo zatem Sleuth przygotowywał się do tej misji tak skrupulatnie zabezpieczając cały budynek swoją magią, teraz pojedynczym słowem rozkazu aktywował rozstawione wcześniej zaklęcia odcinając wszystkich znajdujących się w środku od zewnętrznego świata. W tej chwili cały obszar biurowca stał się zamkniętą areną na której przyjdzie mu stoczyć bitwę z legendarnym szpiegiem. Położy na szalę cały swój intelekt przeciwko przebiegłości N.N. by raz na zawsze udowodnić który z nich jest najlepszy. Nie trudził się nawet przepytywaniem sekretarki o to czy widziała potencjalnego włamywacza, tak wytrawny wywiadowca jak jego arcywróg na pewno wykorzystał biedną kobietę by podsunąć mu fałszywy trop.

Tym razem tajemniczy anonim nie zdoła mu się wymknąć. Nawet jeśli blokada którą obłożył budynek nie zatrzyma go na zawsze to przynajmniej spowolni dając Sleuthowi wystarczająco dużo czasu by swoją magią umysłu zdołał zniszczyć kamuflaż szpiega i odzyskał skradzione dokumenty raz na zawsze kładąc kres legendzie nieuchwytnego włamywacza



- Przygotuj się N.N, bo właśnie dzisiaj nastał dzień twojej klęski
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline