Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2012, 08:58   #5
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Magnus trafi do Gwiezdnego Oka w poszukiwaniu Garilla. Krasnolud znowu gdzieś się zapodział. Ostatnio gadał, że chce zejść w podziemia w poszukiwaniu skarbów i przeciwników. Teraz Magnus skojarzył, że wiele jego kompan gadał o tej karczmie, o Oku. W końcu i on się do nie udał. Garilla nie było tu. Ponoć niedawno zlazł już w poszukiwaniu złota.

Mimochodem Moppenheimer podsłyszał propozycję zarobku. Spojrzał na swą sakwę… no niewiele monet się już tam obijało. A w tym całym Karak na litościwość innych nie miał co liczyć. Postanowił się zgodzić, może odnajdzie w ruinach swego kompana, jak dotychczas jedynego kompana.

Elf, jak i zarazem cała jego karczma, wywarła na młodym chłopaku bardzo, ale to bardzo negatywne wrażenie. Nie znosił takich person i miejsc. Jakby tylko mógł nie przyjąłby tej roboty. Doszedł jednak do wniosku, że co mu szkodzi. Elfa nie będzie widział, tego tłocznego miejsca też nie. Do pokoju wszedł jako ostatni, niepewnie. Alkoholu elfa do ust nie wziął. Jeszcze nie przywykł do pijatyk. A już na pewno nie z nieznajomymi.

Chłopak siedział spokojnie. Był potężnej postury, ale bardzo młodziutki. Na jego twarzy dopiero gościł pierwszy wąsik. Choć młody, to na jego twarzy gościły już rysy cierpienia, blizny. Nie mówił wiele, właściwie nic nie mówił, słuchał…

Robota, jak robota. Przyjął ją. Wolał ratować, wolał pomagać, ale to nie w tym miejscu chyba… Najpierw coś dorobi, odnajdzie Garilla i ruszą dalej. Nieść pomoc potrzebującym. Tego chciał…

Gdy elf zabił chłopaka. Chciał się rzucić na niego. Nie miał pojęcia co go powstrzymało, ale nie mógł poruszyć nogami. Nie mógł pozwolić na coś takiego, ale nie mógł się ruszyć. Nie mógł być to przecież strach? A może mógł?! Nie miał pojęcia co się właśnie z nim stało. Nie miał pojęcia czemu nie zareagował w obronie niewinnego. W tym momencie poprzysiągł sobie jedno… odpłaci się temu elfowi. Zginie… jeszcze kiedyś zginie z jego rąk. Ale jeszcze nie teraz, przyjdzie na to pora…

Gdy spojrzał na nowo mianowanego dowódcę miał mieszane uczucia. Nie chciał, by ktoś nim dowodził. Zbyt długo tak było, zbyt długo musiał słuchać słów innych. Nie po to odzyskał wolność, by znowu ktoś mu mówił, co ma czynić. Jego nastawienie się nieco zmieniło po tym, jak krasnolud przemówił. Nie był taki, jak sobie go Magnus od razu wyobraził. Nie przemawiał jak inne krasnoludy. Był taki… uprzejmy. Dziwne… Może był bardziej podobny do Magnusa, niż chłopak początkowo myślał. Postanowił dać mu szansę. Poczekać na pierwsze ‘rozkazy’ i jak się rozwinie jego ‘sposób’ dowodzenia. Jedno było pewne despotyzmu nie przyjmie. Mądrość tak…

- Ja posiadam latarnię i olej do niej. A poza kilofem łopatę jeszcze, jakby kopać trza było - rzekł cichutko, nieśmiało w odpowiedzi na pytanek o ekwipunek. - A ja Magnus - bardzo, bardzo krótko opowiedział o sobie.

***

Magnus opuścił to okropne miejsce, tak szybko, jak tylko mógł. Musiał się teraz wyciszyć, uspokoić. Pomyślał, że najlepszym miejscem na to jest świątynia. Tylko jaka? Nie znał się na tych bogach. Pamiętał Rhyę z dzieciństwa. Ale tak długo nie miał okazji dziękować jej za wszystko. Tu nie było jej świątyni. Udał się więc do tej Myrmidii.

Nigdy nie był w takim miejscu. Kaplica wzniesiona dla bogini wojowniczki była niskim, dwupiętrowym budynkiem, w kształcie litery L. Zewnętrzne jej ściany ozdobione były tarczami, na których wyryto insygnia wojsk z całego Starego Świata. Od frontu mieściła się arena, na której kapłani ćwiczyli umiejętności walki. Ich ćwiczeniom przyglądała się groźna, dzierżąca włócznię statua bogini.

Magnus wszedł do wnętrza przybytku. Wnętrze kaplicy było skromnie wykończone. Udał się do głównego sanktuarium, mieszczącego się w zachodnim skrzydle. Chcąc pomodlić się przed złotą tarczą i włócznią Myrmidii pouczono go, że cały czas należy stać na baczność. Tak też zrobił

Następnie udał się, aby porozmawiać z akolitami i kapłanami. Dowiedział się, że kaplicy przewodzi Gaetano Rivera, który jest wybrańcem bożym z Tilei. Kapłani zapytani o to, jakich przeciwników można spotkać pod ziemią, wymienili całą rzeszę strasznych stworów. Orkowie, gobliny, skaveni, nieumarli. Gdy usłyszał skaveni, krew w nim wezbrała, a ciśnienie skoczyło. Poczuł tą ogromną nienawiść, co zwykle. Teraz już pragnął tam się udać. Pragnął zabić każdego pieprzonego szczurowatego. Oj pragnął tego bardzo. Opowieści tych, którzy przeżyli starcie z tymi bestiami na nowo odżywały w ustach charyzmatycznych duchownych. Był to dopiero początek listy, bowiem tak na prawdę nikt nie wiedział co dokładnie może tam żyć, choć wszyscy zgadzają się co do tego, że wielość istot, które tylko czekają na to, żeby kogoś upolować, jest zatrważająca. Magnus dowiedział się, że za drobną opłatą, można wykupić prywatny trening u samego Gaetano Rivera. Ta drobna opłata to było 25 złotych koron. Za dużo na ten czas. Na szczęście dostał błogosławieństwo na wyprawę. Poczuł się dzięki niemu pewniej. Na wyjściu kupił jeszcze medalik na sznurku, na którym wyryty był symbol Myrmidii, tarcza i włócznia.

Wymienionych przez kapłanów wrogów nie obawiał się, może nieco truposzy chodzących. Przerażała go sama myśl o nich. Ponoć są specjalne bronie do walki z nimi, o których słyszał. Postanowił sobie coś na nich sprawić. Magiczny kram, to mogło być takie miejsce. Udał się tam ze swoimi ostatnimi pieniędzmi. Był to niewielki sklepik zastawiony stołami, na których porozstawiane były różnego rodzaju magiczne przedmioty. Na pierwszym planie wyróżniały się poukładane bez ładu i składu skrzynki z fiolkami wypełnionymi różnokolorowymi cieczami. Na półkach porozstawiane były różnego rodzaju figurki, a także bliżej niezidentyfikowane przedmioty niewiadomego pochodzenia. Na specjalnych wieszakach wisiały medaliony i amulety o przeróżnych właściwościach.

Za ladą sklepu stał sam Tod Mueller, odziany w bogate szaty. Na jego szyi wisiał pokaźnych rozmiarów złoty medalion, zapewne warty fortunę. Tod zaprosił Magnusa i wypytał dokładnie czego potrzebuje. Dowiedziawszy się, że młodzian szuka broni na potwory, które mogą czaić się w podziemiach polecił mu niezawodny olej na truposze. Była to specjalna mikstura, która miała odstraszać złe duchy, a także przeklętych, którzy nie zaznali spokoju po śmierci. Okazało się, że olej kosztuje 8 zk, akurat tyle ile chłopak miał. Przypadek? Czy młodzian musi się dopiero nauczyć handlować. Pewnie to drugie... Uboższy o 8 złotych koron, dostał jeszcze propozycję zakupu Leczniczego Likworu, który chroni przed zatruciami i jadem, a także talizmanu z kępki futra wilka z Middenheim, który zapewnia powodzenie w walce i przynosi szczęście. Nie miał już jednak na to funduszy.

O umówionej porze zjawił się przy Studni.
 
AJT jest offline