Przez ten okropny fetor nie mógł zebrać myśli. Zasłonił nos i usta obszernym lewym rękawem swej szaty, lecz na niewiele się to zdało. Smród przenikał przez tkaninę prosto do jego nosa, sprawiając, że miał ochotę wymiotować i uciec jak najdalej. Najlepiej równocześnie.
Wniosek był prosty - nim zacznie działać będzie musiał pozbyć się tego zapachu.
Yagar wymamrotał kilka słów w dziwnym języku. W jego oczach pojawił się dziwny błysk, a wiatr wokół niego nagle się wzmógł. Czarodziej machnął prawą dłonią, niby to od niechcenia, a przywołany przez niego podmuch wiatru pomknął do ładowni, targając jego szatami. Po chwili dało się już normalnie oddychać. - Musimy się śpieszyć, mamy tylko chwilę - rzekł poważnie. Zaklęcie prawdopodobnie było permanentne i za kilka minut się odnowi. Do tego czasu musieli wszystko zbadać. - Zapraszam - rzekł do towarzyszy i skłonił się kurtuazyjnie wskazując ręką wejście. - Głupcy - skomentował ich gadaninę. Jak mogli być tak... zabobonni? - Jeśli coś jest chronione musi skrywać potężną moc. Moc która pomoże nam się stąd wyrwać, tak? - Ten argument winien ich przekonać. Mag nawet nie kłamał - święcie wierzył w to, że zbadanie zawartości sarkofagów przybliży ich do powrotu do domu. - Któreś z was otworzy jedną z trumien. Druga osoba wraz ze mną będzie czujna, gotowa zaatakować gdyby wychynęło stamtąd coś niemiłego. Ja niestety nie mogę otworzyć pokrywy - będę przygotowywał zaklęcia, które zapewnią nam bezpieczeństwo. |