Sigmaryta zniknął za domami. Henke czekał jeszcze kilka długich chwil by upewnić się, że wścibski kleryk nie podgląda ukradkiem jego działań. Nic na to nie wskazywało. Nurglita odkorkował flakon i z fascynacją odprowadził wzrokiem cieknącą w ciemności krew bezimiennego mutanta, który nakazał mu wykonanie tego zadania. Kiedy ostatnia kropla przeklętej krwi pofrunęła bezwładnie w dół, Henke pożegnał ją szerokim uśmiechem. Człek uniósł wzrok by rozejrzeć się po okololicy, czy nikt go nie obserwował. Na szczęście w porę zorientował się, na widok dwóch strażników miejskich. Mężczyźni w mundurach maszerowali energicznym krokiem w ich kierunku z obnażoną bronią. Strażnicy podeszli do Henkego i zielarza.
-Pan Luriendorf prosi o niezwłoczne przybycie stawienie się do niego.- burknął jeden z mężczyzn łapiąc pod ramię Lucjana.
-Czego duchowny chce ode mnie, przed chwilą się widzieliśmy...- zielarz podpowiedział Geschwurowi, kim jest wymieniony przez strażników Luriendorf.
-Nie wiem. Prosił byśmy przyprowadzili Cię w trybie pilnym.- wyjaśnił strażnik -Pana również.- spojrzał na Henkego. Nurglita wiedział, że nie ma samotnie szans z dwójką uzbrojonych i szkolonych w walce mężczyzn, tym bardziej, że znajdowali się w centrum miasteczka, gdzie każdy mieszkaniec mógł podnieść alarm. Henke wiedział również, że zaklęcie niebawem przestanie działać ujawniając jego prawdziwą naturę. Udali się pod kaplicę Sigmara. Henke nie był zadowolony z faktu, że musiał przekroczyć przeklęte progi świątyni fałszywego bożka Imperium. Wszedł jednak z konieczności.
-Co się tu dzieje?!- spytał zdziwiony strażnik puszczając zielarza. W wnętrzu kapliczki nie było śladu po sigmarycie, za to pod drewnianym posągiem młotodzierżcy stała dwójka ciężkozbrojnych mężczyzn w pełnych zbrojach. Kącik ust Henkego od razu podniósł się w skrytym uśmiechu triumfu.
-Czego wieśniaku?- odrzekł znajomek Henkego.
-Gdzie Luriendorf?- spytałdrugi ze strażników.
-Udał się do Altdorfu. W trybie natychmiastowym.- odrzekł inkwizytor.
-Ale przecie przed chwilą tu był?...- strażnik nie bardzo rozumiał.
-A teraz go nie ma. Wracaj do swych obowiązków.- polecił inkwizytor. Strażnicy wejrzeli na siebie i nie chcąc się sprzeciwiać nieodpowiednim osobom po prostu puścili Henkego i Lucjana, po czym opuścili kaplicę zostawiając mężczyzn samych sobie.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |