- Mnie też nie - odparł Tarin. - Chociaż w tym jednym jesteśmy zgodni. Poza tym... znajdzie się paru chętnych do tej roli.
Spojrzał w stronę, gdzie (przynajmniej teoretycznie) znajdowały się pojmane orki.
- Równie dobrze może się okazać, że jak do nich wrócimy, to już nie będzie problemu.
- Trochę to... martwi. Jeśli brać pod uwagę fakt, że wybrańcy ostoi cywilizacji, mają podobne podejście do moralności jak orki, nieprawdaż ? - uśmiech Raetara był ironiczny, a ton głosu pełny cynicznej nuty.- Orki też zabijają więźniów bez mrugnięcia okiem.
- Moralność raczej z tym ma mniej wspólnego - stwierdził obojętnie Tarin. - Ja bym to nazwał raczej smutną koniecznością. Dla mnie to żadna przyjemność zabijać kogoś, ale jak już, to lepiej żeby oni nie żyli, niż ja.
-Cóż... Ja tam wolę nazywać sprawy po imieniu. - odparł ironicznie Raetar wracając do przeszukiwania trupa.- To wiele upraszcza, choć oczywiście obciąża sumienie. Jeśli oczywiście przejmowałbym się jego wyrzutami.
- Jeśli się ma sumienie - stwierdził Tarin - to i może się miewa wyrzuty. Gdybym z powodu każdego truposza miał nie spać po nocach, to bym się prędzej zamknął w jakiejś pustelni. On, albo ja. Wybór niewielki, to nad czym się zastanawiać.
-Są różnice... w śmierci i w jej sposobach zadawania. I w odczuciach z nimi związanych .- odparł Samotnik nie bawiąc się w tłumaczenie swych wywodów. Zamiast tego zmienił temat.- Zakładam, że już wyznaczyliście sobie jakąś trasę wraz z Wulframem?
- Wiemy mniej więcej - odparł Tarin - w jaką stronę podążają. A dokładne plany ustalimy, zapewne zanim jeszcze się rozdzielimy. W takim razie dowiesz się o tym z pewnością.
-Nie potrzebuję wiedzieć. Pytałem z czystej ciekawości. - odparł Samotnik.- Nie zawracaj sobie głowy powiadamianiem mnie. Szkoda twego czasu.
- Powiedziałem to z czystej grzeczności - stwierdził Tarin. Prawdę mówiąc wolał, by Raetar nie wiedział, dokąd udaje się “konkurencyjna” grupa. - Zdaję sobie sprawę z tego, że ta informacja nie jest ci do niczego potrzebna.
Przeszukujący zabitego kiełgęba Raetar zajrzał w końcu i do torby, w której poza kilkoma zwyczajnymi rzeczami, oraz śmierdzącymi resztkami jakiś korzeni, znalazł niewielką figurkę przedstawiającą psa...
Saebrineth patrolowała teren mając na uwadze wszelkie niespodzianki, a Vestigia sprawdziła kilku pokonanych Orków w celu uzyskania jakiegoś łupu. Druga z Elfek nie znalazła jednak kompletnie nic pożytecznego, dla odmiany siadając w końcu sobie gdzieś z boku, i popijając z manierki...
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |