Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2012, 21:15   #7
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Wielki inżynier nie był zadowolony z tego, że jakiś tam długouchy go wygonił. Powinno mu się go szanować ze względu na to co przeżył. Gdyby nie zdrada członków jego klanu na pewno w dalszym ciągu cieszyłby się dobrą opinią i służył jako jeden ze strzelców. Obecnie chował swoje oblicze ze wstydu. Spod kawałka szmaty przypominającego kaptur nie wystawała krasnoludzka broda, która była oznaką dumy tej rasy. Nawet oczy były zasłonione przez jakieś połyskujące gogle. Kardel widział tylko przez dziury w zasłaniającej jego oblicze parodii kaptura. Także głos nie był taki jak każdego Khazada. Słowa cedzone powoli przez Kardela były wypowiadane półszeptem. Słychać było, że jest chory. Wychudzony i niski osobnik nosił ze sobą jednak zawsze nieco zniszczony muszkiet. Niemal wyższa od samego inżyniera broń była jego nawiększym skarbem. Pilnował jej jak oka w głowie.
Kardel kręcił się niedaleko miejsca, gdzie go wyrzucono. Czekał na resztę. Od czasu do czasu sięgnał po wódeczkę. Gdy jego towarzysze wyszli poczekał aż ktoś będzie bliżej niego i zapytał:
- Coście się dowiedzieli?

- Mamy podążyć w Głąb podziemi i dotrzeć do rzekomego zaznaczonego na mapie od trupa skarbu. Mamy zatrzymać 40% a reszta dla tego tu elfa skrobanego. No ale zobaczymy. Masz coś jeszcze do załatwienia? Zbieramy się za 2 godziny przy studni. Ja mam przewodzić grupie.

-Ehe...
- Kardel tylko kiwnął głową i wyszeptał na znak, że zrozumiał. Nic nie powiedział ponieważ zakasłał głośno i potrzepał głową.

- Cholerne choróbsko, stary się już robię. To muszę isć wódeczki nakupić. Pomoże na pewno. - powiedział półgłosem.

- Chodź ze mną to pomogę ci po drodze, muszę tylko na moment w dwa miejsca skończyć lecz zajmie to chwile a miło będzie pogawędzić z krasnoludem, zbyt długo służyłem w Imperium
- tęsknie za swoimi.

- Pomocy mnie nie trza młodzy krasnoludzie, jednak jak pogaworzyć ze staruszkiem chcecie, to dobrze. To chodźcie. Coś na inżynierii się znacie?

- W pewnym zakresie miałem z nią do czynienia, strzelało sie parę razy z muszkietów, baliste raz się użyło a i umiem złożyć i rozłożyć sokowirówkę napędzaną przez mechanizm z pedałami.

- A myślicie, że co znajdziemy z naszych starych krasnoludzkich mądrości? Jakieś plany? Jakbym dorwał je to bym je po tysiąckroć z moimi towarzyszami udoskonalił.


- Rad byłbym wielce, może w skarbcu pradawnym lub w dawnych bibliotecznych składach - byle te zielonoskóre bydlaki nie zniszczyly boć to za mądre dla nich. Marzy się to niemal niczym zbroja z gromlitu.

- A zbroja, ja już zbroi nie uniese. Za chuderlawy jestem. Jednak, czołg parowy. Jakbym znalazł tylko te zwoje z planami tej maszyny! Cudy i dziwy bym zrobił z takim. Wielkie działo! O ! Takie, że jak stąd by strzelało to by ten elfi grajdoł roztłukło!

- Słusznie, słusznie. Tak między nami ci powiem że ten elf mnie drażni i chyba za swoje dostanie. Czy to z czołgiem parowym czy bez niego. ale na razie ta dwójka posępna mnie martwi. Czy nas wszystkich w problemy nie wpędzą. W zeszłym roku dość Norsmenów siem naspotykał że do zdechnięcia starczy-a nie chciałbym by mi to przyspieszył. A co do planów i ja liczę na to, wparło by to znacznie naszych. Bo choć miasto zacne to daleko mu do dawnej światłości.
- Odparł smutno Roran.

Kardel jedynie kiwnął ledwo widocznie głową.

- Oj oj tak tak ! - widząc, że Roran chce wejść do świątyni inżynier powiedział:

- Ja tutaj poczekam. Wolałbym nie kalać swoją obecnością tego przybytku.

Po wyjściu ze światyni Roran wraz ze swym towarzyszem ruszył w stronę studni.

- Mam nadzieje że drużyna okaże się zgrana i skuteczna - dodał z cicha. - Liczę na nich i zadbam o nich jak umiem - wyszeptał jeszcze ciszej.

- Oj tak tak. Obyśmy nie natrafili na żadne podziemne stwory. Dużo takich. Dużo.

- Co ma być to będzie, damy radę, jeśli tak nam pisane. No i jeśli nic nie pójdzie bardzo źle - odparł rozglądając się po placu.
Kardel jedynie kiwnął głową na znak, że się zgadza.
 
Aeshadiv jest offline