Blacker spojrzał na Liona. Może w jego słowach co do wyboru jeźdźców było ziarno prawdy. Nikt nie miał za bardzo do czego wracać, większość chciała oderwać się od przeszłości. Co do egoizmu, osobiście u nikogo się z nim nie spotkał, a przecież od młodego specjalizował się w penetrowaniu umysłów innych. Może jednak nie zwracał na to uwagi, zajęty... czym innym. Spojrzał na pogrążonych w rozmowie Tari i Liona i zrozumiał, że oni także byli naprawdę samotni. Miał świadomość, że ta sielanka jest bardzo ulotna i nie będą się nią mogli długo cieszyć. Sam Blacker odczówał, że mięknie, poddaje się normalnym uczuciom zamiast zamykać się przed nimi. Przydałaby się porządna walka, najlepiej z nekromantą. Nic tak nie pomaga, jak świadomość przelania plugawej krwi. Gdy zauważył, że Tari z Lionem przestali rozmawiać powiedział do całej drużyny - Skoro nie musimy przejmować się pogrzebem Xantiego, proponowałbym ruszenie w dalszą drogę. Każda chwila zwłoki dodaje sił naszemu przeciwnikowi
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |