Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2012, 11:19   #8
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Musiał przyznać, że wino było rzeczywiście wyborne. Chyba estalijskie... Kiedyś splądrował estalijski statek i mieli tam świetne wino. Smakowało podobnie.
Z uwagą słuchał słów elfa. Laen "Gwiezdne Oko" - jego nowy pracodawca - na pierwszy rzut oka był kompletnym psycholem. Na drugi również. Obojętnie z której strony spojrzeć na wydarzenie, które miało miejsce, dochodziło się do wniosku, że długouchy nie był zbyt normalny... Ale Vittorio się tym nie przejmował. Dla niego Laen mógł równie dobrze zjadać noworodki, ważne byleby dobrze płacił. Jeśli ilość złota byłaby odpowiednia mógłby im nawet podrzynać gardziołka własnym nożem.
Liczyło się tylko złoto.

Wypowiedź krasnoluda przerwało pełne pogardy prychnięcie.
- A ja pracowałem dla tileańskich najemnych kompanii, brałem udział w wojnach miast-państw i granicznych księstewek, pływałem na "Morskiej Dziwce" i ochraniałem karawany na Złych Ziemiach. Walczyłem ze skavenami, ludźmi i orkami - zareklamował się skromnie. Jego naród miał tendencję do wyolbrzymiania, lecz wszystko co on mówił było prawdą. Przynajmniej tak wam się wydawało, jeśli spojrzeliście na jego pewną minę i bezlitosne szaroniebieskie oczy. Był wysokim, żylastym mężczyzną. Odpowiednio szeroki w barach, umięśniony, lecz mimo tego szczupły. Miał śniadą cerę oraz czarne, półdługie włosy. Wygląd wskazywał na to, iż pochodził z południa. Akcent podpowiadał, iż musiała to być Tilea.
Ubiór zdradzał, że parał się wojaczką - miał na sobie skórzaną kurtę, na którą zarzucił kolczy kaftan. Po prawej stronie skórzanego pasa wisiał prosty miecz. Najemnik nosił go ze swobodą i nonszalancją człowieka, który potrafi się nim posługiwać. Do plecaka miał przypiętą trójkątną tarczę - zwykłą, drewnianą, bez żadnych zdobień. Prócz tego za pasem miał jeszcze sztylet... lecz można było być pewnym, iż ukrywa w zanadrzu coś jeszcze.
- Jeśli coś odkryłem, krasnoludzie, to to, że im więcej mi płacą tym lepiej wykonuję swoje zadanie - zakpił z brodacza, mimo iż w duchu musiał mu przyznać rację. Gadanina krasnoluda brzmiała zbyt podobnie do frazesów którymi karmił go jego starszy brat, Silvestro. "Współpraca, honor, szlachetna walka"... Głupota.
Liczyło się tylko złoto.

Właśnie w poszukiwaniu złota Vittorio opuścił słoneczną Tileę i przybył na te Złe Ziemie, pełne zielonoskórych, krasnoludów i innych potworów. Gdyby nie możliwość zarobku nigdy nie wyruszyłby w drogę do osławionego Karak Azgal.
Szczerze powiedziawszy to nie było tu aż tak źle jak się spodziewał. Martwe Wrota stanowiły miły kontrast dla smutnej i ponurej Fortecy Skalfa. I dawały możliwość zarobku takim jak on - te pazerne krasnoludy nigdy nie wpuściłyby go do swych czcigodnych tuneli jeśli nie zapłaciłby haraczu, który zasponsorował Laen.

- Nigdy nie widziałem krasnoluda który z taką chęcią słuchałby elfa - rzucił jeszcze na odchodne, po odebraniu swojej działki pieniędzy.
Miał dwie godziny? Cóż z nimi zrobić?
Najsensowniej chyba byłoby pójść się zabawić z jakąś panienką, gdyż w podziemnych korytarzach raczej nie można było liczyć na jakąkolwiek kobietę, nawet dziwkę, lecz tutejsze kobiety... Cóż, nie chciał, by go dopadło jakieś choróbsko.
Udał się więc do "Składu Towarów Tobaro", by zakupić trochę ekwipunku, który może się przydać podczas wyprawy.
Zakupił bukłak (który później napełnił wodą), zapas prowiantu na tydzień, pudełko zapałek (20 sztuk), dziesięć pochodni, worek do którego wrzucił pochodnie oraz linę wraz z kotwiczką. Zapłacił za to prawie 6 złotych koron i ledwo upchał to wszystko do plecaka.
Miał nadzieję, że mu się to wszystko przyda.

Po zakupach nie miał już nic do roboty, więc udał się na miejsce zbiórki.
 
Wnerwik jest offline