Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2012, 12:24   #33
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Hala generatora NPG



Sanchez, Nakamura:

Blokada puściła. Shin z trudem odsunął pneumatyczne drzwi i mogliście wejść do środka. Bez wahania uczyniliście to. Pierwszy wbiegł Nakamura, tuż za nim kroku dotrzymywał mu Troy. Z lekkim niedowierzaniem obaj dojrzeliście sylwetkę Ravena, która robiła coś przy generatorze. Ogromny hałas panujący wewnątrz hali uniemożliwiał jakąkolwiek komunikację werbalną. Byliście w połowie drogi. I wtedy nastąpiła przerażająca eksplozja energetyczna, której efektem były liczne wyładowania. Z trwogą ujrzeliście jak ciało Scredrivera bezwładnie odleciało na dwa metry i znieruchomiało po zderzeniu ze ścianą. Dioda sygnalizatora funkcji życiowych na skafandrze Ravena zapaliła się na czerwono, niemalże równocześnie z alarmem komunikatora medycznego Sancheza o ustaniu funkcji życiowych członka załogi. Już mieliście pobiec do Ravena, gdy...

Sanchez:

Wszystko ucichło. Zaraz po tym wzrok zaszedł ci mgłą. Następnie doszła zaburzona równowaga... Upadłeś na kolano, i poczułeś potworny ból. W skroniach. Jakby ktoś ci je zgniatał imadłem. Niczym aktorzy w potwornym przedstawieniu, pojawiały się kolejne symptomy. Dreszcze, pot, ból kości... Czułeś jak tracisz świadomość, tak jakby wyciekała z ciebie powoli i stopniowo. Na moment nawet zapadłeś się w ciemności, a myśli i ból zgasły jak za zamknięciem zippo. I znów się pojawiły, by kolejny raz zgasnąć, i jeszcze raz pojawić się. Nie wiesz ile takich cyklów zaliczyłeś, ale w końcu twe oczy otwarły się mimowolnie na dłużej. Nadal nic nie słyszałeś, ale gdzieś w kołyszącej się rzeczywistości dojrzałeś powoli sunącego niczym zombie Nakamurę, oraz wciąż leżącego w oddali Ravena. Nie potrafiłeś się podnieść. Zresztą gdy spojrzałeś w dół, zdałeś sobie sprawę że jedyne co teraz podtrzymywało całe twoje ciało, była proteza. Ta niczym ostatnia kolumna, niewzruszona i mocna, dawała opór szalejącemu kataklizmowi. Jednocześnie tylko na tyle było cię stać. Bezbronny wpatrywałeś się w rozwój wypadków. Choć bezwładna dłoń wciąż dzierżyła strzykawkę, to byłeś zbyt słaby by jej użyć.

Nakamura:

W jednej sekundzie coś niewyjaśnionego ogarnęło całe twe ciało, i było niczym nagłe zderzenie z niewidzialną ścianą. Mięśnie stawały się coraz słabsze, wręcz wiotczejąc. Do tego potwornie zaczęła boleć cię głowa, aż zabrało cię na wymioty. Ciało które należało do silnego, młodego i wysportowanego mężczyzny, teraz było niczym truchło osiemdziesięcioletniego dziadygi. Poruszałeś się jak mucha w smole, z trudem zbierałeś myśli, a nawet najmniejszy ruch okupowany był wielkim wysiłkiem. Mimo miażdżonych niewidzialną siłą skroni, jakoś zdołałeś się ogarnąć. I gdy rozejrzałeś się, spostrzegłeś że nie było obok ciebie Sancheza. Obejrzałeś się za siebie. Był tam, gdzieś blisko wschodniej ściany. Podpierał się protezą i spoglądał na ciebie wzrokiem rannego zwierza. Stojąc tak pomiędzy dwoma potrzebującymi pomocy towarzyszami, dosłyszałeś z góry stłumiony, choć znajomy głos kobiety:
"Uwaga, aktywacja generatora. Zamknięcie awaryjnych blokad za... " - i nie dosłyszałeś za ile, za to gdzieś kątem oka zauważyłeś jak pneumatyczne drzwi hali generatora powoli zamykały się. Nastąpiła bardzo krytyczna chwila. Nawet byle żołnierz wiedział o tym, iż obecność w pobliżu generatora NPG w czasie aktywacji, to była pewna śmierć. Niestety, ale czułeś że braknie ci czasu, by uratować obu potrzebujących pomocy. Iskra instynktu samozachowawczego przeszyła twój umysł. Najłatwiej było teraz po prostu zwiać i ocalić życie. Z drugiej strony mogłeś się temu oprzeć - byłeś tu od czegoś przecież, i za to ci płacili! Uratowanie Ravena, bądź Sancheza wiązało się oczywiście z ogromnym ryzykiem. Uratowanie obu byłoby ekstremalnie trudne, wręcz niemożliwe. Musiałeś szybko podjąć odpowiedzialną decyzję, a każda sekunda działała bardzo na twoją niekorzyść. Wasze losy zależały teraz od ciebie...

--- --- ---

Thompson, Malachius, Hargreaves:

Jamie uśmiechnął się szeroko słysząc polecenie swojego szefa. Błyskotliwość tego pomysłu zaskoczyła nawet jego. Spojrzał na pole walki i tak jak przypuszczał, krążownik wraz z dwoma ścigaczami dążyli do ich przejęcia. WFK nie chciało jednak popełnić tego samego błędu. Pewnie nadal mieli użyć unieruchamiaczy, ale krążownik służył im za obstawę, zaś potem mógł desantować oddział szturmowy na pokład "Bumeranga". Wiadomość posłana prosto do któregoś z "Egzekutorów" powinna jednakże podziałać na wyobraźnię oficjeli. Strata kolejnych statków w tej akcji i niezłapanie Axela Malachiusa żywcem byłoby wizerunkową porażką całej armii. Palce Thompsona zwinnie przesuwały się po dotykowym panelu symulującym klawiaturę. Jednocześnie uprzytomnił sobie, że groźba przesterowania rdzenia to może być zbyt mało.
- Kapitanie, pozwól że pofolguję sobie i dołożę coś od siebie. Mam nawet pewien pomysł. To ich powinno przestraszyć na dobre!
Nie czekając na akceptację, i hamując ekscytację wprowadził pewne dodatkowe szczegóły:

Cytat:
"Rdzeń generatora przesterowany, zbliża się ku masie krytycznej. Każda próba bezpośredniego zbliżenia się zaowocuje jego wybuchem. Ostrzał spowoduje natychmiastowy wybuch. Wysadzimy też reaktory jądrowe w pobliżu waszych statków i zmienimy wektor NPG jeśli będzie taka konieczność"
.

Z tym ostatnim trochę przesadził (bowiem na dobrą sprawę nie mogli tego sami dokonać), ale tak czy siak brzmiało to jak apel szalonego samobójcy. WFK na blef mogło się nabrać, chociażby ze względu na sławę Axela. Był zbyt bardzo nieuchwytny i zbyt długo cieszył się wolnością grając na nosie władzom. Tacy ludzie często nabierali poczucia misji, a ich statek stawał się stylem życia, wypełnionego dodatkowo dumą i rządzą pieniądza. Przesiąkali tym do tego stopnia, że woleli nawet zginąć, niż dać się złapać żywcem. Czy Malachius należał do tego typu? Być może, ale nie zamierzał się bynajmniej łatwo jak widać poddawać. Był bardziej szakalem niż skorpionem. Wolał odgryźć sobie łapę niż bez namysłu wbić żądło w głowę.
Mijały kolejne sekundy, a oddział przejmujący nadal poruszał się z tą samą prędkością. Czy informacja dotarła? Thompson nie miał nigdy pewności. Wokół było dużo śmieci, ale wybrał dosyć dobrą częstotliwość. Już miał nawet ponawiać... I statki WFK gwałtownie wyhamowały. Wręcz zatrzymały się! Przyglądając się ekranowi, można było wręcz wyobrazić sobie sforę psów goniących pożądliwie swą ofiarę, która nagle zostaje gwałtownie pociągnięta w tył, po tym jak właściciel niespodziewanie skraca ich smycz.
Nastąpił teraz czas impasu i nerwowego oczekiwania na aktywację generatora. W tej chwili dotarła do Thompsona dosyć nieciekawa informacja z komunikatora załogi. Funkcje życiowe technika właśnie ustały. Zbiegło się to też z jakąś niezidentyfikowaną nową awarią generatora NPG. Coś musiało się ewidentnie wydarzyć w hali generatora. Byli w niej już Sanchez i Nakamura, ale na szczęście żyli.
- Kapitanie, melduję że krążowniki i ścigacze zatrzymały się. Niestety, ale mamy kolejną awarię generatora NPG, choć nadal wydaje się aktywować... I... Screwdriver - tu zawahał się nieco ściszając głos - On... Chyba nie żyje. Sanchez i Nakamura już są przy nim, ale coś zagłusza komunikację - po czym zamilkł, jakby nie był pewien jakim tonem powinien był to ogłosić. Czuł zakłopotanie bardziej od smutku. Raven nie był mu co prawda obcy, ale i zmarli towarzysze również. Na Keck śmierć była składnikiem powietrza którym oddychał.
- Jo-Ann, potrzebuję cię - zakomunikował już zupełnie spokojnie - Nie mogę czuwać nad laserami i jednocześnie przygotować ścieżkę naszej ucieczki. Siądź na średnim dziale i postaraj się by nic przypadkiem nie zbliżyło się do nas.
Nim jeszcze zabrał się za to, dotarła do "Bumeranga" wiadomość od "Egzekutora":

Cytat:
"Wyłączcie natychmiast generator NPG. Zniszczymy was nim zdążycie uciec. Możemy to rozwiązać pokojowo. Zezwólcie na desant negocjatora".
Axel Malachius obserwował komunikator, ale Thompson i tak go zapytał:
- Widzisz to samo co ja, kapitanie. Brzmi jak pułapka, ale faktycznie mogą nas trafić jeśli odmówimy. Nawet jeśli polecimy czystą drogą do Oriona za Alfą-Mitsu, to będziemy potrzebować jeszcze co najmniej kilku minut...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 03-10-2012 o 12:34.
Rebirth jest offline