Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2012, 16:38   #26
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Gark obdarzył każdego uczestnika wyprawy taksującym spojrzeniem i powitalnym chrząknięciem połączonym z dzikim wyszczerzem. Rosła w nim nieokreślona radość, którą na razie utopił w ostatnich przygotowaniach i ukradkowych spojrzeniach ku obwieszonemu błyskotkami magowi. Wyglądał interesująco, czy mógł mu się przydać...?
Spokojny jeszcze podczas przejazdu przez miasto, wyjechawszy na otwartą przestrzeń zapatrzył się w horyzont i jakby wypaliło to w nim resztki zdrowego rozsądku. Zmusił konia do nagłego zrywu i pędząc szaleńczo, wyjechał przed grupę i w nagłej kurzawie gdy wyhamował, zmusił wierzchowca do odtańczenia kilku kroków na zadnich nogach, popędzając go kilkoma głośnymi okrzykami i kwitując miny towarzyszy wybuchem gardłowego śmiechu. Frajerzy. Przecież już niedługo mogą być martwi.



***

Po raz drugi wyjął broń.
Przedwczoraj mijali jakąś podobną im zbrojną bandę, prowadzącą pewną ilość koni i wielbłądów... Nie wyglądali na kupców, a nikt nie miał zamiaru bliżej sie przyglądać czy pytać, tylko ostrza rozmawiały ze sobą z daleka śląc świetlne refleksy.
Teraz zakończył ostrzenie tasaka i podjął się polerki. Długie, elegancko zakrzywione ostrze wyrastało ze zdobionej platyną i złotem rękojeści, języki zdobień spływały na głownię, zaś całość, niczym kroplami krwi, udekorowana była błyszczącymi, szkarłatnymi oczyma rubinów. Odpowiadała mu ostatnia warta - dzięki temu, gdy wszyscy jeszce spali, mógł oddalić się lekko i korzystając z otatnich chwil ciemności bez ryzyka bycia zauważonym przygotować swą magię.
Nie, nie zamierzał odkrywać swoich kart w tej grze, dopóki jeszcze nie musiał.



***

- Więc to tam... Zobaczmy! - Zeskoczywszy z konia, ruszył powoli w stronę jaskini, ciągnąc za uzdę. Płytki zwiad jeszcze nikomu nie zaszkodził... Wróć. Jemu nie zaszkodzi.



Przedarłszy się przez gęstą roślinność porastającą podejście do jaskini, stanął u brzegu wypływającego z groty jeziora. Bogactwo roślinnego życia zadziwiłoby botanika... W przypadku półorka spowodowało, że uwiązał konia do pnia jednej z rosnących nad brzegiem palm i wyjąwszy bułat zaczął wycinać dla siebie ścieżkę pośród zieleni. Starał się zbliżyć możliwie blisko do wejścia suchą nogą i wszedł do wody dopiero gdy nie było już innej możliwości, a nawet wtedy nieufnym wzrokiem przeczesał pobliskie połacie błękitu w poszukiwaniu ciemniejszych obszarów mogących stanowić kryjówki dla wodnego drapieżnika. Niespecjalnie potrafił pływać - sięgnął nogą ostrożnie ku wodzie, mając nadzieję że nie jest tu zbyt głęboko, albo przynajmniej przy ścianach jaskini zdoła iść po dnie zbiornika.
Zanurzywszy się choć częściowo w cień rzucany przez skałę przymknął na chwilę oczy, po czym otworzył je ponownie by przyspieszyć przestrajanie się wzroku do niedoboru światła.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 03-10-2012 o 19:00.
Someirhle jest offline