Zagadany przez zbrojnego brodacz zwrócił uwagę na mech. Wcześniej był tak podekscytowany wizytą w kopalni, że niemal przestał zwracać uwagę na wszystko inne... w tym także mech, nawet pomimo tego, że był nim porośnięty cały korytarz do którego właśnie weszli. - Lepiej nie. Jak zielone to pewno ylfie. Ja bym nie tykał, można jakiegoś parcha dostać - rzucił żartobliwie, przyglądając się mchowi. Wydawał się jakiś dziwny, górnik miał złe przeczucia... - A tak serio - głos mu nagle spoważniał. - Nie dotykajcie tego cholerstwa, najlepiej trzymajcie się z dala od ścian. Jeśli to co mówił ten kowal było prawdą to siedzą tu szczuraki, a one lubują się w robieniu różnych świństw i wyrzucaniu ich gdzie popadnie. Nie zdziwiłbym się gdyby to był efekt ich eks.. eskpe.. ekspe... epsyry... czarnoksięstwa, kurwa. - Na wszelki wypadek odsunął się od ścian. - Nie wiem co to jest. Może być łatwopalne, trujące albo wypuszczać duszące dymy. Dla pewności trzymajcie w pogotowiu jakąś szmatę, by zakryć twarz. - Chcąc dać przykład reszcie drużyny począł szukać wśród swojego ekwipunku kawałka jakiejś tkaniny. |