Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2012, 13:53   #19
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Krasnolud wystrzelił jak z procy i pognał w tym samym kierunku, co wcześniej jaszczury, Nalfein i Agnitio. Aseirowi został “zaszczyt” doprowadzenia drużynowego barda do porządku przy pomocy mikstury leczniczej, a następnie zabrał się za przeszukiwanie zabitych już przeciwników. Przy jednym znalazł pas przepasany przez pierś i przymocowane doń trzy fiolki z pomarańczową, mętną i gęstą cieczą.
Drugi zaś miał sakiewkę, w której znajdowały się głównie ciężkie do dokładnego zidentyfikowania śmieci: kości małych zwierząt, jakieś włosy zmieszane z błotem (Aseir miał WIELKĄ nadzieję, że to błoto) i dwa niewielkie klejnoty - bursztyny.

Galain w tym czasie postanowił sprawdzić, co się stało z pożałowania godną strażą, która jeszcze niedawno pilnowała wejścia do stodoły. Nie musiał daleko szukać - stół i karty którymi grali wylądowały w zbożu rosnącym tuż przy budynku, a nieopodal leżały zmasakrowane zwłoki trojga strażników. Rozszarpane brzuchy, jelita wypływające na zewnątrz, odcięta (a może odgryziona) reka tłumaczyły czemu strażnicy pozwolili jaszczuroludziom wejść do stodoły.

W tym czasie przy rzece rozgrywała się druga część bójki. Mimo iż plan Nalfeina zadziałał, drow musiał mieć wątpliwości - był sam, zaś jaszczuroludzi wewnątrz ciemnej mgły było co najmniej pięciu. Jeśli nagle zmądrzeją i postanowią się z nim rozprawić, drow musiał się liczyć z tym, że nie będzie miał z nimi większych szans...
Jego niepokój (nieco) zmalał, kiedy dołączył do niego Agnitio i wymierzył magiczny pocisk w jedną z postaci we mgle. Trafił? Musiał trafić, przecież te pociski nigdy nie chybiają. Ale co jeśli wcelował akurat w kawał wystającego drewna, albo (co gorsza) w Sesera?
Jego próba perswazji również przeszła bez echa. Nie słyszęli go, czy jak? Przecież znał smoczy, którym te stwory się na codzień posługiwały.
Widocznie postałowiły go zwyczajnie zignorować.
Po kilku chwilach do tej dwójki dołączył również Korgan. Krasnolud był zadyszany, jakby przebiegł nie kilkaset, a kilka tysięcy metrów.
- Nigdy... więcej... pościgów! - wysapał. W tym samym momencie ze strony mgły usłyszęli, jak ktoś (niechybnie jaszczurzy szaman) rzuca zaklęcie, a chwilę później ktoś inny wskoczył do wody.
Agnitio rozpoznał to zaklęcie - używane czasami przez druidów, a częściej przez doświadczonych tropicieli służące do szybszego biegania. Przydatne przy pościgach... niezależnie, czy akurat się kogoś goni, czy ucieka.

Krasnolud jednak nie czekał aż cokolwiek innego się wydarzy. Kiedy tylko złapał oddech, powiedział:
- Oni tam są? - wskazując toporem w magiczną ciemność. - Wybornie!
Rzucił się w wir walki. I zniknął w mroku.
 
Gettor jest offline