Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2012, 16:43   #39
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Felipa gibko wyskoczyła z furgonetki.
- Alice Suarez? Miło mi panią poznać – wyciągnęła w jej kierunku obleczoną w rękawiczkę dłoń. Ton miała miły aczkolwiek profesjonalny a usta uzbrojone w uśmiech rodem z reklamy wybielacza do zębów. - Nazywam się Ericka Sanchez, a to Lisa Daniels, ekspert od wszczepów - gestem wskazała Jack po czym przeniosła wzrok na Becketta. - I nasz nieoceniony handlowiec, Richard Thomson, chociaż pewnie się nie obrazi jeśli będzie mu pani mówiła Dick, jak my wszyscy... - uśmiech przeznaczony dla Becketta mówił niemalże “nie ma za co”. -. Reszta ekipy zajmie się wyładunkiem a my w tym czasie moglibyśmy już przejść do rzeczy. Możemy wejść do domu?

Jack wysiadła spokojnie, jak przystało na porządną panią doktor. To, że była ubrana w buty na średnim obcasie, a pod fartuchem miała makabrycznie niewygodną garsonkę też miało na to pewien wpływ.
- Lisa Daniels - przedstawiła się jeszcze raz i wyciągnęła dłoń w powitaniu, by dziewczyna mogła dobrze sobie utrwalić fałszywe nazwisko- Jakby mogła nas pani poprowadzić od razu do jakiegoś pokoiku na uboczu, gdzie byłaby możliwość przeprowadzenia małego wywiadu medycznego to byłoby miło. Ekipa by w tym czasie, tak jak wspomniała Ericka, wyładowała i przygotowała nasze rzeczy.
To proste zdania kosztowało Evans bardzo dużo opanowania, po “dicku”.

Dziewczyna nawet się nie uśmiechnęła, lustrując ich uważnie swoimi ciemnymi oczami. Poza lub zwykły styl Meg nie zachęcały do nawiązywania bliższych znajomości postronnym ludziom, chyba, że ktoś lubił taki typ. W końcu drgnęła, odpowiadając uściskiem na uścisk.
- Witam państwa. Jestem Alice.
Krótkie, zdawkowe, ale pewne siebie. Chyba odetchnęła z ulgą, gdy uznała, że nie odkryto jej mistyfikacji.
- Wolałabym dowiedzieć się najpierw na czym to wszystko będzie polegało, a potem jak pani wskazała, porozmawiać o konkretach. Zanim zaczną państwo rozkładać sprzęt. To chyba zależy od tego, co będę chciała?
Ostatnie słowa powiedziała dość dobitnie, gestem nakazując im iść za sobą. Miała postawę osoby, która otrzymuje zwykle to czego chce. Minęli przedpokój, wchodząc do sporego hallu z kilkoma parami drzwi i schodami na górę. Meg skierowała się jednak w prawo, do aneksu kuchennego, gdzie stał duży stół. Wszystko wokół było w kolorach czerni, czerwieni i gdzieniegdzie - stali, urządzone na styl nowoczesny. Wskazała na krzesła, sama także siadając.
- Oczywiście, ze tak - Jack powoli miała wrażenie, że od sztucznego uśmiechu drętwieje jej szczęka - Większości zabiegów nawet bym się nie podjęła w tych warunkach nie zależenie od tego jakby pani nalegała. Chcieliśmy tutaj na miejscu zaproponować pani odprężający masaż, jakieś drobne zabiegi na paznokcie i włosy, może środek spalający tłuszcz, ale przy takiej figurze widzę, że to absolutnie zbędne. Poza tym w naszym arsenale mamy program, który dzięki małemu skanowi powoli w trójwymiarowym rzucie pokazać pani twarz po różnych zabiegach jakie oferujemy w naszym gabinecie. No i oczywiście porozmawiać na temat tego co możemy pani zaoferować, tam w klinice, przy najlepszej aparaturze.
- Tylko tyle? -
Meg była bardzo wyraźnie rozczarowana. - To niewiele, takie rzeczy to ja mogę mieć w salonie dwie przecznice dalej. Myślałam, że jesteście profesjonalną firmą.
Wzruszyła ramionami i zabębniła palcami po blacie stołu.
- Chciałabym ciemniejszą cerę, ze skórą dostosowaną do przyczepiania do niej kolczyków bez jakiegoś głupiego przekłuwania. Szersze usta i wizualnie większe oczy z możliwością zmiany koloru. Włosów też. Do tego... coś bardzo wyuzdanego, dla mojego męża. Lubimy wyuzdane zabawy - nie była osobą owijającą w bawełnę. - Nie wszystko teraz i na raz, ale przecież nie będę bawiła się w paznokcie. Trójwymiarowe oglądanie już sobie zafundowałam wcześniej, aby nie być teraz aż tak bardzo niezdecydowaną.
Felipa zesztywniała lekko a jej twarz przeszył grymas irytacji. Na ułamek chwili. Nie lubiła jojczących panienek a ta była widać podręcznikowym ich przykładem. Zaraz jednak przywołała wyważony uśmiech i zaplotła razem dłonie.
- Możemy pani zafundować implanty biustu - starała się kryć odrobinę złośliwy ton. Pieprzona płaska deska ze swoimi horrendalnymi wymaganiami. - XXL? Na tą chwilę to dość rutynowy zabieg, przy pełnym znieczuleniu. Sprzęt, który mamy ze sobą pozwoli stuningować pani biust jak marzenie pani Suarez. Mąż zaniemówi z podziwu.
Dziewczyna westchnęła w irytacji.
- Czy ja coś wspominałam o biuście? Hm? Przecież powiedziałam co mnie interesuje. Przecież wiem, że macie jakieś tam swoje normy i chcecie wszystkim wciskać to samo, ale ja nie chcę sztucznych cycków, zwłaszcza XXL.
Spojrzała w oczy Felipy. Tak, tutaj była zdecydowanie bardziej pewna siebie niż przez holofon Alice.

Ann westchnęła słuchając rozmowy kobiet. Dlaczego ludzie zawsze komplikowali sobie najprostsze sprawy? Odwróciła się dyskretnie, tak jakby mówiła coś do Malcolma. Przysłoniła usta dłonią i wyszeptała do komunikatora:
- Obiecajcie jej po prostu jedną z tych rzeczy, które wymieniła. Jack opisz jak to przebiegnie. Improwizuj. Byle szybko dała się uśpić!
- Pani Suarez, nikt pani niczego nie wciska, proszę nam wybaczyć jeśli odniosła pani takie wrażenie - Felipa wydawała się żywo zatroskana. - Nasza firma istnieje po to aby kobiety czuły się doskonale we własnym ciele, owszem, doradzamy, ale skupiamy się na wymaganiach klientów. Wobec tego zmiana pigmentacji i minimalne skorygowanie rysów? Hm... myślę, ze wszystko to jest do załatwienia od ręki, prawda doktor Daniels? - ujęła Jack za ramiona jak dumna matka prezentująca swoją wybitną latorośl.


- Oczywiście, jak najbardziej -
Jack miała wrażenie, że zaraz eksploduje. Najchętniej chwyciłaby elegancką paterę ze stołu i po prostu przywaliła rozpuszczonemu dzieciakowi w łeb. To by rozwiązało ich wszystkie problemy.
- Przejdźmy może do konkretów. Co do cery mamy nanotechnologię, która po jednym niegroźnym zastrzyku zwiększy produkcje melaniny. Oczywiście to potrwa klika dni aby ujrzeć pełen efekt, ale zastrzyk może zrobić niemal w każdej chwili. Z rzeczy, bardziej śmiałych może zaprezentuje pani kilka możliwych opcji waginalnych i piersiowych. I nie mam tu na myśli banalnego, powiększenia, o nie. Może ja je pani zaprezentuje, a nasza droga Ericka zrobi pani odprężający masaż, który dobrze przygotuje skórę.
Lekarka zrobiła krok do przodu by być poza zasięgiem dłoni Latynoski.
- Ooo tak - rzuciła z pełnym przekonaniem Felipa starając się wyhamować brwi, które mimowolnie dojechały do połowy czoła - Odprężające masaże to moja specjalność. Doskonale przygotowują skórę pod... opcje... waginalno... piersiowe - odwróciła twarz od Meg i posłała zarezerwowane dla Jack piorunujące spojrzenie.
- Głównie chodziło mi o masaż pobudzający krążenie, by nanoboty mogły lepiej rozprowadzić się po ciele i wpłynąć szybciej na kolor skóry - Jack uśmiechnęła się lekko i nawet całkiem szczerze. Nie wiadomo czemu spojrzenie Felipy trochę jej poprawiło humor.

Meg zmarszczyła brwi, patrząc to na jedną to na drugą. Ich dziwne miny i spojrzenia nie mogły ujść jej uwagi, ale przecież antypatie i wzajemne docinki zdarzały się wszędzie, więc nie zdziwiły jej za bardzo.
- No dobrze, ale jak taki zastrzyk może pomóc? Ja bym chciała zmienić kolor skóry wszędzie, nie trzeba by było mnie zamknąć w jakiejś kapsule czy czymś takim?
Najwyraźniej jednak nie dowierzała Jack w kwestii tego "cudownego" zastrzyku.
- Jest jeszcze kwestia rozliczenia. Ile to wszystko będzie kosztowało? Mam pięć tysięcy zniżki, nie chciałabym jej dziś przekroczyć, ale też nie chciałabym, aby coś się zmarnowało - na jej pomalowanych ustach pojawił się cień uśmiechu, lekko sarkastycznego. W jej mniemaniu przynajmniej. - Wcześniej sprawdziłam sobie cennik, ale chcę się upewnić.
- Nie, nasza technologia działa od wewnątrz, tym samym zapewniając idealne i równomierne rozprowadzenie nonobotów. Niech pani zwróci uwagę, że my nie zmieniamy w sposób sztuczny pani koloru skóry, lecz pobudzamy organizm by zrobił to samodzielnie. W ten sposób jest to nie tylko bezpieczne dla zdrowia, ale daje też długotrwały efekt, o ile oczywiście nie zażyczy sobie pani za jakiś czas kolejnej zmiany. - Evans odetchnęła, sprawę pieniędzy zostawiając Felipie. Jakoś miała przeczucie, że na czym jak na czym, ale na kasie latynoska zna się doskonale.
- Jeżeli nie chce pani dziś kosztowo przekroczyć limitu promocji pomożemy dobrać odpowiednio usługi aby zamknąć się w pięciu tysiącach - dołączyła się Felipa. - Nanoboty to koszt rzędu dwóch tysięcy, do tego powiedzmy jakaś wstawka waginalna, z tych ciekawszych, kolejne dwa tysiące i za ostatni tysiąc modyfikacja oczu z opcją zmiany koloru tęczówek.
Pani Suarez zastanawiała się chwilę, a potem skinęła głową.
- Podpiszemy jakąś umowę jak rozumiem? W razie jakiś niepowodzeń lub niezgodności z opisem... czy kwestii tej promocji.
Odprężyła się już, najwyraźniej zadowolona z darmowych dodatków do swojego ciała.
- Oczywiście - Jack znów uśmiechnęła się sztucznie - Może my zaczniemy przygotowania do zastrzyku, a w międzyczasie sformułujemy treść umowy wedle tego co zostało właśnie powiedziane.
- Wolałabym najpierw przeczytać, a potem oddam się w państwa ręce.

Meg również się uśmiechnęła, chyba trochę mniej sztucznie.

Po uzyskaniu względnego zaufania pani Suarez bis sprawy potoczyły się już całkiem gładko. Dziewczyna pobieżnie przestudiowała ściemnioną umowę, a potem zostały rozłożone specjalne maty i Jack rozpoczęła swoje nawijanie o sztucznych pochwach i sutkach przy okazji szykując zastrzyk.

Wbrew oczekiwaniom rozpuszczonej gówniary w środku nie było żadnych nanobotów, a zwykły głupi jaś, starodawny dobry fentanyl, ciągle niezmiennie skuteczny.
Przy aplikacji zastrzyku Evans odczuła lekką sadystyczną radość, ale zaraz pozwoliła dojść do głosu profesjonalistce.
- Dobra - zaczęła, po niecałych dwóch minutach, kiedy dziewczyna legła na kanapę oszołomiona - Nie będzie kontaktować od trzydziestu minut do godziny. Jest drobna, więc obstawiam bliżej godziny, ale organizm różnie potrafi zareagować. Jak się zacznie budzić dam wam znać. Powiemy jej potem, że miała wstrząs anafilaksjacyjny. Jakby się zaczęła rzucać poinformujemy ją, że to dlatego, że podała się za Alice, która na pewno alergii nie ma i że możemy podciągnąć ją za to do odpowiedzialności prawnej.

Jack przysiadła sobie na całkiem wygodnym krześle i zmierzyła Megan puls. Ciekawe swoją drogą, co powodowało, że laski decydowały się wyjść za faceta, który już miał jedną żonę i być panią Suarez bis. Dla Evans było to totalnie niepojęte.
 
Nadiana jest offline