Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2012, 01:52   #78
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Od początku nie podobało mu się w tych zimnych, zatrupiałych podziemiach. Zwiedził je – owszem – rzetelnie z resztą poszukiwaczy zaginionego ghula, rozrzucając zapalone łuczywka, gdzie się dało, ale to mu w zasadzie starczyło za całą rozrywkę. Bo na nic szczególnie zachęcającego do pozostania na dole jakoś nie natrafił. Może zabrakło tego, co tak pociągającymi czyniło przytulne – i pilnie strzeżone – piwniczki altdorfskich spelunek, a może nie udzielił mu się po prostu zapał Gomrunda i Konrada do zgłębiania tej akurat tajemnicy.
Z jednej strony nie bardzo by się zdziwił, gdyby w ogóle żadnej nie było... Zagnieździło się po prostu paskudztwo w opuszczonej pracowni jakiegoś odludka... Z drugiej – dosyć miał wszelkich mrocznych sekretów, spisków i zakazanych praktyk. Napatrzył się już, nasłuchał, nabrał nawet po łbie za innych.
A przez skórę czuł, że niedługo jeszcze weźmie... Tym razem za swoje.

Ile zresztą przyjemniej było na świeżym powietrzu... Odetchnął głęboko, skrzywił się, pomasował bok. Ktoś by pomyślał, że Szczur jest taki ciężki... Bo że kościsty, to każdy głupi mógł zaobserwować. A Spieler przekonać się nawet na własnych żebrach.
Ale po prawdzie gniewał się już na gnojka tylko dla zasady. Rześko i dość jasno, żeby nie wykręcać nóg w każdej dziurze... Jemu w takie noce też nie tęskno było do wyrka. Najlepiej się pracowało.

A teraz, po sutym śniadaniu, w sumie najrozsądniej było by pewnie pójść w ślady przebudzonego niespodziewanie Ericha i z nawiązką odrobić nocne straty.
Że też swoją drogą wozakowi jeszcze nie zbrzydło... Powinien być przecież za wszystkie czasy wyspany. Wypadałoby zresztą zaczekać, aż się wyjaśni, czy z kombinacji w podziemiach co złego jednak nie wyniknie...

Spieler zszedł niespiesznie z pagórka i – posłuszny raczej wspomnieniom i zasiedziałej w kościach rutynie niż faktycznej obawie o bezpieczeństwo – obszedł go dookoła. A potem skręcił w stronę kołyszącego się sennie masztu Świtu.
Względem pochowanego pod samotnym drzewem topielca nie żywił żadnych szczególnych uczuć, a w każdym razie nie takie, które mogłyby go skłonić do lekkiego odchylenia kursu, gdyby nie dokonała tego potrzeba całkiem prozaiczna. Na szczęście nie tak jeszcze nagląca, żeby nie dało się z jej zaspokojeniem trochę wstrzymać.
Bo przy grobie rozgrzebanym i przybranym w krwawe resztki dużo trudniej było by to uznać za akt bezpretensjonalnej, męskiej solidarności. Poza tym Erichowe pokrzykiwania z barki nagle nabrały dla Spielera nowego, w dodatku bardzo nieprzyjemnego sensu.

Z mieczem w dłoni pognał po krwawych śladach na nabrzeże, gniewnymi bluzgami podsycając gasnącą bezlitośnie nadzieję, że to tylko durne wygłupy.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 05-10-2012 o 12:34. Powód: chronologia...
Betterman jest offline