Łup nie był zbyt wielki - trzy fiolki z niewiadomą zawartością tudzież dwa kawałki bursztynu. Prawdę mówiąc wolałby wypchaną sakiewkę. Chociaż...
Nie wiadomo, co znajdowało w fiolkach. Równie dobrze dobrze mogły to być końskie siki, jak i coś wartościowego, wartego więcej niż złoto.
Odwrócił się w stronę Galaina by sprawdzić, jak tamtemu idzie z poszukiwaniem strażników. Okazało się, że ewentualną pomoc mogli sobie wybić z głowy. pozostawało zatem radzić sobie na własną rękę.
- No to teraz biegiem tam! - Aseir wskazał kierunek, w którym popędził krasnolud. Naszym, być może, przyda się pomoc - dodał i ruszył biegiem w stronę, gdzie powinna znajdować się reszta drużyny. |