Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2012, 14:07   #43
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
O gustach i guścikach

Po rozmowie z bardem Shiba nie hamował się i postanowił poużywać nieco biesiady.
Ostatniej nocy stawiał na abstynencję z powodu ogólnego pijaństwa całej reszty toteż tym razem miał swoiste uczucie, że to jego pora schlać się w trupa!
Zresztą, to nie było takie istotne. Jeszcze bardziej cieszyła go możliwość obejrzenia nowych potraw i sposobu ich przygotowania.
Do tej pory mało wiedział o przygotowaniu zwierząt z kontynentu i właściwie nawet ostatni posiłek robił na podstawie instynktu i znanych mu podobnych recept.
Teraz jednak siedział przy ogniu, panie zmęczone jego komplementami i bezczelnymi uwagami gdzieś sobie poszły a ludzie odpowiedzialni za robienie jedzenia nawet nie chcieli z nim dyskutować (w końcu i tak nic rano nie będzie pamiętał. A gdyby miał zrozumieć to i tłumaczenie podchmielonemu dziwadłu z nikąd byłoby dosyć dokuczliwe.)
Rycerz odpoczywał przy kuflu piwa, oparty o własny oręż. Mocno zamyślony patrzył na swoje odbicie w trunku. Z jego hełmu dobiegło głośnie westchnięcie, po czym upił nieco z kufla.
- Coś ty taki podłamany? - spytał niebieskoskóry spoglądając na Calamity. - Jadło jest wspaniałe, a kobiety jeszcze piękniejsze! Wpadliśmy prosto na biesiadę miłości! Po cholerę się smucić?
Jednoręki zawiesił na nim wzrok w sposób ciężki do zinterpretowania. Teoretycznie mógł próbować przejrzeć przez rycerza na wylot, czy też zbadać jego myśli. Z drugiej strony rozmazane oczy wydawały się patrzeć tak naprawdę zupełnie gdzie indziej.
- Nawet jedna ładna jest za tobą.
Calamity uniósł wzrok na niebieskoskórego, przekrzywił nieco głowę w bok i przemówił.
- Zawsze...tak wyglądam... “podłamany”... jak to... określiłeś... - Po tych słowach odwrócił się przez ramię. Rzeczywiście było tu mnóstwo pięknych niewiast, ale co z tego? Ale przynajmniej mógł się napić piwa, co też znacznie umilało odpoczynek.
Shiba podrapał się w tył głowy
- Ah, taka postawa życiowa. Rozumiem. Logiczne, raczej. - nie rozumiał. Właściwie, po chwili odechciało mu się to ukrywać. - A w sumie to czemu? Za dużo się garbiłeś czy coś?
Po tym pytaniu ponownie wlał w siebie trunek a jego wzrok cały czas błądził za paniami. No, przynajmniej nie dziurawił nim rycerza.
- Kobiety z kontynentu są genialne. - skomentował
Rycerz nie był zaskoczony tym pytaniem, i miał zamiar odpowiedzieć najszerzej jak potrafił.
- Moje ciało... jest niemal zniszczone... taki jestem... odkąd pamiętam... - rzekł, po czy dodał:
- Tak... to jedne z przyjemniejszych...dla oka... rzeczy tutaj - kończąc zdanie upił nieco trunku.
- Oh? - skomentował Shiba.
Chłopak zdecydowanie nie wiedział, co dopowiedzieć, więc postanowił zmienić temat.
- Zdecydowanie! Ej, w jakich gustujesz? - dopytał wykonując zamaszysty gest ręką.
- Z dużym rozmiarem? Chudawe? Oh! Te uszate wyglądają zabawnie - koniec wypowiedzi najpewniej dotyczył elfek. Jakkolwiek jednak Shiba nie miał pojęcia, że jest to rasa odmienna od ludzkiej.
- Chodzi ci... o Elfki... - Rzekł rycerz, po czym dopowiedział: - Te miłe... dla mnie... przedewszystkim... - Odpowiedział Calamity na pytanie o guście. Niosący rozpacz był raczej ciężkim rozmówcą, co nie zmienia faktu, że bardzo cieszą go takie pogawędki. Choć w żaden sposób tego nie ukazuje.
- Po prostu miłe z charakteru? - trochę zdziwił się niebieskoskóry. Fakt, dla niego brzmiało to jako dosyć niskie wymaganie.
- A co sądzisz o tych w drużynie? Ta jedna nas, co prawda zdradziła - chłopak zrobił przerwę, aby łyknąć nieco płynu z kufla. -No ale mamy jeszcze Hanę i tą taką...Co ją zawiesiło w skoku...A, właśnie, lewituje!
- Zdrajczyni... zgładzę jak... tylko ją... ujrzę... Hana jest... dobrą osobą... A co do... Lirati... nie jestem... pewny... - Zbrojny dwoma haustami opróżnił kufel i ciężko oparł się o wbity w ziemię miecz.
- Shiba... jak jest... u ciebie... w domu? - Zapytał chcąc zaspokoić ciekawość.
- Hmm... - zamyślił się. - Nie tyle na odwrót, co inaczej. Kobiety chodzą półnagie, śmiejąc się z podróżnych nieprzygotowanych do naszego zlodowaciałego klimatu. Dziewczyny często są agresywne...Przynajmniej z moich doświadczeń. Valahia nie ma pięknych kobiet, przynajmniej z punktu widzenia osoby, która stamtąd pochodzi. Ale możesz wpaść. - zachęcił.
- Nie wiem... czy będę... miał okazję... lecz... chętnie zobaczyłbym... inny kontyne... - Rycerz jakby zaciął się na chwilę. - Jak to... pół nagie... nie przystoi... damom... - Przekrzywił głowę w charakterystyczny dla siebie sposób.
Shiba wyszczerzył nieco zęby.
- Widzisz, cecha rasowa. Mi u was wiecznie gorąco, ty u nas byś musiał zdjąć zbroję. No chyba, że zamarznięta by ci nie przeszkadzała w poruszaniu. Nie mówiąc, że ubranie blokuje dostęp do słońca. - tutaj shiba spojrzał na owy owal światła i syknął. - Ajaja, moje oczy. Chyba uraziłem boginię słońca patrząc w jej blask! Nieważne. - przelał jeszcze więcej trunku do gardła po czym ponownie podjął.
- Eto...Jak świeci mocno to ciężej nas zranić. Więc tak trochę ubrania przeszkadzają.
- W pełnym... słońcu masz przewagę... - Trafnie i równie błyskotliwie zauważył Calamity. Chciał od pewnego czasu o coś zapytać Shibę, jednak ktoś do nich dołączył...

Do dwójki poszukiwaczy przysiadł się niespodziewanie elfi grajek obejmując Shibe ramieniem, za szyję i dolewając mu trunku. - Czyli nie jesteś stąd co? Dziwne, że pracujesz jako archiwista w królestwie, myślałem że ufają tylko lokalnym urzędasom. -stwierdził z uśmiechem a kufel niebieskoskórego zachlupotał radośnie.
- Szaleństwo jest zagrożeniem dla...obszaru ogólnego...znaczy, świata. - zacisnął lekko zęby czując że ciężko będzie mu kłamać w tym stanie. - Ja pracuję dla Valahii. My też jesteśmy zainteresowani tym, co nam grozi. - o dziwo wymówka brzmiała mimo wszystko całkiem logicznie.
- To ma sens... -stwierdził elf drapiąc się po brodzie.- A Ten rycerz to też kronikarz, albo tamta laleczka? -wskazał po kolei Calamitiego i Lirati nie przejmując się w ogóle tym, że zbrojny siedzi tak blisko, jak gdyby w ogóle nie istniał.- No i jeżeli tak to czemu łazicie taką grupą, nie sensowniej było by rozesłać takich jak wy po obszarze całego królestwa? -dopytywał się bard.
- Jestem... przybocznym... strażnikiem... panienki... - Calamity także posilił się o blef. - A skoro... jest w grupie... to mym... zadaniem jest... ochraniać grupę... - dodał po chwili.
- Idziemy w tłum szaleńców! Toć bez obstawy głupota! - stwierdził Shiba podnosząc lekko głos. -Jeszcze tylko tamten zwykły urzęduje.
- I macie już jakieś wnioski jak tam dokumentacja się ma? -zalewał cudzoziemca pytaniami młody grajek.
- Etoo...wniosek pierwszy: kobiety są piękne! Wniosek drugi: Piwo też jest dobre. - po tych słowach chętnie wlał do gardła jeszcze trochę złotego trunku. I tak już mu nic nie pomoże pozbyć się tej wścibskiej hieny, więc mógł i pić dalej.
- Co mamy pisać jak my szaleństwa nie widzielim jeszcze...Sam żeś mówił...Za witlover dopiero. - oparł głowę na elfie. Chciał to zrobić na drugiej ręce, ale zapomniał, że ma tylko jedną.
Dzierżyciel rozpaczy spoglądał na ciekawskiego elfa. Nie był pewny czy to była właśnie ciekawość, czy też może próba wyciągnięcia jakiś informacji na temat ich wyprawy. Rycerz po chwili pokręcił głową zrezygnowany, uświadamiając sobie że podchodzi to pod paranoję. Jego zbrojna dłoń chwyciła za beczułkę i dolała piwa do pustego od dłuższej chwili kufla.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline