Crothar patrzył na straż celująca do niego z kuszy. Nie rozumiał tych środków ostrożności tyle razy był w tutejszym więzieniu, że znał wszystkich ze straży więziennej a komendant mówi mu już po imieniu. - Crothar nie wiedziałem, że farbujesz skórę.
Jeden ze strażników, co przed chwila celował w orka, wyraźnie się krztusił się ze śmiechu. Widok zwykle ciemno niebieskiego orka teraz w szaro brudnej skórze rzeczywiście był dziwny. - Crothar się maskuje.
- No ładnie. Komendant cię pozdrawia i kazał przekazać, że ma dla ciebie miłą i czystą cele, do której trawisz, jeżeli znowu będziesz urządzał burdy w karczmach.
- Crothar lubi komendanta.
Crothar wymienił jeszcze tym podobne zdawkowe uwagi ze strażnikami, którzy odprowadzili ich aż pod bramę. Crothar wyszedł z miasta za karawaną zastanawiając się, co zrobi z krasnaludem.
„Z czaszki krasnali ponoć są świetne puchary a kości udowa to niezła wykałaczka.”
Gdy zrównał już swój krok z prędkością karawany zaczął uważnie obserwować okolice, nie myśląc już o krasnalu. Został wynajęty do ochrony karawany. Jak mawiał jeden z kupców. Najpierw obowiązkowe zabijanie potem te przyjemne. I miał racje.
__________________ Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho |