Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2012, 09:35   #188
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Atuar, Chui
- Głupcy! - warknął Atuar. - Zabijecie ją, to co się stanie z duchami? Wejdą w któregoś z was. Któremu się spieszy, by przyjąć na siebie ten zaszczyt?
Marynarze widząc gniew kapłana cofnęli się o krok i na twarz najbystrzejszych z nich pojawił się grymas zamyślenia. Ci mniej inteligentni zerkali to po na swych przywódców z nadzieją na jakąś ich trafną decyzję.
- To trzeba ją w takim razie wrzucić za burtę - rzucił jeden.
- Ale przeta się utopi - dodał ktoś nie pewnie z boku - A kapłan mówi, że jak dzieciak zginie, to demony inne ciała szukać będą.
- To co proponujesz w takim razie, kapłanie?
Atuar nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż okrętem wstrząsnął nagle potężny wybuch.

Bahadur, Yagar, Noa
Gdy Noa rzuciła ostre słowa w stronę kapitana, a po chwili o podłogę rozbiła fiolkę z trucizną, na twarzach wszystkich zebranych padł blady strach.
Wszyscy zdawali sobie sprawę jaki charakter ma dzikuska i do czego jest zdolna. Jej determinacja była także widoczna na twarzy pełnej złości i agresji.
- Głupcy! - wrzasnął Lanthis - Zapłacicie za to.
Elf zaczął przygotowywać zaklęcie i wtedy w sukurs Noi przyszedł Bahadur.
Był równie zdeterminowany co dziewczyna i choć głos mu drżał, to powiedział:
- Zgódź się, kapitanie... albo... Albo zrobię ze statku stos – uśmiechnął się z wysiłkiem, trochę szalenie – Myślisz, że świat rozpozna łódź pogrzebową? I ofiary, służące przez wieczność?
Widząc, że Lanthis nie zamierza ustąpić i że przygotowuje się do magicznej walki, caliszyta nie wahał się ani chwili dłużej. Złapał kaganek i cisnął go pod nogi elfa.
Silne stężenie trucizny oraz magicznej energii jaka zbierała się wokół Lanthisa, a także a może przede wszystkim proch zebrany w ładowni obok sprawiły, że "Czarnym Gryfem" wstrząsnęła potężna eksplozja.
Lanthis zawył z bólu, gdy pierwsza fala uderzeniowa skupiła się na nim. Jego oczy płonęły nienawiścią i bezsilną złością. Poprzez ścianę płomieni, jaka pojawiła się pomiędzy elfem, a najemnikami usłyszeli oni ostatnie słowa kapitana:
- Zapłacicie mi za to. Obiecuję wam. Zapłacicie.

WSZYSCY
Po pierwszej potężnej eksplozji, która zakołysała okrętem przyszły kolejne. Płomienie, które zaledwie w ciągu kilku sekund objęły cała ładownie w krótkim czasie wypełzły też na pokład i błyskawicznie zajęły cały okręt.
Huk wybuchów i towarzyszące im przechyły sprawiły, że ludzie upadali na ziemię kompletnie zdezorientowani.
Ci, którzy w końcu uświadomili sobie co się stało zaczęli wyskakiwać za burtę z nadzieją, że w morzu pełnym truposzy znajdą ratunek. Nie było czasu na opuszczanie szalupy, ani próby gaszenia pożaru.
To był koniec "Czarnego Gryfa" i jego ostatni rejs.
Przerażeni marynarz ginęli, czy to od eksplozji, czy to od płomieni.
Krwiste płomienie strzeliły pod niebiosa i oświetliły morze w promieniu wielu mil.
Okręt płonął żywym ogniem i gdyby ktokolwiek obserwował go z boku uznałby te nocne fajerwerki za iście cudny obraz.
Dla załogi "Gryfa" wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Paniczny lęk, ból i cierpienie. Walka o życie do ostatnich sił.

Tajna misja z jaką kapitan Lanthis wyruszył do Krainy Wiecznej Mgły. Przyczynili się do tego wynajęci przez niego najemnicy. I choć nie poznali choćby w najmniejszej części jego zamierzeń, to instynktownie czuli, że nie wróżą one nic dobrego. Działali impulsywnie i bez żadnej organizacji, a mimo to powstrzymali szaleńca przed realizacją równie szalonego planu.
"Czarny Gryf" spłonął doszczętnie, a jego wrak zatonął po kilku godzinach zabierając na dno wszystkie tajemnice Lanthisa i starożytne sarkofagi w których spoczywały ciała mrocznych magów.
Najemnicy zapłacili najwyższą cenę i być może nieświadomie, ale okazali najwyższe poświęcenie dla dobrej sprawy.

Tak kończy się historia ostatniego rejsu "Czarnego Gryfa".
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline