Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2012, 07:09   #181
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Cztery starożytne sarkofagi budziły większą grozę niż cały ocean trupów. Ich zawartość napawała lękiem i instynktowną niechęcią przed ich odpieczętowaniem.
Nie tylko sarkofagi były palącym problemem drużyny najemników. Ich przekonanie, że wraz z przejęciem władzy na okręcie miną kłopoty, było jakże błędne i złudne.

Atuar, Chui
Kapłan i elfka pochylali się nad nieprzytomną dziewczynką. W ocuceniu jej nie pomogło, ani wyniesienie jej na pokład, ani ochlapanie twarzy zimną wodą. Atuar zanim spróbował magii, zdecydował się na użycie bardziej tradycyjnych środków. Apteczka okrętowego medyka zdała egzamin nadspodziewanie dobrze, chociaż efekt przebudzenia Papuszy zaskoczył zarówno kapłana, jak i elfkę.
- Hrrrrrr... - dziwne warczenie wydobyło się z gardła dziewczynki, gdy kapłan podstawił pod jej nos sole trzeźwiące - Wolhhny, w końcu wolnhy. - głos jak wydobył się z gardła Papuszy na pewno nie należał do niej, był on basowy i charczący.
Oczy Papuszy lśniły wewnętrznym światłem, które napawało wielkim niepokojem oboje najemników.
- Co za okropne ciało? Trudno. - oczy dziewczynki zatrzymały się na kapłanie - To ty mnie uwolniłeś? - padło pytanie.
Atuar poczuł się nagle zupełnie nagi i bezbronny. Oczy Papuszy lustrowały go i przenikały do głębi.
- Nieeee, nieeee - krzyknęła dziewczynka swoim normalnym głosem, a po chwili zupełnie inny głos, tym razem dorosłego mężczyzny przemówił - Widzę go. Taaak! Widzę go doskonale. - oczy Papuszy wywróciły się do góry nogami i teraz widać było jedynie białka - Przynieście mi głowę tego padalca. Przynieście mi głowę La.... - mężczyzna urwał w połowie zdania, a ciałem Papuszy wstrząsnęły potężne dreszcze.
- To moje ciało - warknęła basem dziewczynka - Nie oddam go.
- Pomocy - zapiszczała Papusza i ponownie straciła przytomność.
Chui i Atuar spojrzeli po sobie. Słowa nie były potrzebne. Oboje wiedzieli, co się stało.
Zebrani tuż koło nich marynarze, także nie mieli wątpliwości czego właśnie byli świadkami.
- Ona jest opętana. - wrzasnął ktoś z tyłu - To dziecko, to demon.
Głosy oburzenia i nawoływania do utopienia dziecka podniosły się niemal natychmiast. Ucichły jednak, gdy na pokładzie pojawił się Lanthis ze swoją obstawą.
- Kapitanie, kapitanie - zawołał jeden z marynarzy podbiegając do elfa - To dziecko jest opętane, trzeba je zabić.
Elf spojrzał na klęczących przy ciele dziewczynki najemników i rzucił krótko:
- Nie mam teraz na to czasu. Niech kapłan się tym zajmie. On powinien się na tym znać - po tych słowach skierował się do ładowni.


Bahadur, Yagar, Noa

Gdy Lanthis zjawił się przy ładowni, najemnicy ciągle się zastanawiali co powinni zrobić. Strach przed otwarciem sarkofagów jednak zwyciężył i jedyne co zrobili, to dokładniejsze przyjrzenie się misternie rzeźbionym skrzyniom.
Czarownik obejrzał odkładnie runy wyryte na bocznych ściankach trumien. Nie zdołał odczytać wszystkiego, gdyż wiele znaków było mu nieznanych. Jednak to co odczytał wcale nie napawało optymizmem.
Runy ostrzegały, aby pod żadnym pozorem nie otwierać sarkofagów. Znajdowały się w nich bowiem zwłoki sześciu magów, którzy w swej pysze doprowadzili kraj Ragnat na skraj zagłady.
Udało się ich jednak pokonać i w ramach kary skazano ich na wieczny letarg w krainie zmarłych.
Czarownik widział też prawdopodobnie formuły zaklęć ochronnych i zabezpieczających sarkofagi. Na koniec dostrzegł świeżo wycięte runy, ale nie zdążył im się przyjrzeć, gdyż właśnie nadszedł Lanthis.
- Głupcy! - wrzasnął - Ślepi głupcy! Wszyscy mamy szczęście, że strach was powstrzymał przed otwarcie sarkofagów, bo znając waszą głupotę zapewne to rozważaliście. Pozwoliłem wam tutaj zajrzeć, abyście mieli świadomość kim jestem i z kim musicie się tutaj zmierzyć, aby przeżyć. Widzę jednak, że popełniłem błąd i źle was oceniłem. Liczyłem na wasz rozsądek, a widzę przed sobą bandę głupców. Nawet ty Bahadurze nie masz dość rozsądku, aby nakazać zamknięcie ładowni. Odstąpcie od trumien i wracajcie na górę. Ja zajmę się bezpiecznym zamknięciem ładowni. A wy idźcie porozmawiać z załogą i opowiedzcie im o swoich wielkich planach. Tego chyba przecież chcieliście.
Oczy Lanthisa płonęły wielkim gniewem i nienawiścią. Widać było w nich determinację i gotowość do radykalnych czynów. Stojący za nim Ragar, Elissa i Ralf także wyglądali na pewnych siebie i stojących murem za kapitanem.
Tymczasem z góry dochodziły odgłosy awantury. Nie było słychać dokładnych słów, ale co kilka chwil słychać było okrzyki “Zabić demona”
Lanthis słysząc je uśmiechnął się diabolicznie.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 03-10-2012, 08:54   #182
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Nie powstrzymał nas strach - warknął Yagar. Nie lubił gdy ktoś nazywał go "głupcem", choć sam od głupców wyzywał wszystkich wokół. - Po prostu chcieliśmy zobaczyć twoją minę i uzyskać więcej informacji... - "I zamknąć cię tam, byś udusił się tym pieprzonym smrodem" - dodał w myślach.
Nie podobała mu się ta sytuacja. Lepiej by było gdyby Lanthis nie zabierał ze sobą swoich przydupasów... Przecież Czerwony Czarodziej nie zamierzał ich krzywdzić, a tak? Chyba będzie musiał.

Był przygotowany na wypadek walki, gotów rzucić w kapitana kulą ognia widząc najmniejszą próbę ataku ze strony jego lub jego towarzyszy.
Miał ochotę ich wszystkich spalić.
Lanthisa, sarkofagi, najlepiej cały ten cholerny statek... Ale najpierw pytania.
- Po cholerę wozisz ze sobą trupy potężnych magów? Jesteś nekromantą? - Lanthis mógł chcieć wykorzystać moc zwłok, by zdobyć władzę... Nad światem? Nad tą krainą? Kto go tam wie. Był kompletnym psycholem, równie dobrze mógł chcieć szerzyć chaos i wypuścić całą bandę do Faerunu. - Gdzie są pozostałe dwie trumny? Gdzie leży Ragnat? Tam właśnie płyniemy?
 
Wnerwik jest offline  
Stary 03-10-2012, 09:00   #183
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Słysząc słowa Yagar, elf tylko się uśmiechnął.
- Jeżeli myślisz, że ci uwierzę to jesteś jeszcze większym głupcem niż przypuszczałem. Muszę jednak pogratulować znajomości run. Nie każdy byłby w stanie je przeczytać. Widzę, więc że masz potencjał Yagarze. Nie rozumiem, więc dlaczego ktoś taki, jak ty broni przegranej sprawy. Stań przy moi boku, a będziesz mógł zdobyć potęgę o jakiej nawet nie śniłeś. Wystarczy, że porzucisz tych łachmytów i złożysz mi przysięgę wierności, a otworzą się przed tobą nowe perspektywy. Tobie jako jedynemu dam szansę wyboru, ale tylko ten jeden raz. Moja oferta się więcej nie powtórzy. A wy nie stójcie tak - rzucił elf do dwójki pozostałych najemników - wasi przyjaciel potrzebują chyba pomocy. Tam przydacie się bardziej niż tutaj.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 03-10-2012, 09:24   #184
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Występ Papuszy nie wywołał w Atuarze pozytywnych odczuć. Wprost przeciwnie. Na dodatek nie miał zamiaru brać na siebie wątpliwego dość zaszczytu uwolnienia niezbyt sympatycznego (przynajmniej na pierwszy rzut oka) ducha. Na szczęście pojawienie się kolejnego ducha i, można by rzec, konflikt interesów, odwrócił uwagę "basa" od kapłana.

- Kulit kortikal - powiedział cicho Atuar. Nim duchy doprowadziły do zemdlenia dziewczynki rzucił na siebie korową skórę

Omdlenie nie załatwiło sprawy. Duchy przestały się kłócić (a przynajmniej nie było ich słychać), ale za to do akcji wkroczyli marynarze.

- Głupcy! - warknął Atuar. - Zabijecie ją, to co się stanie z duchami? Wejdą w któregoś z was. Któremu się spieszy, by przyjąć na siebie ten zaszczyt?
 
Kerm jest offline  
Stary 03-10-2012, 21:35   #185
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Twarz tropicielki wygiął wściekły grymas, upodabniając ją do zaszczutego w ślepym zaułku psa... A dzikie zwierze w takiej sytuacji często rzuca się wściekle do ataku.
Jej spojrzenie na chwilę oderwało się od wykrzywionej w złowieszczym uśmiechu twarzy Lanthisa by powędrować ku ponurym sarkofagom gdzieś z tyłu, a następnie przelotnie zawisnąć na sparaliżowanym burzą mózgownicy Yagarze. Czy mogli liczyć na jego lojalność? Czy w jego sytuacji sama oparła by się pokusie? Zapewne nie..."By cię strawiła zaraza długoucha pokrako, żeby twoje dzieciaki urodziły się ślepe, głuche, kulawe i...I rude. Żeby twoja stara zwierała przed tobą nogi ilekroć najdzie cię ochota, a pies srał po kątach twej sypialni merdając radośnie przetrąconym ogonem. Te i wszelkie inne plagi niech ścigają cię w każdej minucie twojego żałosnego i, z niewielką pomocą losu, niedługiego żywota.
Jej wzrok przeszywał kapitana, tak jakby Noa próbowała posłużyć się nim niczym ostrym sztyletem. Zdawało się, że już widzi oczyma wyobraźni zwoje jelit, opadające z podbrzusza elfa niczym makaron ze zbyt małej miski.
Nieistotna była już odpowiedź Yagara - tak czy inaczej Lanthis znajdzie sposób żeby ich uśmiercić. Co gorsza - może jeszcze zdoła wpierw wykorzystać ich zdolności a potem zadać śmierć?
- Psiego chuja do mordy prędzej dostaniesz niż wielką moc, synu kurwy i kulawej kozy!
Błyskawicznie wsunęła dłoń do torby przewieszonej przez ramię, by następnie wykonać zamaszysty ruch i rozbić wydobytą z jej głębi fiolkę o deski pokładu.
"Kości zostały rzucone"- pomyślała obserwując parującą lekko kałużę gdzieś u stóp elfa. W nozdrza jej i przebywających w ładowni osób uderzył niesamowicie silny zapach pleśni. Wydawało się, że w kilka sekund obrosły w nią ich płuca, teraz paląc niczym dwa połknięte, rozżarzone węgle.
- A teraz...- wycedziła podle.- Jeśli zależy ci na życiu własnym i swoich ludzi wyjaśnisz nam ładnie po co ci te sarkofagi i sam złożysz przysięgę przed nami i załogą... Albo za kilka chwil poczujesz jak własne flaki opuszczają przez twe kakaowe oko pokład niczym szczury tonący okręt. I nawet nie myśl o swoich sztuczkach parszywa gnido... Beze mnie skonasz w kałuży własnej krwi.- poczuła jak żar w jej płucach przybiera na sile.- Zrób coś któremuś z nich...- skinęła na najemników.- A pozostanie ci paciorek i pożegnalny list do maciory, która cię powiła.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 03-10-2012 o 22:37.
Mizuki jest offline  
Stary 04-10-2012, 06:58   #186
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
Kaszlnął, opierając się na ścianie. Coś, co rzuciła Noa, zapiekło go w płucach. Paliło, straszliwie paliło...

- Zgódź się, kapitanie... albo... – wycharczał, trochę się wahając. Wnet jednak wahanie się skończyło i arystokrata odbił się od ściany, w stronę kaganka z oliwą, którym oświetlali sobie drogę na pokładzie.

Wiedział już, co ma zrobić. Mimo że nie znał się na magii. Nie znał się na starodawnych cywilizacjach, na magach skazanych na potępienie za zgubienie swego kraju... było jednak kilka konceptów, które kojarzył. Jednym z nich była ofiara. Bydło, plony poświęcone bogom... czy całopalenie. Cholerny statek pogrzebowy – rodem ze starych legend. Tak, to powinno zadziałać do kapitańskiej wyobraźni.

- Albo zrobię ze statku stos – uśmiechnął się z wysiłkiem, trochę szalenie – Myślisz, że świat rozpozna łódź pogrzebową? I ofiary, służące przez wieczność?

A gdzieś – w odmętach świadomości – tliła się desperacka nadzieja, że kapitan ostatecznie zgodzi się, pozwalając Noi skupić się na robieniu antidotum.
 
Velg jest offline  
Stary 05-10-2012, 22:29   #187
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
Chui wpatrywała się w Papuszę. Od momentu przebudzenia się dziewczynki, na twarzy elfki malowały się przeróżne emocje. Początkowy strach został zastąpiony przez niedowierzanie, gdy odezwał się kolejny głos. Ono zaś zniknęło, kiedy tylko kobieta usłyszała krzyk małej. Momentalnie pojawił się wyraz determinacji i nienawiści. Wściekłości na istoty, które opętały Papuszę – jej małą, bezbronną Papuszę! Promyczek słońca, do którego przez ostatnie dni się przywiązała. I to poczucie bezradności. Nie przeciw marynarzom, którzy kłębili się wokół nich – elfka była przekonana, że spokojnie by sobie z nimi poradziła. Jednak te duchy czy inne demony przekraczały jej zdolności pojmowania. Jedyną szansą był Atuar.

Kobieta przykucnęła nad ponownie zemdloną dziewczynką, podniosła delikatnie jej główkę i położyła ją sobie na kolanach. Nie wiedziała czy mała jest w stanie ją usłyszeć, jednak to nie powstrzymywało jej przed dodawaniem dziewczynce otuchy na tyle uspokajającymi słowami, na ile pozwalały na to okoliczności i dopingowaniem małej w walce o jej duszę. Raz po raz rzucała tylko w stronę matrosów ostrzegawcze spojrzenia, pozostawiając kapłanowi negocjacje z nimi. Wiedziała, że jeśli staną się zbyt natarczywi, w ruch pójdzie jej sztylet…
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline  
Stary 06-10-2012, 09:35   #188
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Atuar, Chui
- Głupcy! - warknął Atuar. - Zabijecie ją, to co się stanie z duchami? Wejdą w któregoś z was. Któremu się spieszy, by przyjąć na siebie ten zaszczyt?
Marynarze widząc gniew kapłana cofnęli się o krok i na twarz najbystrzejszych z nich pojawił się grymas zamyślenia. Ci mniej inteligentni zerkali to po na swych przywódców z nadzieją na jakąś ich trafną decyzję.
- To trzeba ją w takim razie wrzucić za burtę - rzucił jeden.
- Ale przeta się utopi - dodał ktoś nie pewnie z boku - A kapłan mówi, że jak dzieciak zginie, to demony inne ciała szukać będą.
- To co proponujesz w takim razie, kapłanie?
Atuar nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż okrętem wstrząsnął nagle potężny wybuch.

Bahadur, Yagar, Noa
Gdy Noa rzuciła ostre słowa w stronę kapitana, a po chwili o podłogę rozbiła fiolkę z trucizną, na twarzach wszystkich zebranych padł blady strach.
Wszyscy zdawali sobie sprawę jaki charakter ma dzikuska i do czego jest zdolna. Jej determinacja była także widoczna na twarzy pełnej złości i agresji.
- Głupcy! - wrzasnął Lanthis - Zapłacicie za to.
Elf zaczął przygotowywać zaklęcie i wtedy w sukurs Noi przyszedł Bahadur.
Był równie zdeterminowany co dziewczyna i choć głos mu drżał, to powiedział:
- Zgódź się, kapitanie... albo... Albo zrobię ze statku stos – uśmiechnął się z wysiłkiem, trochę szalenie – Myślisz, że świat rozpozna łódź pogrzebową? I ofiary, służące przez wieczność?
Widząc, że Lanthis nie zamierza ustąpić i że przygotowuje się do magicznej walki, caliszyta nie wahał się ani chwili dłużej. Złapał kaganek i cisnął go pod nogi elfa.
Silne stężenie trucizny oraz magicznej energii jaka zbierała się wokół Lanthisa, a także a może przede wszystkim proch zebrany w ładowni obok sprawiły, że "Czarnym Gryfem" wstrząsnęła potężna eksplozja.
Lanthis zawył z bólu, gdy pierwsza fala uderzeniowa skupiła się na nim. Jego oczy płonęły nienawiścią i bezsilną złością. Poprzez ścianę płomieni, jaka pojawiła się pomiędzy elfem, a najemnikami usłyszeli oni ostatnie słowa kapitana:
- Zapłacicie mi za to. Obiecuję wam. Zapłacicie.

WSZYSCY
Po pierwszej potężnej eksplozji, która zakołysała okrętem przyszły kolejne. Płomienie, które zaledwie w ciągu kilku sekund objęły cała ładownie w krótkim czasie wypełzły też na pokład i błyskawicznie zajęły cały okręt.
Huk wybuchów i towarzyszące im przechyły sprawiły, że ludzie upadali na ziemię kompletnie zdezorientowani.
Ci, którzy w końcu uświadomili sobie co się stało zaczęli wyskakiwać za burtę z nadzieją, że w morzu pełnym truposzy znajdą ratunek. Nie było czasu na opuszczanie szalupy, ani próby gaszenia pożaru.
To był koniec "Czarnego Gryfa" i jego ostatni rejs.
Przerażeni marynarz ginęli, czy to od eksplozji, czy to od płomieni.
Krwiste płomienie strzeliły pod niebiosa i oświetliły morze w promieniu wielu mil.
Okręt płonął żywym ogniem i gdyby ktokolwiek obserwował go z boku uznałby te nocne fajerwerki za iście cudny obraz.
Dla załogi "Gryfa" wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Paniczny lęk, ból i cierpienie. Walka o życie do ostatnich sił.

Tajna misja z jaką kapitan Lanthis wyruszył do Krainy Wiecznej Mgły. Przyczynili się do tego wynajęci przez niego najemnicy. I choć nie poznali choćby w najmniejszej części jego zamierzeń, to instynktownie czuli, że nie wróżą one nic dobrego. Działali impulsywnie i bez żadnej organizacji, a mimo to powstrzymali szaleńca przed realizacją równie szalonego planu.
"Czarny Gryf" spłonął doszczętnie, a jego wrak zatonął po kilku godzinach zabierając na dno wszystkie tajemnice Lanthisa i starożytne sarkofagi w których spoczywały ciała mrocznych magów.
Najemnicy zapłacili najwyższą cenę i być może nieświadomie, ale okazali najwyższe poświęcenie dla dobrej sprawy.

Tak kończy się historia ostatniego rejsu "Czarnego Gryfa".
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172