Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2012, 09:52   #20
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Poeta korzystając z chwili spokoju postanowił się wyspowiadać. O ile można było to spowiedzią. Wszak jednym z warunków otrzymania rozgrzeszenia jest postanowienie poprawy. Tego u Sebastiana nie było. Dalej miał zamiar wykonywać wyroki. Z zimną krwią patrzyć skazanemu w oczy i wyrecytować niczym wiersz:

W imieniu Polski Podziemnej zostajesz w tym dniu skazany na śmierć za zdradę ojczyzny.

Chwila rozmowy z ojcem trochę go uspokoiła, ale nie dała ukojenia. Wieści o zmianie mieszkania nie należały do najlepszych. Mirela niczego nie wiedziała. Myślała, że Poeta jest zwykłym łącznikiem. Starał się zawsze wrócić do mieszkania czysty, bez plam krwi na koszuli czy rękach. Wciąż jednak widział te pierwsze. Sprzed roku. Egzekucja jakiejś niemki. Znęcała się nad więźniami na Pawiaku.
Doskonale pamiętał jej pół otwarte usta, które zamarły już w takiej pozycji po otrzymaniu strzału z Lugera prosto w serce. Sebastian zawsze strzelał drugi raz. Tak dla pewności. Gdy ofiara już leżała.

Ksiądz Janusz spokojnie wysłuchał monologu Poety. Mężczyzna mówił raz poprzez zaciśnięte usta, raz niemal przez łzy.
- Proszę księdza, ksiądz wie czym się zajmuję. - powiedział spokojnie
- Tak. Wykonujesz jedną z najcięższych prac.
- Ksiądz wie, w tym nie ma wahania. Strzela się po prostu. Jak do zwierzęcia. Przecież naziści są jak zwierzęta. Nie mogę sobie pozwolić na słabość. Muszę tam podejść, zobaczyć temu człowiekowi w oczy i po prostu go zabić. Bez wahania. Bez emocji. Bez sumienia. - mówił dość głośno. Ojciec Janus obawiał się jakby, że ktoś może to usłyszeć. Próbował wtrącać się aby uspokoić Sebastiana. Rezultatem była huśtawka nastroju.
- Czasem nawet powątpiewam w sens całej walki. Wojna i tak się skończy. Nasi padają, a kto o tym będzie pamiętał? Sami też prędzej czy później zginiemy czy to po godzinach tortur na Szucha czy na barykadzie gdyby udało nam się wyjść na ulicę. I kto będzie mówił za te... sto lat o nas? Zapomną. Nikt się nie obejrzy. - mówił zrezygnowany.
- A czy postawa pasywne miałaby sens? Sebastian, idź do siebie. Masz przecież zmienić locum. Bóg z Tobą. - pożegnał go ksiądz pozostawiając w głowie Poety kolejne wątpliwości.

Sebastian na ten czas poszedł do siebie rozmyślając o tym co przed chwilą powiedział. Po drodze zerkał na kamienie. Musiał w końcu dość szybko znaleźć nowe mieszkanie.
Gdy wrócił do domu usiadł na fotelu, założył ręce i zastanawiał się czy nie widział gdzieś czegoś na sprzedaż.
Mirela jeszcze nie wróciła. Miał czas żeby wszystko na spokojnie przemyśleć i zaplanować.
 
Aeshadiv jest offline