Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2012, 18:26   #47
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przepis na zmiany
Czyli chmiel i starzy znajomi

Wieczorem tego dnia doszło do momentu, w którym Shiba siedząc przy ognisku sam z siebie przewrócił się do pozycji leżącej.
Dla niebieskoskórego była to informacja, że czas iść spać. Najlepiej gdzieś na skraju obozowiska.
Podniósł się ociężale z ziemi i powolnymi krokami zaczął iść przed siebie, usilnie starając się nikogo nie potrącić i w nic nie wdepnąć. Ot, postawił sobie taką ciężką misję.
W pewnym momencie do jego uszu doszły dźwięki nucenia.
Rozejrzał się i zobaczył, że ich źródłem jest srebrnowłosa kobieta siedząca z jakimś nudnym osobnikiem przy jednym z wozów.
- Dobry! - krzyknął do nich Shiba. Odwrócili się i po krótki zlustrowaniu stanu niebieskoskórego nieco się skrzywili.
- Piękna noc, prawda? Prawie jak panienka! - powiedział jednoręki siadając obok dziewczyny. Wtedy coś przeszło mu przez głowę. Niby nie do końca ostrzeżenie ale jednak z czymś skojarzył tą osóbkę jak i również jej towarzysza.
To właśnie nudny z wyglądu towarzysz spojrzał na niego i dał odpowiedź na zaloty do jego kompanki.
- Dawno się nie widzieliśmy, panie Shiba. - ton głosu nie był miły jednak niebieskoskóry tego nie spostrzegł.
Zamiast tego przyjrzał się uważnie facetowi przybliżając swoją twarz do jego. "Skąd ja znam tak typowego osobnika?" Zapytał samego siebie.
- John...? John Doe? - spróbował odgadnąć jego imię.
- Joe. Joe Hare. - poprawił go mężczyzna.
Zające, królice, wszystko jedno.
- Wygląda pan na zmęczonego. Może pójdzie pan odpocząć? - zapytał go Joe. Po tych słowach srebrnowłosa piękność również postanowiła się odezwać.
- Mamy też dla pana upominek. Choć miał być dla Milii - wyjęła z kieszeni mały flakonik o jasno fioletowym odcieniu. Shiba wziął owy flakonik i zlustrował go dokładnie. Nie wiedział w sumie, co to takiego.
Kiwną głową - Wielce dziękuję. - powiedział po czym wypił zawartość. Nic się nie stało.
Podniósł się z ziemi i zaczął oddalać się nieco bardziej w obóz. - Miłej nocy! - pozdrowił ich a im bardziej oddalał się od ogniska tym ciężej było go dostrzec...a ogień wydawał się coraz jaśniejszy.
Dwójka postaci wybuchła śmiechem, gdy tylko jednoręki się oddalił.

~~
- Nawet bogowie nie są jednakowymi bytami. Nie są jednością. Istnieje biały bóg i czarny bóg
Ubrana w fioletowe szaty postać uważnie lustrowała swoimi skrytymi pod maską oczyma Shibę.
Jednoręki nie wiedział, że śni. Choć właściwie przechodziło mu to w jakiś sposób przez myśli.
Chciał nawet zadać pytanie, jednak postać znów podjęła się wypowiedzi.
- Jednak, czym w prawdzie są bogowie? Wyłącznie nauczycielami dla zmarłych. Nawet oni nie mają jednakowego pojęcia o życiu. Dzielą je na dwoje.
Shiba gdzieś to już słyszał. Po chwili namysłu przypomniał sobie dokładniejsze szczegóły. Postać tak odziana była nazywana Pa-puru. Podróżnikiem, który odnalazł sens życia.
- Lekcja pierwsza: Co jeszcze oprócz bogów dzieli się na dwoje, będąc częścią jednego?
Gdy postać zadała pytanie Shiba zdał sobie sprawę z tego, że w końcu nastał moment, gdy może się odezwać nie przerywając nikomu wypowiedzi.
- Przepraszam, Ja umarłem?
- Raczej się naćpałeś.

~~
Z rana Jednoręki obudził się z bólem głowy oraz ogólnym uczuciem ciężkości.
Podniósł się z ziemi za pomocą drzewa, obok którego widać zasnął poprzedniej nocy.
Spojrzał lekko w dół i...Spostrzegł swoje odbicie w kałuży rozlanego piwa lub innej żółtej cieczy.
Rozejrzał się rozbudzony. Nie pamiętał nawet, co się wczoraj działo. Choć spostrzegł również, że kilka wozów już musiało wyruszyć w drogę.
- Kurwa.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 06-10-2012 o 20:37.
Fiath jest offline