Franciszek rozglądał się niepewnie po miejscu, w które ich przywieziono. Wyglądało jak luksusowa willa. To wszystko nie miało sensu. Mieli mieszkać w takim miejscu i jeszcze dostawać za to kasę. Tylko jezioro psuło dobre wrażenie. Kobieta, która ich przywitała też wyglądała nieźle. Szczerze mówiąc spodziewał się kogoś starszego i bardziej w stylu "pani z ZUSu"*.
- Witam, Franek jestem. Franek Szary - przywitał się.
- Cóż, rzeczywiście mam pytania. Jak na razie właściwie jest więcej niewiadomych niż wiadomych. Na czym tak dokładnie ma polegać ten projekt, choćby. I czy jesteśmy wszystkimi jego uczestnikami? I jaki był sens jazdy kilka razy przez tę samą miejscowość, skoro ostatecznie i tak trafiliśmy do Opalenicy? * bez obrazy dla kogokolwiek kto w ZUSie pracuje
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |