Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2012, 23:16   #42
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Zatrzymał wóz na niestrzeżonym parkingu, z którego widział zarysy bramy do Inner City, przez którą właśnie przejeżdżała furgonetka Thousand Faces. Szyby automatycznie zostały przyciemnione, a niewielka kamerka skierowała obraz na wjazd, powiększając go wielokrotnie i wrzucając na podgląd na jednej z małych ekranów rozsianych teraz po całym wnętrzu Mustanga. W tej akcji mógł go jeszcze chociaż użyć, ale nie zamierzał robić takiego błędu, jaki zaserwował już na początku Beckett i pozwolić ludziom na zabawę w skojarzenia. Chwilowo nie miał tu nic do roboty, zastanowił się więc głębiej nad wydarzeniami wcześniejszego dnia, a potem jego umysł podążył do wiadomości Waltersa, zadziwiająco podobnej do późniejszej wiadomości Jack. Ale to do tego pierwszego postanowił się odezwać najpierw, a może w ogóle. Nie żeby mu ufał czy bardziej lubił, bardziej zadziałał fakt, ze facet był pierwszy, a na dodatek Evans zirytowała go formą swojego pytania. “Zdobądź mi coś to będę ci winna przysługę”. Za kogo ona go miała, podrzędnego pajaca, robiącego darmo statystę pragnącego dzięki temu się wypromować? I to jeszcze sprawa z wykradaniem technologii korporacjom, nie miał pojęcia, czy można poprosić o coś większego i to ot tak, przez holo. Co innego drobne przysługi, co innego narażanie życia.
Sklecił pierwszą wiadomość, wysyłając ją do Eda. O tym człowieku wciąż nie wiedział co sądzić, dlatego wszystko zaczęło się i miało się obracać wokół niedomówień. Remo i tak nie ufał w żaden sposób czemukolwiek na odległość. Skoro on mógł to przechwycić, to inni także.
"M-LIQUIR-03. Popularna zabawka. Zostałem zaciekawiony. Chcesz rozwinąć temat?"

Sam jeszcze nie wiedział, jak to ugryźć. Można się było włamać do urzędu patentowego, mimo ich dobrych zabezpieczeń nie było to niemożliwe, gdy wiedziało się, czego się szukało. Druga opcja to poszukanie tego u korporacji, zwłaszcza CT. Patenty były w czymś, co zwano sieciowym sejfem, dostępne tylko z jednego miejsca przy solidnej kontroli, ale miał tam wystarczające chody. Pierwsza wiadomość motocyklisty była krótka.
"CUDOWNIE"
Remo zignorował ją, uznając, że tamten jest zainteresowany, ale tematu przez wiadomości kontynuować nie chce. Może słusznie, pytanie jak wielka była jego ciekawość? Druga wiadomość wskazywała na to, że jednak całkiem spora.
"Wczoraj patent nic Ci nie mówił a dzisiaj już jest popularny? To ta technologia zabawki z akcji na przesyłkę?"
Zły strzał, więc nie było to związane z ich akcją. Kye nawet nie rozumiał objaśnienia patentu w urzędzie, ale skoro ta nazwa wychodzi, a prosta nie była, znaczyło to, że nie jest to nic małego i nieistotnego.
"Jak coś interesuje większą ilość osób to jest popularne. Mi wciąż nic nie mówi, możesz naświetlić. Dowiedzieć się tak samo niełatwo jak wcześniej. Ciekawe ile sieć wie o tych cudotwórcach. Nazwa przypadkowo pasuje do Aniołów. :)"
Celowo nie podał mu od razu informacji o tym, że nie tylko on jest tym zainteresowany. Tak samo jak tamten wcale nie zamierzał zdradzać, dlaczego go ciekawi. Takie pieprzenie o niczym konkretnym. Bez wyjaśnień.
"To raczej zbieg skojarzeniowy z Aniołami. Nie wiem, może to najnowsza zabawka kochanego korpu. Może to, co się zgubiło w innej formie. Wiem tyle co Ty A z innej beczki - wbij się w VirtuaGirl, byłem na randce z 'sobowtórem' naszej zguby - firma śmierdzi. Zarząd, adresy centrali, placówek i tak dalej. Jak są z NYC to chyba mamy trop."

Zmiana tematu nie dziwiła, po tej wymianie uprzejmości. Brak możliwości oglądania reakcji na twarzy rozmówcy był dużym minusem takich rozmów. Albo zaletą. Remo porzucił myślenie o tym do czasu gadki twarzą w twarz, dopisując tylko kilka zagmatwanych i zasnutych mgłą wyjaśnień. No i swoją aktualną, cholernie małą, wiedzę o portalu o wirtualnym seksie, którym nie zajmował się zbyt długo i zbyt pilnie. Zdawało się jednak, że Waltersowi na tym zależy bardziej niż innym, a jeśli nie bardziej to przynajmniej szybciej.
" 'M' jest podobno jasną formą określenia przynależności patentu, nigdy wcześniej się w to nie zagłębiałem, ale to ma całą prawną otoczkę. Zabezpieczone, aby ludzie z ulicy tego nie złapali, ale zgłoszone, by sądzić się z innymi korpo. Syf. VG śmierdzi, ale wszystkie te firmy śmierdzą. Struktura rozproszona, dzieło jednego człowieka, przynajmniej w sieci. Zero oficjalnych i nieoficjalnych siedzib. Na to wszystko potrzebuję pieprzonego czasu, a na razie mam domek Suareza. Jeśli Newt żyje, to jeszcze pożyje. Są jeszcze dwa inne i przynajmniej jeden z nich interesujący. Coś mocno ci zależy na znalezieniu laski. "
Westchnął, zirytowany prymitywnym wpisywaniem i przesyłaniem tekstu, skróconego jak najbardziej, aby jak najmniej trzeba było wklepywać. Najwyraźniej Walters odczuł to podobnie.
"Okay. Który z dwóch interesujący, bo nie kumam? Zresztą... Pogadamy potem w trzy oczy."
Remo w duchu zgodził się, że należy to na razie zakończyć. Główny temat skończył się jeszcze wcześniej.
"Dwie inne laski wyglądające podobnie. Michelle czy jak jej tam, jakieś powiązanie może mieć. Ta pierwsza to mało interesujący materiał. Taka właśnie gadka na ten przeżytek technologiczny jakim są wiadomości. Lepiej skupię się na naszych panienkach, we cztery mogą nam sytuację skomplikować. Swoją drogą dwie nawet całkiem fajne. :) "
Ostatnie dodał ciekawy, czy jest w stanie sprowokować Eda, ale ten już nie odpisał. No tak, sprawy biznesowe były ok, ale kumplować się z kimś takim? Albo chociaż gadać towarzysko? Kye obnażył zęby w bezgłośnym śmiechu. Sam nie wiedział z czego. Sięgnął do schowka, wyciągając z niego pudełko z tabletkami i łyknął dwie.
Teraz potrzebował się skupić.
Na przekazanie jakichkolwiek wieści do Jack przyjdzie jeszcze czas.

Dziewczyny już były dawno na miejscu, a sprzęt pracował pełną mocą. Gdy miał bezpośrednie wejścia do kontroli monitoringu i zabezpieczeń, to niewiele rzeczy mogło go powstrzymać. Na przykład osobne systemy, nie połączone z centralnym niczym, prócz informacji o czujnikach. Część innych była podłączona i wciąż włączona, więc te bez większej trudności ustawił w pozycji off. Podobnie jak drzwi i inne zabawki, do których miał dostęp.
- Uważajcie, część czujników i zamków ciągle działa. Wsadził tu tego dobrze ponad setkę. Nie jestem w stanie ich zlokalizować po tym co tu mam, poszukajcie lepiej jego kompa lub dodatkowego systemu kontroli.
Nie wyglądało to dobrze, ale prochy już działały, Otworzył niewielki schowek w fotelu kierowcy, wyciągając z niego wtyczkę i wpinając ją sobie w biodro. W taki sposób lepiej i szybciej kontrolował wszystko to, co wetknął wcześniej do wozu. Wyświetlacze teraz miał bezpośrednio przed oczami, netrunnerskie sztuczki były zdradliwe, co nie znaczyło, że z nich nie korzystał.

W czasie, gdy pozostali sprawdzali dom, Remo zajął się przygotowaniem “podkładów” pod obraz z kamer. Zmontowanie i umieszczenie ich tam było proste, musiał tylko poczekać aż akcja się zakończy. Szybko się zorientował, że obraz ani dane nie są zapisywane nigdzie poza tym domem, chociaż tutaj aż w dwóch miejscach. Dobicie się do sprzętu Suareza było więc absolutnie niezbędne, jeśli nie chcieli zostawić siebie samych, nagranych i pokazanych pięknie i dokładnie. Ann działała w tym kierunku, bo wkrótce miał podłączenie do czegoś nowego. Szkoda, że nie miał wizji na to wszystko, ale nie chciał włączać niepotrzebnie kamer. Teraz mógł dorwać się do wewnętrznego, zamkniętego obwodu zabezpieczeń... ale nie dostał się. Zaklął, a potem odchrząknął. Pan Corbin miał za nowe zabawki, przemyślane. Zdalnie bez wszczynania alarmu Remo by się nie dostał, ale skoro Ferrick chciała tylko wyłączenia czujnika... posłał mu więc identyczny sygnał, jaki nadawał panel drzwiowy i trwale tam zapisał. Pozbycie się jego połączenia z panelem wyłączyło możliwość jego uruchomienia. Nie martwiąc się już o czujnik, mógł brutalnie włamać się do archiwum panelu, wygrzebując dane i odtwarzając je dla softu. Drzwi otworzyły się.
Niemal się uśmiechnął na słowa pochwały. Nie dotarły jednak tak głęboko do świadomości, gdy był podłączony i przebywał na dobrą sprawę w innym świecie.
Trochę trwało zanim dostał połączenie z komputerem. Teraz zaczynało się prawdziwe zadanie, tylko on i maszyna, szpikowana zabezpieczeniami zaraz na starcie. To już nie była brutalna zabawa, a delikatne lawirowanie.
Nie było tu także sensu tracić czasu na oglądanie danych zapisanych na dyskach, te zwyczajnie miał zamiar zgrać do siebie, a dopiero zawalczyć z ich osobnymi sejfami. Co innego z danymi z opcją read only, do których był dostęp ze sprzętu Corbina. Te atakował inaczej, masowo otwierając i nagrywając zawartość, skupiając się na najnowszych plikach i wiadomościach.
Prawie już kończył, gdy Ann wywołała go do kolejnego panelu sterującego.
- Facet jest rąbnięty na punkcie zabezpieczeń. Ale w takim miejscu to gaci na zmianę na pewno nie trzyma.
Niestety tam już dziewczynie pomóc nie mógł.
- Ślady się już nie liczą, ale nie będę w stanie zablokować ewentualnych sygnałów do Suareza. Tu jednak może być inaczej, zagłuszacz powinien zabić i wbudowaną komunikację, jeśli nie ma jakiejś dziury bezpieczeństwa. Gorzej, jeśli tam będzie paskudne wybuchowe świństwo. Uważaj na siebie dziewczyno, byłoby bardzo szkoda.
 

Ostatnio edytowane przez Widz : 07-10-2012 o 00:03.
Widz jest offline