Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2012, 01:33   #393
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pośpiesznie ustawił celownik i oparł łoże karabinu w narożniku okucia wybitego okna, złożywszy się niczym wyborowy strzelec. Najdalej jak tylko się dało od źródła gorączkowych skrzeków, stęków i skórzastego trzeszczenia... Jakby ktoś próbował wepchnąć sobie w dupę otwarty parasol.

– Zaczekaj na swoją kolej – warknął przez zęby, przemocą powstrzymując się od niespokojnego zerkania w tamtą stronę. Bo widok raczej w skupieniu by mu nie pomógł.

A ten jeden raz Summers musiał spróbować... Na więcej i tak nie było czasu, zresztą inaczej się z Tongue'iem umawiał. Ale takiej okazji nie mógł przecież przepuścić. Tym bardziej, że właściwie nic poza własnym życiem nie ryzykował. Skoro urządzona przez dwóch marines kanonada nie zrobiła do tej pory na Kishlerze specjalnego wrażenia, to jeden strzał więcej też nie powinien. Chyba że akurat trafi.

Mądrale z korpusu uczą, żeby naciskać spust między uderzeniami serca. Ale kiedy w kark dyszy wygłodniałe paskudztwo nie z tego świata, nie bardzo jest na co czekać. W każdym razie Luke nie zamierzał.

Odpuścił też sobie podziwianie ewentualnych efektów i od razu odskoczył do tyłu, lewą ręką wyszarpując z portek pistolet z leczniczą dawką ołowiu dla skrzydlatego natręta. I nie pożałował mu tego cudownego leku, bo naprawdę nie życzył sobie takiego towarzystwa.
Gdyby udało się wywalczyć jeszcze chwilę względnej samotności, mógłby wspomóc z góry Harikawę. W przeciwnym razie – najwyżej zostawić po sobie na mostku wybuchową pamiątkę i spieprzać w podskokach za najbliższe drzwi. Oby dość wytrzymałe.
 
Betterman jest offline