| Niepokój od dłuższego czasu zżerał Diehme tak, że nawet nie mogła jeść, więc gdy w pierwszym momencie poczuła Berne'a, ulga pewnie zwaliłaby ją z nóg, gdyby nie siedziała na coraz mniej wygodnym krześle. Zaraz potem jednak zrobiło jej się zwyczajnie niedobrze, a szok spowodował, że niemal straciła połączenie z Heroldem i jego Towarzyszem.
- Trzymaj to, Die. Pomóż im. - Wraz ze słowami Klerina, spłynęły na nią siły pochodzące od Towarzysza. Pomagał jej i zmniejszał skutki kontaktu z tak okrutnie potraktowanym Algo. Zmysł Empatii jednak, którego niemal odruchowo Die używała jednocześnie z Darem Myślomowy, sprawiał że czuła udrękę niemal równą tej, którą cierpiał Towarzysz Berne'a. Tylko odległość zmniejszała skutki umysłowego połączenia.
- Berne! Bogini, co się dzieje?! - niemal wykrzyknęła w umysł przyjaciela, jednocześnie próbując jakoś odgrodzić obu od bólu Algo, przejąć go na siebie i Klerina, pozwolić im umrzeć - bo nie miała wątpliwości, że czeka ich śmierć - w spokoju, z nią samą tak blisko nich, jak to tylko było możliwe. Jednocześnie, czerpiąc siły od swojego Towarzysza, wzmocniła połączenie, chcąc umożliwić Berne'owi przekazanie jej wszystkiego, czego mógł się dowiedzieć i co sprawiło, że znalazł się w takiej sytuacji. Wiedziała, że nie musi go o to prosić, była to dla niego - jako Herolda - najważniejsza w tym momencie sprawa. Szczególnie, jeśli zdarzenie mogło być czymś, co kiedyś zagrozi całemu Valdemarowi.
Kojąca obecność Klerina w tyle jej umysłu była w gonitwie myśli i uczuć jedynym stałym punktem, miejscem oparcia i pewnością, że ona, Die, znajduje się w Haven, a nie przy Bernie i Algo, i że jej bezpośrednio nic nie grozi. Przypominała o tym, co było najważniejsze. Nie miała ratować Berne'a i Algo - na co miała ochotę. Cały Valdemar liczył się o wiele bardziej i to na jego korzyść trzeba było działać przede wszystkim.
- Kochana, musimy sprawdzić, czym jest to coś, przesiąknięte złem, co bierze siły z Algo - usłyszała Myślomowę Klerina. Nie wybił jej tym z transu i połączenia, już zbyt długo działali razem, żeby mogło ją to zaskoczyć. Odpowiedziała tylko niemym, mentalnym potwierdzeniem.
Wtem kolejny, obcy głos rozbrzmiał w jej umyśle. Przestraszyła się nie na żarty, nie pozwoliła jednak tej emocji przejąć nad nią kontroli. Wciąż utrzymując kontakt z Bernem, zwróciła się do nieznajomego, próbując jednocześnie wybadać go o wiele mniej odczuwalną dla postronnych, a jednocześnie o wiele bardziej czułą, Empatią.
- To ty jesteś odpowiedzialny za stan Algo? - zapytała, wtłaczając w tę wypowiedź cały gniew, jaki odczuła, gdy tylko doszła do takiego wniosku. Kiedy padło imię Seirata, Diehme aż zacisnęła pięści. Postanowiła wprowadzić jednego z towarzyszących Heroldów, by pomógł jej przy Bernie i żeby ona sama mogła większą uwagę skupić na spokojnym, obcym głosie.
Już czuła, że gdyby nie stres związany z całą sytuacją i konieczność działania, zupełnie opadłaby z sił. I wiedziała, że kiedy to się skończy, nie będzie się nadawać do niczego przez co najmniej dobę. Zignorowała to jednak, postanawiając, że będzie się o to martwić później. Tak, jak nie mogła ruszyć na ratunek Berne'owi, tak i jej własny stan był tym, co się niemal nie liczyło.
__________________ The future is bulletproof!
The aftermath is secondary!
It's time to do it now and do it loud!
Killjoys, make some noise! |