Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2012, 20:12   #44
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 10:21, czwartek, 3 wrzesień 2048
Inner City, New York City
5 dni do wyborów, 40,5 godziny do wyczerpania się akumulatora



Inner City 38

Meg padła szybko, zmożona wymuszonym przez środki usypiające snem, ostatecznie nie orientując się w tej całej maskaradzie. Dom stanął otworem, prawie cały, z czego najpierw skorzystała Ann, a potem również Felipa. Malcolm postanowił się tylko pokręcić za innymi, a zadanie Jack wymagało nudnego siedzenia i pilnowania nieprzytomnej.
Czarno-czerwono-stalowa kolorystyka wnętrz wymagała przyzwyczajenia się. Ciemne chmury wpuszczały przez okna nie za wiele światła, wszystko to więc tworzyło specyficzną atmosferę. W jakim związku żyli ci ludzie, kim tak na prawdę dla siebie byli? Na piętrze była tylko jedna sypialnia, z ogromnym łóżkiem. Delikatna zmiana patrzenia na to, wystarczał jeden filtr, aby odkryć, że trójkąt lubił się bawić, w wiadomy sposób. Sama sypialnia nie zawierała jednakże nic zaskakującego czy przydatnego, składając się tylko z łóżka i dywaników, nie licząc nocnych szafeczek czy lustra. Co innego dwie garderoby, znajdujące się na tym samym piętrze.
Felipa szybko przekonała się, że ściany tu nie zawierają ukrytych pomieszczeń czy skrytek, a jeśli nawet - to musiałyby być bardzo niewielkie. Ferrick wciąż męczyła się z dostępem do zamkniętego pokoju, gdy latynoska zabrała się do przeglądania prywatnych rzeczy całej trójki. Garderoby nie były wyraźnie podzielone na osoby, za ich przeznaczenie się różniło. Ta przylegająca do sypialni zdecydowanie nie zawierała wyjściowych ubrań do pracy.
Tę także przejrzała jako pierwszą.

Jej przeznaczenie można było krótko opisać jako “imprezowo-erotyczną”. Ubrania były często skrawkami tkaniny, lub miały tak dziwaczne kroje, że nie wiadomo było jak je zakładać. Ledwo zakrywająca pupę miniówka, którą Alice miała na sobie poprzedniego wieczora, była bardzo przyzwoita w porównaniu do innych rzeczy tutaj. Swoim urządzeniem latynoska odnalazła także dwa schowki i przynajmniej przy jednym zaświeciły się jej oczy. Oba standardowo zamknięte i wkomponowane w szafkę na buty, dla Jesus stały jednakże otworem - Remo wyłączając wszystkie czujniki i zamki odblokował także i to.
Pierwszy schowek zawierał zabawki erotyczne wszelkich rodzajów, również te najnowocześniejsze, prócz niezwykłych doznań będące zwyczajnie bardzo drogie. Sam sztuczny penis, który pozwalał kobiecie czuć dokładnie to co czuł podczas seksu mężczyzna, był warty nawet ze dwa tysiące - nowe chodziły do kilku razy drożej. Była także siatka z czujnikami, dostosowana do różnych części ciała, zwykłe wibratory męskie i damskie, przedmioty do zabawy bdsm i wiele innych.
Można się było domyślać, że ten związek oparty był na seksie.
Drugi schowek był jeszcze ciekawszy, zawierał bowiem biżuterię - od kolczyków, poprzez bransoletki, kolie, naszyjniki czy łańcuszki, których przeznaczeniem było chyba zakładanie na talię czy kostki. Wszystko to w srebrze i platynie, niektóre z tych błyskotek miały w sobie kamienie szlachetne i półszlachetne, głównie w czarnych i czerwonych kolorach. Dojrzała przynajmniej jeden rubin. Sam w sobie wart był z tysiaka, a osadzony w platynie mógł pójść nawet za trzy. Łącznie na szybko zawartość tego schowka oceniała spokojnie na dziesięć tysięcy, być może więcej - ale ciężko było teraz ocenić wszystko i oddzielić rzeczy tanie od faktycznie wartościowych.

Druga garderoba nie kryła już takich niespodzianek, a tylko zwykłe ubrania, zarówno wyjściowe jak i domowe. Podobnie nic ciekawego nie było w pokojach gościnnych czy salonie, nie licząc znajdującej się tam nowoczesnej elektroniki służącej uprzyjemnianiu czy ułatwianiu życia. Kye już dobierał się do komputera Suareza, jego żony natomiast nie miały chyba osobnego sprzętu. Ten, który był w salonie nie był zabezpieczony hasłem, ale ciężko było tam odnaleźć prywatne dane. Te były na holofonach, te same w sobie miały odpowiednią moc do zwyczajnych spraw, wystarczyło podłączyć je do większego wyświetlacza. Oczywiście mieli dostęp do tego należącego do Meg, jej kontakty, kalendarz do którego wpisała nieliczne spotkania, trochę jakichś ściągniętych danych odnośnie wszczepów; na pierwszy rzut oka ogólnie nic ciekawego, może prócz czipu płatniczego, na którym znajdowało się 500 E$. Znaleźli także trochę holograficznych wizytówek na biurku Corbina, przy czym skojarzyli od razu tylko jedną: wizytówkę VirtuaGirl. Był na niej adres sieciowy i telefon określony jako infolinia.
Ostatnim do sprawdzenia w budynku był garaż, ale również tam nie było skrytek, chociaż on sam był piętrowy, mieszcząc nawet do trzech pojazdów. Teraz znajdował się tam jedynie motor.


Inner City 38

Wszystkie dokumenty musiały być elektroniczne, tak samo jak wszelkie inne bardziej prywatne rzeczy. W tych czasach było to standardem, tak samo jak brak papierowych pieniędzy. Remo zabrał się do komputera Suareza przygotowany i ze stojącą za nim potężną siłą w postaci przetwarzania milionów operacji na sekundę. Zwykłe hasło nie mogło go zatrzymać na długo, chociaż ze względu na delikatność, z jaką to robił, chwilę to trwało.
Dalej poszło już spranie, gdy dostał się do struktury, którą wyszukiwarki błyskawicznie przeskanowały w poszukiwaniu dokumentów, logów i wszelkich innych plików mogących zawierać przydatne informacje. Większość tego również była zakodowana, ale tym miał zająć się później. Było tu bowiem także połączenie do zasobów, mogących być jedynie odczytywane z poziomu sprzętu Corbina. Logowanie miało podwójną procedurę autoryzacyjną i to na niej haker spędził najwięcej czasu, starając się, aby nikt nie odkrył, aby to logowanie zostało odkryte. Ostatecznie wystarczyły własne programy i korzystanie z logów maszyny. Dostał się do czegoś, co było zarówno pocztą jak i obsługą rachunków Suareza. Nagrywanie tego trwałoby zbyt długo, dlatego skupił się najpierw na najnowszych maili, z których jeden interesujący był wyjątkowo. Wysłany został o 22:47 dnia wcześniejszego, od ukrytego autora, zawierał też zaszyfrowaną wiadomość:
Cytat:
@^&&&*!!^^^!! &&&%$(*** @@!!$$# ^^!!$$$#^^^*** %%(##!!!*^^^!! ##!!!*#@*#%^^^!!@@%!!((( @#!!! )$!!!#@@^((**#(((

Inner City 38

Ann zjechała windą, a jej oczom ukazał się krótki korytarzyk, mający może ze dwa kroki długości. Betonowo-stalowe ściany i zupełny brak wykończeń przypominał jakiś wojskowy bunkier, oświetlany kilkoma słabymi światłami. Urządzenia elektroniczne zdawały się tutaj działać, ale nie było komunikacji z zewnętrznym światem, umilkł także komunikator w uchu, przez co straciła pojęcie, co działo się powyżej.
Na jej drodze stały ciężkie drzwi, zbudowane z jakiegoś stopu metalu, wyglądające bardziej jak ściana - gładka, bez śladów zawiasów czy tym bardziej zamka. Z boku natomiast znajdował się panel drzwiowy, znany już dziewczynie z innych miejsc posesji. Teraz jednakże nie miała wsparcia Remo, a konsekwencje porażki wydawały się groźniejsze od tylko powiadomienia Suareza.
Przyjrzała się solidnej powierzchni drzwi, ale szybko skupiła się na panelu drzwiowym oraz samej ścianie. Wykonana była z betonu i nawet jeśli wzmacniana i znacznie grubsza od drzwi, to dawała możliwości, o których myślała. Skanowanie jej wnętrza przez robota także dało pozytywne rezultaty - zapewne ze względu na urządzenie zakłócające sygnały bezprzewodowe, wszystko tutaj miało swoje kable. Panel również wydawał się podobny, dziewczyna wróciła więc na górę, prosząc Remo o ponowienie sygnału i przechwytując go urządzeniem znajdującym się robocie. Teraz wystarczyło wrócić na dół, wwiercić się nieco w beton, osadzić w nim lekkie ładunki i odpalić je, aby dogrzebać się do odpowiednich kabli.
Przesłanie spreparowanego sygnału było już formalnością, chociaż Ann wycofała się na górę, programując robota do tego, aby zrobił to sam.

Zjeżdżała ponownie z mocno bijącym sercem. Ekscytacja widokiem otwartego przejścia szybko została zastąpiona głośno wyrażoną frustracją, gdy zerknęła na wyświetlacz Tai-Pima - w wejściu rozciągała się gęsta siatka laserów, której obejście systemu nie wyłączyło. Być może nie wyłączały się w ogóle przed wejściem, a być może trzeba było wpisać odpowiedni kod. Tak czy inaczej, Ann myślała nad tym długo, nie wpadając na żaden konstruktywny pomysł.
Prócz rzecz jasna użycia ładunków wybuchowych.
Już raz narobiła trochę bałaganu, który wyraźnie zdenerwował Felipę, ale tu przynajmniej nie patrzyli na jej ręce. Inna sprawa, że potrzebowała pomocy - uznając, że wyłączenie wszystkiego może zamknąć również drzwi wyszła na zewnątrz, rozglądając się za czymś ciężkim i wytrzymałym. Pierwszy w oczy rzucił się solidny grill, do pomocy z jego przeniesieniem poprosiła więc Becketta i wkrótce potem montowała już uważnie elektroniczną wersję wybuchowej mieszanki.
Była w tym tylko odrobina subtelności, miały bowiem tylko wyłączyć najbliższe otoczenie.
Dosłownie chwilę później, po następnym użyciu windy, okazało się, że zadziałały, a ich zasięg skutecznie ukierunkowała, dzięki czemu winda pozostała nietknięta. Gorzej ze światłem, które zgasło, wciąż także działało urządzenie zakłócające.

Oświetlając sobie przejście latarką weszła do pozbawionego zabezpieczeń, niewielkiego pomieszczenia. Była w nim jedna większa wnęka, zawierająca kolejne panele, komputer oraz obrotowe krzesło. Nic z tego nie było interesujące, bowiem sprzęt był chroniony przed wyjęciem, a bez Remo nic nie mogła zdziałać w tym zakresie. Badając ścianę zauważyła urządzenie analogiczne do tego, które Suarez trzymał w policyjnym depozycie, tutaj ukryte za jakimś rodzajem specjalnej szyby, nie otwierającej się z zewnątrz.
To jednak był dopiero początek. W ścianach znajdowały się bowiem rolety antywłamaniowe, aktualnie nie zablokowane. Wystarczyło pchnąć je w górę, aby odsłoniły swoją zawartość w postaci wnęk. Każda zawierała co innego.
Pierwsza pełna była broni i amunicji do niej. Nie były to modele z ulicy, a profesjonalna, nowoczesna broń, każda z nich sporo warta, pomijając nawet jej użyteczność.
Druga wnęka wypełniona była technologicznymi zabawkami, z których prawie wszystkie Ann na oko oceniała jako cyberwszczepy. Łatwo było odróżnić kończyny, sztuczne oko, czy kilka innych standardowych elementów. Było tego sporo a większość pozostawała niewiadomą.
Trzecia zdawała się być najciekawsza już po pierwszym rzucie oka - a oznaką tego były symbole znajdujące się na przedmiotach, a także fakt, że przed działaniami saperki, była również chłodzona - mroźny powiew jasno o tym świadczył. W środku znajdowała się standardowej wielkości “bezpieczna” walizka z symbolem parasolki, pojemnik z wymalowanym literkami C-T, chociaż zdecydowanie inny niż szukany przez nich, bowiem kwadratowy, i po krótkich oględzinach - pozbawiony chłodzenia. A także niezwykły, futurystyczny przedmiot przypominający jakąś broń. Ann wypatrzyła na nim znaczek kolibra.


Inner City 38

Kye wciąż był daleko od skopiowania wiadomości i potwierdzeń transakcji z konta Suareza, które z sukcesem blokowało wszystkie normalne próby utrudnione chęcią pozostania niewykrytym, gdy kątem oka zobaczył scenę, która zmroziła mu krew w żyłach, nawet pomimo podpięcia się do sprzętu, które to tłumiło sporą część odczuć. Przy bramie bowiem dojrzał czarny samochód sportowy, z którego wychyliła się kobieca głowa. Miała ciemne włosy, ale rysy twarzy były odpowiednio charakterystyczne. Zrobił zbliżenie, natychmiast porównując z posiadanym zdjęciem. Remo był już pewny, sięgając po komunikator.
- Wróciła prawdziwa Alice, ma obstawę. Macie najwyżej półtorej minuty.
Kobieta była zdenerwowana, mocno gestykulowała i szybko znów zniknęła w samochodzie, a dowódca warty coś krzyknął do swoich. Z ziemi po kilku sekundach wysunął się terenowy, nowoczesny wóz i oba szybko przejechały przez bramę.

Haker nie pomylił się. Może z dziewięćdziesiąt sekund trwało, a auto Alice wjechało na podjazd, a ona sama wysiadła z niego wściekle. Nie było już śladu po pani Suarez z poprzedniego wieczora - nosiła drogi, dobrze dopasowany oficjalny strój, często spotykany w korporacjach - nie miała jednak na nim nic jednoznacznie identyfikującego. Czarne włosy upięła w kok, a spódnica była grzecznej długości, tuż przed kolana. Twarz za to się całkiem zgadzała, a na niej gościł grymas wściekłości. Ruszyła od razu w kierunku domu.
- Meg! Co tu się dzieje?!
Z terenowego wozu wysiadło dwóch ludzi w kombinezonach i hełmach z przesłonami na twarz. Uzbrojeni byli w automatyczną broń krotką, nosząc oznaczenia Inner City i powoli skierowali się za Alice. Skryte za osłonami twarze były niewidoczne, ale brak pośpiechu mógł oznaczać, że nie chcieli się wcinać w jakąś rodzinną kłótnię.
 
Sekal jest offline