No i Aiden stracił kanapkę, nawet nie musiała go kopać. Poskrobała się palcem po głowie.
-Dziwne. Jeśli to thulu chciało jeść... to powinno być trudniej, chyba. Jacek wiesz coś? Jacek?- zapytała, ale wyglądało na to, że grubasek bardziej zainteresowany jest resztką kanapki, walka chyba się jeszcze nie skończyła.
-Im to chyba nie dają jeść w domu, cieszę się że mieszkam u twojej cioci.- odezwała się do Spookiego, ale zaraz gdzie on się wybierał? To chyba ten dźwięk, coś wyraźnie chrupało marchewkę.
-Stój -złapała chłopca za ramię- To może wcale nie bać się indian.- ani myślała pozwolić żeby Spooky jej gdzieś zniknął, jego cioci na pewno by się to nie spodobało, ani mamie i to byłaby "jej wina" bo "jest starsza". Już dawno sobie postanowiła, że nigdy nie dorośnie.
-Przestańcie! Coś tu jest... to chyba królik.- jakoś nie mogła sobie przypomnieć innego zwierzątka które lubiłoby marchewki.
-Luaka chodźmy do kulturystów oni na pewno umieją wyciągnąć takie thulu i Asza też uratują. Chodźmy do nich.
Ostatnio edytowane przez Agape : 10-10-2012 o 11:23.
|